
Kiedyś słowo "okularnik" kojarzyło się negatywnie. Najczęściej oznaczało kujona lub słabeusza. To przyczyniło się do popularyzacji soczewek. Ale dzisiaj nikt już tak nie mówi, soczewki powoli stają się "passe", a w kwestii okularów Polacy są coraz bardziej wybredni.
Teraz, od kilku lat, to się jednak zmienia. Na okularników przestało się patrzeć jak na słabeuszy, frajerów i kujonów. Przy czym dopiero teraz zaczynamy sobie uświadamiać, że okulary to także istotny element wizerunku. Bardzo istotny.
Za granicą już dawno zorientowano się, że okulary są szalenie ważne, jeśli chodzi o wizerunek. Jak mówi nam Piotr Marcjanik, założyciel łódzkiego sklepu Gloomy Sunday:
Za jedne z najładniejszych i najbardziej prestiżowych okularów, z wielkich marek, uchodzą te od projektanta Toma Forda – "przystojniaka kochającego luksus". CZYTAJ WIĘCEJ
Polacy coraz bardziej wybredni
Większa świadomość prowadzi do tego, że coraz częściej okularnicy poszukują nowych, ciekawych form. Nie wystarczą nam już standardy oferowane przez sieciówki, chcemy czegoś wyjątkowego.
– Kierujemy się tym, żeby to było coś innego, wybieramy po kilka sztuk, okulary vintage to pojedyncze egzemplarze – wyjaśnia Marcjanik. Ceny? Nie aż tak duże, jak może się
Eleganckie i designerskie okulary to nie tylko Tom Ford, Chanel czy niszowe marki z Włoch lub Francji. Rodzimi projektanci także radzą sobie na tym rynku. Polskie okulary Massada znane są na całym świecie. CZYTAJ WIĘCEJ
Sklepów takich jak OOG czy Gloomy Sunday powstaje więcej, w różnych miastach Polski. Ich założyciele wiedzą jednak, że dzisiaj nie wystarczy sprowadzić wyjątkowego produktu. Dlatego też w swojej działalności zmienili także podejście do klienta.
Teraz jednak coraz więcej polskich okularników traktuje okulary nie tylko jak "protezę", ale też stały element wizerunku. Jak duże emocje może budzić ta część wyglądu, świadczy chociażby zamieszanie wokół nowych okularów Ryszarda Kalisza.
