W najnowszym odcinku "Sprawy dla Reportera" Elżbiety Jaworowicz gościł pan Ireneusz, który oskarżał byłego zięcia o "szatańskie" zdolności. W pewnym momencie do studia przyszedł spóźniony mecenas Kaszewiak i wyciągnął gadżet z napisem "bullshit". Na antenie publicznej telewizji doszło do ostrej wymiany zdań.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Sprawa dla reportera" niemal w każdym odcinku potrafi zaskoczyć widzów. Nie inaczej było i tym razem
W trakcie programu do studia przyszedł spóźniony mecenas Piotr Kaszewiak. Zabrał ze sobą gadżet z napisem "bullshit", który posłużył mu do słownego ataku na jednego z bohaterów odcinka
Wywiązała się awantura, w którą wplątali się ksiądz, prawnicy i etyk
O najnowszym odcinku "Sprawy dla Reportera" w TVP długo będzie głośno. Jednym z bohaterów programu Elżbiety Jaworowicz był pan Ireneusz, były górnik, który twierdzi, że jego były zięć ma "szatańskie zdolności".
Opowiadał, że mężczyzna najpierw miał opętać jego córkę, a później ją porzucić, wprowadzając rodzinę w ogromne długi. Z reportażu dowiadujemy się, że mężczyznę interesowały dwie rzeczy – siłownia i inne kobiety. Pan Ireneusz mówił też, że były zięć miał molestować seksualnie swoje dziecko.
Doszło do rozwodu, ale decyzją sądu była żona i były teść mieli zapłacić mężczyźnie za remont domu. Pan Ireneusz zgłosił się po pomoc do Jaworowicz. I podczas wizji lokalnej ta była przychylna rodzinie górnika, ale zmieniła zdanie, kiedy w studiu głos zabrali zaproszeni specjaliści.
Spóźniony mecenas i wielka awantura w "Sprawie dla Reportera"
W pewnym momencie do studia wpadł też stały gość programu – mecenas Piotr Kaszewiak. Przeprosił i wyjął czerwony gadżet z napisem "bullshit". Stwierdził, że zapoznając się z dokumentami, miał ochotę cały czas wciskać ten guzik. Widać było, że jest zdenerwowany.
– Napisał pan najbardziej obrzydliwy list do redakcji. Twierdzi pan, że sędziowie mszczą się na panu za Jaruzelskiego, że zięć ma plecy. To najbardziej ohydne pomówienie, jakie czytałem w historii programu. Pan jest wierzący i takie rzeczy pisze? Pan się na Pana Boga powołuje? Niech pan się tego Boga boi – mówił.
Wywiązała się awantura, w której uczestniczyli ksiądz, prawnicy i etyk. Duchowny pytał, jak stwierdzono, że dziecko nie było molestowane. Kaszewiak odparł, że według sądu dziewczynka była uśmiechnięta, mówiła, że czeka na spotkania z ojcem i go kocha.
Pan Ireneusz zarzucił Kaszewiakowi, że ten nie jest wierzącym człowiekiem. Ksiądz oświadczył natomiast, że konflikt powstał dlatego, że małżonkowie nie wzięli ślubu kościelnego, tylko cywilny.
Minge zbulwersowana po wizycie u Jaworowicz
"Sprawa dla reportera" niemal w każdym odcinku potrafi zaskoczyć widzów. Jak pisaliśmy w naTemat, w jednym z ostatnich gościła Ewa Minge. Tematem była przemoc domowa. Projektantka mody była jednak zbulwersowana po opuszczeniu studia.
Goście i eksperci dyskutowali o przypadku kobiety, która była upokarzana i poniżana przez męża. Wyjaśniła, dlaczego jest oburzona tym, co usłyszała od eksperta, który wypowiadał się ws. poszkodowanej bohaterki. Ze zdjęcia, które projektantka załączyła do posta, wnioskujemy, że chodzi o mecenasa Kaszewiaka.
"Zszokowała mnie nie historia upokarzanej, poniżanej kobiety przez swojego męża, znęcanie się ojca nad dzieckiem, ale reakcja prawnika eksperta. Chcąc pomóc, w dobrej wierze, występując w roli eksperta, pełen emocji wypowiedział swoje zdanie na temat winy tejże" – napisała Minge.