nt_logo

Harry Styles splunął pod nogi koledze z planu? Promocja "Don't Worry Darling" to jakaś farsa

Maja Mikołajczyk

07 września 2022, 15:03 · 4 minuty czytania
"Nie martw się kochanie" ("Don't Worry Darling") to zapowiadany od dawna film Olivii Wilde (reżyserki dobrze przyjętej komedii "Szkoła melanżu" i aktorki, którą można kojarzyć z serialu "Dr House"), który zadebiutował na trwającym właśnie festiwalu filmowym w Wenecji. Więcej niż o samym filmie mówi się jednak o zachowaniu jego gwiazd na wydarzeniu oraz o tym, że Harry Styles został oskarżony o... splunięcie pod nogi kolegi z planu filmowego. A ta telenowela zaczęła się jeszcze wcześniej.


Harry Styles splunął pod nogi koledze z planu? Promocja "Don't Worry Darling" to jakaś farsa

Maja Mikołajczyk
07 września 2022, 15:03 • 1 minuta czytania
"Nie martw się kochanie" ("Don't Worry Darling") to zapowiadany od dawna film Olivii Wilde (reżyserki dobrze przyjętej komedii "Szkoła melanżu" i aktorki, którą można kojarzyć z serialu "Dr House"), który zadebiutował na trwającym właśnie festiwalu filmowym w Wenecji. Więcej niż o samym filmie mówi się jednak o zachowaniu jego gwiazd na wydarzeniu oraz o tym, że Harry Styles został oskarżony o... splunięcie pod nogi kolegi z planu filmowego. A ta telenowela zaczęła się jeszcze wcześniej.
O co chodzi z promocją filmu "Nie martw się kochanie" ("Don't Worry Darling")? Harry Styles zachowywał się bardzo dziwnie. Fot. TIZIANA FABI/ AFP/ East News
  • Film "Nie martw się kochanie" ("Don't Worry Darling") zadebiutował na festiwalu filmowym w Wenecji.
  • Bardziej niż o samej produkcji głośniej jest jednak o zachowaniu obsady filmu w reżyserii Olivii Wilde.
  • Florence Pugh w ogóle nie pojawiła się na konferencji prasowej, a Harry Styles został oskarżony o... splunięcie pod nogi Chrisowi Pine'owi.

Shia LaBeouf nie został zwolniony?

Kontrowersje wokół filmu "Nie martw się kochanie" ("Don't Worry Darling") zaczęły się jeszcze przed festiwalem filmowym w Wenecji. Reżyserka dreszczowca Olivia Wilde w wywiadzie z magazynem "Variety" opowiedziała o kulisach zwolnienia Shii LaBeouf ("Transformers", "Słodziak") mającego pierwotnie wcielać się w filmie w rolę Jacka (postać, którą ostatecznie zagrał Harry Styles).

– Jego metoda nie sprzyjała etosowi pracy, jakiego wymagam przy swoich produkcjach – stwierdziła. – Jego metoda wymaga bojowej energii. Osobiście nie wierzę, aby sprzyjało to dobrym występom – dodała.

Wspomniała również o tym, o czym plotkowano w kuluarach, czyli że powodem rozstania się z aktorem był jego konflikt z grającą główną rolę Florence Pugh ("Midsommar", "Czarna wdowa"), sugerując, że aktorka bała się z nim współpracować.

– Wierzę, że stworzenie bezpiecznego środowiska to najlepszy sposób na to, by ludzie wykonywali swoją pracę jak najlepiej. Moja odpowiedzialność polega na tym, by chronić ekipę. To moja praca – mówiła Wilde.

Po jej wypowiedziach w mediach LaBeouf wystosował do niej otwarty list, w którym odpiera stawiane mu zarzuty. Aktor pokazał również dowody świadczące o tym, że reżyserka kłamała, twierdząc, że to ona zrezygnowała ze współpracy z nim.

