Leczenie kosztowało go ćwierć miliona. Karaś zdradził, jak urósł guz
redakcja naTemat
29 sierpnia 2022, 16:16·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 sierpnia 2022, 16:16
W ostatnich dniach fani sportu śledzili rywalizację w tzw. dziesięciokrotnym Iron Manie, gdzie w czołówce plasowali się polscy zawodnicy. Jednym z najlepszych miał zostać Robert Karaś, ale Polak dostał od lekarzy zakaz dalszej rywalizacji. Medycy obawiali się o jego życie. Zawodnik ujawnił szokujące kulisy przygotowań.
Reklama.
Reklama.
Robert Karaś był liderem zmagań w dziesięciokrotnym Iron Manie
Polak został ostatecznie wykluczony na 386 km przed metą
Trzecie miejsce w Iron Manie zajął inny Polak, Adrian Kostera
"Po 38 km pływania, 1800 km na rowerze i 65 km biegu lekarze zakazali kontynuowania wyścigu w obawie o życie! Był na granicy, a to wiąże się z ryzykiem... Ból po operacji, którą odbył tylko 3 tygodnie temu okazał się nie do zniesienia nawet dla Niego! Dziękujemy za te emocje, wrócimy jeszcze silniejsi!" – przekazał zespół Polaka w mediach społecznościowych.
Właśnie na tym etapie zakończyła się rywalizacja w dziesięciokrotnym Iron Manie polskiego zawodnika, Roberta Karasia. Polak osiągał rekordowe rezultaty i początkowo wiele wskazywało, że może zostać absolutnym rekordzistą świata. Karaś przepłynął 38 kilometrów, a potem przejechał na rowerze 1800 kilometrów. Wówczas zaczęły się jednak niespodziewane problemy.
Swiss Ultra Triathlonokazał się być wyzwaniem nie do przeskoczenia przez Polaka. Służby medyczne nie wydały zgody na dokończenie zawodów przez Karasia.
"Bardzo dziękuję za to wsparcie, za te miłe słowa, które wysyłacie. Mam krótkie sprostowanie. Czuję się dobrze. Widziałem, że piszą o wyczerpaniu czy problemach z kręgosłupem. Miałem operację, to były urologiczne sprawy. Uaktywniło się to na rowerze i nie dało już rady biec" – powiedział sam zainteresowany w jednym z materiałów, które trafiły do sieci.
250 tysięcy złotych z własnej kieszeni
Kulisy przygotowań Karaś zdradził dla WP/SportoweFakty. Polski zawodnik otwarcie przyznał, że rywalizacja w szwajcarskiej próbie bardzo dużo go kosztowała.
– Przez ostatnie dwa miesiące przed zawodami wydałem na ten cel około 250 tysięcy złotych. Zrobiłem to po to, by wszystko mieć najwyższej jakości. W tym wyścigu wpisowe wynosiło prawie 17 tysięcy złotych – przyznał partner aktorki Agnieszki Włodarczyk.
– Śmieszą mnie komentarze, wynikające z zazdrości, w których ludzie wypominają mi, że ja miałem wszystko, a moi rywale praktycznie nic. Ja na to zapracowałem i wydałem te pieniądze z własnej kieszeni – uzupełnił Karaś, odnosząc się do pojawiającej się krytyki w sieci.
Konflikt Karasia z Adrianem Kosterą
Nie da się bowiem ukryć, że po zakończeniu rywalizacji w Szwajcarii, zdania odnośnie postawy Karasia, są mocno podzielone. Polak popadł m.in. niewielki w konflikt z rodakiem, który zajął podczas szwajcarskiego wyzwania trzecie miejsce. Adrian Kostera i Karaś podobno już wszystko sobie wyjaśnili, ale niesmak pozostał.
"Przed zawodami dostałem screena z odpowiedzią Adriana do jednego z fanów. Adrian napisał, że do Szwajcarii jedzie walczyć z innym zawodnikiem, a tak szczerze, to w ogóle nie wie, czy ja jestem dobrym zawodnikiem ultra. Chciałem pokazać mu swoją wartość, bo nie spodobał mi się brak szacunku. To głównie z tego powodu wystartowałem w tych zawodach. Szczerze mówiąc, nigdy z nim nie rozmawiałem i nie interesowała mnie jego historia." – czytamy w relacji Karasia dla WP/SportoweFakty.
Warto przypomnieć, że w dziesięciokrotnym Iron Manie łącznie wystartowało dwudziestu zawodników. W tym gronie była trójka Polaków. Oprócz Karasia i Kostery był też Tomasz Lus.