Kiedyś słowo "okularnik" kojarzyło się negatywnie. Najczęściej oznaczało kujona lub słabeusza. To przyczyniło się do popularyzacji soczewek. Ale dzisiaj nikt już tak nie mówi, soczewki powoli stają się "passe", a w kwestii okularów Polacy są coraz bardziej wybredni.
– Ja jeszcze do niedawna u okulistów i optyków spotykałem się z mówieniem o okularach "proteza". To chyba najgorsze określenie, jakiego można użyć – mówi nam Adam Kujawski, właściciel gdyńskiego sklepu OOG eyewear, sprzedającego okulary niszowych marek.
Kiedyś faktycznie pokutowało wśród Polaków przekonanie – i autor, od dziecka okularnik, niejednokrotnie tego uświadczył – że okulary to taki brzydki dodatek do twarzy. Nosiło się je z konieczności, żeby poprawiały wzrok, a wygląd zdecydowanie stał na drugim miejscu. To też sprawiło, że swojego czasu wybuchł boom na soczewki kontaktowe – okulary były po prostu obciachowe.
Coraz więcej okularów
Teraz, od kilku lat, to się jednak zmienia. Na okularników przestało się patrzeć jak na słabeuszy, frajerów i kujonów. Przy czym dopiero teraz zaczynamy sobie uświadamiać, że okulary to także istotny element wizerunku. Bardzo istotny.
– Okulary to pierwsza rzecz na jaką patrzymy. Rozmawiając z kimś, patrzymy tej osobie w oczy, ona patrzy w oczy nam. Okulary to też element stylu. Jak mamy drogi zegarek, to go widać, jak wypadnie spod mankietu, a okulary widać zawsze – wyjaśnia Adam Kujawski czemu okulary to tak istotny element wyglądu.
Co dają nam "patrzałki"?
Za granicą już dawno zorientowano się, że okulary są szalenie ważne, jeśli chodzi o wizerunek. Jak mówi nam Piotr Marcjanik, założyciel łódzkiego sklepu Gloomy Sunday:
Tom Ford - Bóg okularów
Za jedne z najładniejszych i najbardziej prestiżowych okularów, z wielkich marek, uchodzą te od projektanta Toma Forda – "przystojniaka kochającego luksus". CZYTAJ WIĘCEJ
– Okulary za granicą stały się biżuterią. Do Polski też już to przenika: mamy po kilka par i zakładamy je tak, żeby pasowały do konkretnych rzeczy.
– Są ci, którzy chcą mieć tylko okulary lecznicze, ale jest też wiele osób szukających designu – podkreśla pan Piotr. Ten element wyglądu stał się już na tyle "lanserski", że niektórzy kupują zerówki – by lepiej wyglądać. Adam Kujawski przyznaje, że zdarzali mu się tacy klienci, którzy nie mieli wady wzroku, a jedynie chcieli "wyglądać bardziej inteligentnie".
Przy czym, zdaniem Kujawskiego, nie można stwierdzić jednoznacznie, że okulary zawsze dodają inteligencji czy uroku. Wszystko zależy od tego, jakie oprawki dobierzemy. – Okulary, moim zdaniem, są odzwierciedleniem osobowości. Jeśli ktoś jest spokojny, nie wybierze mocnych i wyrazistych oprawek Oscara Magnussona – podkreśla specjalista. I dodaje, że klienci coraz częściej wybierają takie oprawki, które wyrażają ich cechy wewnętrzne. Adam Kujawski zaznacza też, że wprawiony optyk może wyczytać z oprawek więcej, niż nam się na pierwszy rzut oka wydaje.
Polacy coraz bardziej wybredni
Większa świadomość prowadzi do tego, że coraz częściej okularnicy poszukują nowych, ciekawych form. Nie wystarczą nam już standardy oferowane przez sieciówki, chcemy czegoś wyjątkowego.
