Barcelona popisowo zatańczyła z wielkim rywalem, a "Lewy" znów został królem polowania
Krzysztof Gaweł
03 września 2022, 22:56·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 03 września 2022, 22:56
FC Barcelona znakomicie spisała się w szlagierowym starciu 4. kolejki LaLiga, pokonała na wyjeździe Sevillę 3:0 (2:0), a piękną bramką popisał się Robert Lewandowski. To piąte trafienie naszego snajpera w rozgrywkach, "Lewy" jest liderem klasyfikacji strzelców. Duma Katalonii zatańczyła z Andaluzyjczykami popisowo, w tabeli ściga krok po kroku Real Madryt.
Reklama.
Reklama.
FC Barcelona efektowne rozbiła na wyjeździe będącą w kryzysie Sevillę
Robert Lewandowski strzelił pięknego gola i znów zagrał popisowy mecz
Duma Katalonii ściga Real Madryt na czele tabeli LaLiga, wyścig o tytuł trwa
FC Barcelona sezon 2022/2023 w LaLiga rozpoczęła bardzo dobrze. Po remisie 0:0 na Camp Nou z Rayo Vallecano przyszły efektowne triumfy z Realem Sociedad (4:1) oraz Realem Valladolid, a po dwa w obu meczach strzelił ten, który ma prowadzić zespół do kolejnych triumfów i tytułów - Robert Lewandowski. Polak został współliderem klasyfikacji strzelców i pokazał, że potrafi być nie tylko bardzo skuteczny, ale też piekielnie efektowny.
Tymczasem ekipa z Sewilli gościła Barcę w trudnym momencie sezonu, po trzech meczach bez wygranej i zarazem z jednym punktem na koncie. Posada Julena Lopeteguiego wisiała na włosku, więc sobotnie starcie było idealną okazją, żeby się przełamać. Blaugrana nie zmierzała się jednak patyczkować z Sevillą, ale gospodarze mieli pomysł na grę i szybko zaczęli go realizować.
Już w 5. minucie kapitalną piłkę Isco podał do Ivana Rakiticia, a Chorwat wpadł w pole karne i przegrał pojedynek z Markiem-Andre ter Stegenem. Chwilę później długą piłkę dostał Robert Lewandowski, wpadł w pole karne, ale rywale wzięli go w kleszcze i zatrzymali bez trudu. Za to Sevilla nacierała i w 13. minucie wpisał się na listę strzelców. Ale sędzia Mateu Lahoz gola nie uznał, Argentyńczyk był na pozycji spalonej.
Miejscowi zdominowali Blaugranę, wygrali walkę w środku pola i polowali na gola. W 19. minucie Youssef En Nesyri powinien otworzyć wynik, ale trafił wprost w bramkarza Barcy. A jego koledzy z defensywy nadziali się w 21. minucie na morderczą kontrę rywali. "Lewy" dostał piłkę w pole karne, podciął piłkę nad bramkarzem i zdobyłby gola, gdyby nie interwencja Nemanji Gudelja. Sęk w tym, że piłka trafiła do Raphinii, który wbił ją do siatki.
To był punkt zwrotny meczu, Barcelona zaatakowała i role się odwróciły. Zamieszanie robił Ousmane Dembele, który mijał rywali jak chciał. Ale marnował kolejne okazje. W 36. minucie podał więc do Polaka Jules Kounde, a Robert Lewandowski w polu karnym cudownie przyjął piłkę klatką piersiową i z powietrza uderzył bez namysłu. Bono, bramkarz Sevilli, był bez szans, a nasz as strzelił już piątego gola w sezonie LaLiga.
Do końca pierwszej połowy miejscowi nie potrafili zagrozić Blaugranie, ale powinni się cieszyć, że nie przegrywali 0:3. W doliczonym czasie gry uciekł im Ousmane Dembele, ale znów koszmarnie chybił. Mógł też podać piłkę do Roberta Lewandowskiego, ale postanowił sam wpisać się na listę strzelców. I zapewne dostał w przerwie w szatni burę od trenera.
Po zmianie stron błyskawicznie na 3:0 podwyższył defensor Eric Garcia. Barca rozegrała rzut rożny, Raphinha wrzucił piłkę przed bramkę Bono, a tam Jules Kounde zgrał idealnie do swojego kolegi, który wpisał się na listę strzelców ze spokojem. I tak mecz został w zasadzie rozstrzygnięty, a kibice na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan zaczęli po prostu gwizdać na swoich piłkarzy. Byli zdegustowani tym, jak są ogrywani przez Katalończyków.
A Robert Lewandowski? W 62. minucie próbował w powietrzu obrócić się tak, by zdobyć cudownego gola. Tym razem Bono instynktownie odbił piłkę, a ta nieznacznie minęła słupek. Polak znakomicie rozgrywał akcje z Gavim, ściągał na siebie rywali, a ci faulowali bez pardonu. W 72. minucie wywalczył rzut wolny przed polem karnym, ale Raphinha uderzył piłkę wysoko nad bramką.
Miejscowi odpowiedzieli świetną akcją Papu Gomeza, ale i tym razem Marc-Andre ter Stegen odbił piłkę. Za chwilę "Lewy" próbował lobować golkipera miejscowych, ale tym razem Bono wyczuł jego intencje i gola nie było. A po chwili nasz snajper - po raz pierwszy w rozgrywkach - został zmieniony. Kwadrans na murawie dostał Ansu Fati, nasz snajper wykonał zadanie popisowo. A jego koledzy się nie przemęczali, i tak wygrali pewnie 3:0.
FC Barcelona wygrała trzeci mecz w sezonie LaLiga i wskoczyła na pozycję wicelidera rozgrywek. Przewodzi Real Madryt, który w sobotę mierzył się z Betisem Sewilla i ograł Verdiblancos na swoim boisku 2:1. Prowadzenie dał Los Blancos Vinicius Junior, ale jeszcze przed przerwą wyrównał Sergio Canales. Po zmianie stron trzy punkty dał drużynie Rodrygo, a Królewscy dzięki temu mają na koncie komplet wygranych. I dwa "oczka" więcej od Barcy.