Mateusz Morawiecki wrócił do objazdówki po Polsce. W Żalnie spotkał się jednak nie tylko ze zwolennikami, ale też, mimowolnie, z przeciwnikami, którym udało się przedostać na spotkanie z sympatykami Prawa i Sprawiedliwości.
Na pierwszy ogień szef rządu wziął kujawsko-pomorską wieś Żalno. Najwyraźniej nie spodziewał się przeciwników, jednak ci pojawili się na spotkaniu
"Wilk w owczej skórze"
Kiedy Mateusz Morawiecki toczył rozważania o "wściekłości opozycji na skuteczność działań Prawa i Sprawiedliwości" oraz o tym, że to przez "koszmarne błędy naszych partnerów z Unii Europejskiej mamy problemy z inflacją", rozpoczął się niespodziewany happening.
Po wypowiedzeniu przez premiera słów: "Wdrażamy to, co obiecujemy. Naszą marką jest wiarygodność", za plecami premiera rozwinął się transparent.
Grupa kilku osób ubranych w koszulki z logiem Prawa i Sprawiedliwości trzymała w rękach plakat z napisem: Morawiecki = brak węgla i miska ryżu. Premier, w swoim stylu, nie został obojętny na krytyczne działanie i nawoływał oponentów, by ci pokazali twarz. Jeden z działaczy podniósł baner, a później pokazali się także pozostali.
Mateusz Morawiecki zwrócił się do twórców happeningu: – Podnieście wyżej ten transparent. Nie wstydźcie się tego oszustwa – zawołał, po czym mówił dalej do sympatyków Prawa i Sprawiedliwości.
– Próbują zafałszować rzeczywistość. Boją się rozmawiać o faktach, o liczbach. Bo liczby są dla nich miażdżące, są straszne — przekonywał Mateusz Morawiecki, komentując również, że o oszustwie aktywistów świadczą ich koszulki.
– Ubrali koszulki PiS po to, żeby tutaj zmylić wszystkich tutaj. Przebrał się wilk w owczą skórę i opowiada bajki – odpowiedział premier i dodał, że to próba wzbudzenia emocji.
Incydenty eliminowane w zarodku
Gdyby nie koszulki, przeciwnicy obozu rządzącego pewnie w ogóle nie mieliby szans na konfrontację z premierem.
Organizatorzy spotkań z przedstawicielami PiS, coraz bardziej skupiają się jednak na tym, by do krytyki działań rządu nie dochodziło, a ułatwić ma to na przykład weryfikacja publiczności.
Taka sytuacja miała miejsce podczas spotkania Jarosława Kaczyńskiego w Nowym Targu. Organizatorzy wprowadzili osobiste zapisy na wiec, które zmuszały do pojawienia się w partyjnych biurach. Nie kryli przy tym, że selekcjonują widzów.
Lokalna posłanka powiedziała portalowi Onet, że robią to, ponieważ nie chcą burd, a spotkanie ma mieć charakter fety. Zgodnie z zapowiedziami, faktycznie, atmosfera była iście urodzinowa. Kaczyńskiemu zagrała góralska orkiestra, odśpiewano sto lat, a głosy sprzed budynku, gdzie niewpuszczeni do sali przeciwnicy wołali "będziesz siedział", zignorowano.
W przypadku Mateusza Morawieckiego do tak dokładnej selekcji publiczności nie doszło, a sytuacja z Żalna była już kolejną, w której na spotkaniu z premierem doszło do starcia z krytykami.
Na spotkaniu w Działdowie padło w kierunku premiera hasło: "powinni was na taczkach wywieźć", a liczne protesty urządzane są za każdym razem przed salami, w których odbywają się wiece.