To kluczowy tydzień z punktu widzenia polskich interesów gospodarczych. Polska jest drugim największym w Unii producentem tytoniu. A właśnie na naszych oczach w szybkim tempie wchodzą w życie nowe, niekorzystne dla Polski, przepisy tytoniowe Unii. Jeśli przejdą, wielu zatrudnionych przy uprawie tytoniu może stracić pracę. A budżet, według wyliczeń branży, może stracić nawet 9 miliardów złotych. Gra idzie o papierosy slim i mentolowe, które są w Polsce najpopularniejsze w Europie. A tak się składa, że właśnie ich Bruksela chce całkowicie zakazać.
Unia Europejska przygotowuje się do wprowadzenia kolejnego przepisu na pierwszy rzut oka przypominającego te w stylu osławionych regulacji dotyczących krzywizny ogórka. W Brukseli uznano, że w trosce o zdrowie Europejczyków, którzy z nałogiem palenia nie we wszystkich krajach radzą sobie najlepiej, trzeba zakazać papierosów mentolowych i modnych szczególnie wśród kobiet slimów. Nowe regulacje są projektowane w zaskakująco szybkim tempie, szczególnie jak na prawo unijne.
Już w środę 19 grudnia Komisja Europejska ma opublikować projekt dyrektywy tytoniowej, nad finalizacją którego nowy komisarz ds. zdrowia i ochrony konsumenta Tonio Borg zaczął pracować właściwie dopiero w ostatnich dniach listopada, gdy objął urząd. Wówczas zapowiedział, że dyrektywa zakładająca zakaz produkcji cienkich i smakowych papierosów (oraz nakazująca przeznaczenia aż 75 proc. opakowania papierosów na informacje o ich szkodliwości) zostanie przez niego przeforsowana w mgnieniu oka. Poprzednik Borga ustąpił ze stanowiska po zarzutach korupcji.
Wyjątkowo zgodni są w tej sprawie w Brukseli prawie wszyscy i planuje się, że dyrektywa wejdzie w życie już w pierwszym kwartale przyszłego roku, a czas na jej implementację kraje członkowskie będą miały do roku 2015.
Cały problem w tym, że nie chodzi tylko o godną pochwały obawę o zdrowie Europejczyków. W unijnej grze są wielkie pieniądze, a także wojna producentów tytoniu i wielkich koncernów. A tak się składa, że wśród największych w Europie producentów surowca są rolnicy z Polski. Jesteśmy jego drugim producentem na Starym Kontynencie, a największą część produkcji w naszym kraju stanowią właśnie papierosy, które wkrótce mają być zakazane. Slimy i mentole pali w Polsce 4 mln palaczy, a np. u naszych zachodnich sąsiadów, w dwukrotnie większym kraju zaledwie 450 tys. osób. Niewiele takich produktów cieszy się popularnością także we Francji (900 tys.), czy Wielkiej Brytanii (700 tys.).
Gra o polskie miliardy
Zmiany szykowane w Brukseli to więc prosty sposób na uderzenie w silny rynek tytoniowy w Polsce. Ale co więcej, także w polski budżet państwa, który po wprowadzeniu dyrektywy tytoniowej straci miliardy złotych z podatków. - Jeśli zakazana zostanie produkcja papierosów mentolowych i tych typu slim, budżet straci 9 miliardów złotych - powiedziała w piątek naTemat Magdalena Włodarczyk, dyrektorem Krajowego Stowarzyszenia Przemysłu Tytoniowego.
W czasie piątkowej debaty nad nowymi unijnymi regulacjami suchej nitki na polityce polskich władz w tej sprawie nie zostawili liderzy polskiego biznesu. - Dlaczego UE ma decydować o tym, że papieros ma być cienki czy grubszy, czy smakowy czy nie? [...] Ja nie rozumiem wchodzenia tak głęboko w regulacje jak papierosy cienkie, grubsze, kolorowe, smakowe. To zaczyna być naprawdę dosyć śmieszne - ocenił Jacek Socha, były minister skarbu i wiceprezes PWC.
Cezary Banasiński - były szef Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a obecnie przewodniczący Rady Nadzorczej PKO BP powiedział:
Polska jest jednym z największych eksporterów tytoniu. Czyli to uderzy siłą rzeczy w naszych producentów. Ja jestem palaczem Dla mnie to jest problem nie tyle ochrony konsumenta, co moich praw wolnościowych. Już zabiera mi się tą swobodę.
Bloger naTemat i prezes Law&Partners Foundation, Artur Sikorski wskazywał natomiast, że sprawa dyrektywy tytoniowej świetnie obrazuje, jak ważną rolę w stanowieniu odgrywają lobbyści. W tym przypadku lobbyści przemysłu tytoniowego, w którym od dawna toczy się otwarta wojna. - Uważam, że większość przepisów wynika z reprezentowania interesów poszczególnych grup biznesowych - tłumaczył. Przekonując, że jako lobbysta najlepiej wie, iż nowe przepisy nie tworzą się, bo po prostu jakiś polityk wpadł na taką ideę, a są odzwierciedleniem określonych działań nie mniej określonych grup. - Być może u źródeł leży to, że nie mamy w Brukseli silnego lobbingu tytoniowego - mówił ekspert.
Podobnie problem polskiego lobbingu w Brukseli ocenił także mec. Filip Elżanowski. - Co do lobbing w Brukseli, to jest to kwestia edukacji, kompetencji. Sam uczestnicząc w procesie tworzenia prawa na poziomie europejskim widzę, że poprzez doświadczenie, poprzez kompetencje inne państwa są od nas lepsze - ocenił.
Jeżeli Polska nie chce stracić miliardów złotych i skazać na bezrobocie wielu pracowników naszego przemysłu tytoniowego, nie wszystko jednak stracone. Po oficjalnej publikacji projektu dyrektywy kraje członkowskie UE będą miały kilka miesięcy na zgłaszanie poprawek do niej. Opiniować go będzie także KE, której urzędników można jeszcze przekonać do zmiany zdania.
Takie działania zapowiada jednak jedynie wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński, który kilka dni temu na antenie Polskiego Radia stwierdził, że Polska nie podda się bez walki. - Rząd dołoży starań, by w polskiej przestrzeni gospodarczej nie było stosowane rozwiązanie zakładane przez unijną dyrektywę tytoniową [...] Nie możemy pozwolić na to, by istotna część polskiego przemysłu tytoniowego została zablokowana administracyjnie w tej formule - stwierdził.
O jak poważnym problemie dla gospodarki mowa zamierzają w poniedziałek 17 grudnia rozmawiać także organizatorzy konferencji "Przepis na rozwój czarnego rynku wyrobów akcyzowych w Polsce i Europie? Reality check dla dyrektywy tytoniowej", do których należą Polska Izba Handlu. Jej eksperci przekonują bowiem, że unijna dyrektywa zakazująca slimów i mentoli w ogóle nie przyczyni się do ograniczenia liczby palaczy.
Po prostu zamiast kupować papierosy w sklepie, będą po nie chodzili na bazar i kupowali "spod lady". "W ramach konferencji przedstawimy dane i dowody na nieskuteczność proponowanych regulacji oraz pokażemy prawdziwe skutki rozwiązań, które ograniczą legalny handel tytoniem wspierając czarny rynek wyrobów akcyzowych w Polsce" - przekonują organizatorzy konferencji.