Stąd też na przykład spadająca popularność słynnych Ray-Banów. – Jeszcze rok temu Ray-Banów nie widziało się tak dużo na ulicach, a dziś możemy je spotkać wszędzie. Stały się pospolite – mówi nam Piotr Marcjanik. Jego sklep, założony wraz z bratem Michałem, wychodzi na przeciw oczekiwaniom takich wymagających klientów: – My jesteśmy jednym z niewielu sklepów, które sprzedają okulary vintage, z lat '70 i '80. To modele, na których wzorują się topowe marki. Mamy zaprzyjaźnionych dostawców, więc zawsze znajdzie się coś starego.
Wyjątkowe okulary? Żaden problem
– Kierujemy się tym, żeby to było coś innego, wybieramy po kilka sztuk, okulary vintage to pojedyncze egzemplarze – wyjaśnia Marcjanik. Ceny? Nie aż tak duże, jak może się
Polski akcent dla okularników
Eleganckie i designerskie okulary to nie tylko Tom Ford, Chanel czy niszowe marki z Włoch lub Francji. Rodzimi projektanci także radzą sobie na tym rynku. Polskie okulary Massada znane są na całym świecie. CZYTAJ WIĘCEJ
wydawać, a na pewno nie wyższe, niż w centrach handlowych. Za okulary vintage zapłacimy od 230 do 500 zł, za "zwykłe" modele topowych marek – od 500 zł do 2 tysięcy.
Adam Kujawski w swoim sklepie również oferuje coś innego, niż można znaleźć w popularnych sieciówkach optycznych. – Sprzedawałem okulary tanie, komercyjne, ale źle się z tym czułem. Teraz stawiam na niszowe marki – mówi nam pan Adam. W jego sklepie można znaleźć produkty firm takich jak Oscar Magnusson, Efva Attling czy Mykita. Nie słyszeliście? Nic dziwnego – to produkty niedostępne w zwykłych sklepach, ale wcale nie gorsze. I na pewno nie droższe. – Na okulary niszowe jest popyt i są potrzebne takie sklepy – podkreśla właściciel OOG eyewear.
Nowe podejście do klienta
Sklepów takich jak OOG czy Gloomy Sunday powstaje więcej, w różnych miastach Polski. Ich założyciele wiedzą jednak, że dzisiaj nie wystarczy sprowadzić wyjątkowego produktu. Dlatego też w swojej działalności zmienili także podejście do klienta.
Wchodząc do sieciówek, zazwyczaj możemy poznać tylko cenę okularów. Na inne pytania sprzedawcy często reagują wzruszeniem ramion lub rzucają ogólnikami. – Wchodząc do mnie, klient usłyszy nie tylko cenę. Mogę też mówić o tym skąd jest dana marka, jak powstała, o danym modelu. Potrafię dopowiedzieć historię danej marki – mówi nam Adam Kujawski.
Bracia Marcjanik także stawiają na zadowolenie klientów, nawet tych, którzy nic nie kupują. – Umawiamy się z klientami też np. w Warszawie. Prezentujemy oprawki, możemy rozmawiać o marce, jej historii, używanych materiałach, modelach – opowiada Piotr Marcjanik. Obecnie ma sporą grupę klientów, chociaż jak podkreśla, "na początku nie było łatwo".
Skąd ta moda?
Teraz jednak coraz więcej polskich okularników traktuje okulary nie tylko jak "protezę", ale też stały element wizerunku. Jak duże emocje może budzić ta część wyglądu, świadczy chociażby zamieszanie wokół nowych okularów Ryszarda Kalisza.
To zainteresowanie okularami to efekt dość powszechnej mody na wszystko, co jest retro. A niewątpliwie okulary, w dobie soczewek i laserowych operacji wzroku, są retro. – Młodzi ludzie, czyli do 30-tki, odkrywają teraz lata '50, '60, ta moda powróciła – wyjaśnia nasza blogerka i stylistka Alicja Kowalska. Ten nawrót mody nastąpił również za sprawą seriali, m.in. popularnego "Mad Men".
– Okulary już dawno weszły do mody, teraz tylko zmienia się świadomość w Polsce, okulary przestały być obciachem – stwierdza Kowalska. Okularnicy – bądźcie dumni. I róbcie wrażenie swoimi oprawkami.