
To kluczowy tydzień z punktu widzenia polskich interesów gospodarczych. Polska jest drugim największym w Unii producentem tytoniu. A właśnie na naszych oczach w szybkim tempie wchodzą w życie nowe, niekorzystne dla Polski, przepisy tytoniowe Unii. Jeśli przejdą, wielu zatrudnionych przy uprawie tytoniu może stracić pracę. A budżet, według wyliczeń branży, może stracić nawet 9 miliardów złotych. Gra idzie o papierosy slim i mentolowe, które są w Polsce najpopularniejsze w Europie. A tak się składa, że właśnie ich Bruksela chce całkowicie zakazać.
Polska jest jednym z największych eksporterów tytoniu. Czyli to uderzy siłą rzeczy w naszych producentów. Ja jestem palaczem Dla mnie to jest problem nie tyle ochrony konsumenta, co moich praw wolnościowych. Już zabiera mi się tą swobodę.
Bloger naTemat i prezes Law&Partners Foundation, Artur Sikorski wskazywał natomiast, że sprawa dyrektywy tytoniowej świetnie obrazuje, jak ważną rolę w stanowieniu odgrywają lobbyści. W tym przypadku lobbyści przemysłu tytoniowego, w którym od dawna toczy się otwarta wojna. - Uważam, że większość przepisów wynika z reprezentowania interesów poszczególnych grup biznesowych - tłumaczył. Przekonując, że jako lobbysta najlepiej wie, iż nowe przepisy nie tworzą się, bo po prostu jakiś polityk wpadł na taką ideę, a są odzwierciedleniem określonych działań nie mniej określonych grup. - Być może u źródeł leży to, że nie mamy w Brukseli silnego lobbingu tytoniowego - mówił ekspert.