Na upublicznionym przez Shię nagraniu widzimy Olivię Wilde, która do niego dzwoni i mówi, jak trudna była dla niej jego decyzja o zrezygnowaniu z reżyserowanego przez nią projektu. Prosi go również, by jeszcze przemyślał, czy nie uda mu się dogadać z gwiazdą filmu (Florence Pugh).

Potwierdza to wcześniejsze wypowiedzi Wilde, jakoby konflikt pomiędzy LaBeouf a Pugh był powodem jego nieobecności w filmie, jednak w rozmowie sugeruje, jakoby to aktorka, a nie on rozpoczęła spór – jak gdyby było zupełnie odwrotnie w stosunku do tego, co mówiła wcześniej mediom.

Harry Styles mówi od rzeczy i... pluje pod nogi kolegi z planu filmowego?

Sprawa z Shią LaBeoufem to zaledwie czubek góry lodowej, która na dobre zaczęła wypływać na powierzchnię na festiwalu filmowym w Wenecji. Zaczęło się od konferencji prasowej, na której jeden z obecnie najpopularniejszych artystów na świecie i odtwórca głównej roli męskiej nieszczególnie popisał się erudycją.

Wypowiedzi Harry'ego Stylesa o filmie Olivii Wilde błyskawicznie stały się memem, a najpopularniejszym cytatem z nich stało się zdanie: "To, co najbardziej lubię w tym filmie, to to, że oglądając go, czujesz, że to film".

Dalej dopowiedział, że chodzi o to, że "Nie martw się kochanie" to taki rodzaj filmu, na jaki "chodzi się do kina", co jednak i tak nie nadało jego słowom zbyt wiele sensu. Liczni obserwatorzy branży bardzo szybko wyłapali na nagraniu z konferencji, że siedzący obok niego Chris Pine ("Star Trek", "Wonder Woman") wygląda, jakby bardzo wstydził się za Stylesa i marzył o byciu gdzieś indziej, co rzecz jasna, wygenerowało kolejne memy.

Gwiazdor popu wraz z Pine'em stali się bohaterami plotkarskich newsów również z innego powodu. Podczas oficjalnej premiery filmu na festiwalu w Wenecji Harry miał miejsce siedzące obok kolegi z planu filmowego. Na jednym z nagrań sytuacja prezentuje się tak, jakby gwiazdor "Nie martw się kochanie" przed jego zajęciem... splunął pod nogi Pine'a.

Od razu pojawiły się plotki, że Styles miał w ten sposób bronić Wilde, która jest jego partnerką w życiu prywatnym (para poznała się na planie promowanego przez nich w Wenecji filmu). Powodem konfliktu z Pine'm miał być fakt, że aktor w obliczu sporu Wilde kontra Pugh (o którym później...) opowiedział się po stronie tej drugiej.

Przedstawiciel Pine'a stanowczo jednak zaprzeczył, jakoby były członek One Direction miał opluć jego klienta. "To absurdalna historia – kompletnie sfabrykowana i będąca wynikiem dziwnego internetowego złudzenia, które jest wyraźnym oszustwem, pozwalającym na głupie spekulacje" – przekazał w oświadczeniu opublikowanym na łamach magazynu "Variety".

Na nagraniu ukazującym sytuację z innej perspektywy widać, że nie wygląda ona już tak bardzo jednoznacznie.

Wydaje się, że Styles w ogóle nie miał najlepsze passy podczas festiwalu. Kolejną wpadką, jaką wytknęły mu media, jest unikanie pozowania z Olivią Wilde na zdjęciach. Co więcej, na jednym z nagrań widać, jak ktoś z jej ekipy wyraźnie go o to prosi, a on... odmawia.

Florence Pugh olała promocję "Nie martw się kochanie"

Wisienką na torcie całej farsy jest niepojawienie się na wspomnianej konferencji prasowej Florence Pugh, czyli gwiazdy "Nie martw się kochanie". Zapytana o jej nieobecność Wilde przekazała, że Pugh nie bierze udziału w evencie, gdyż jest zajęta pracą na planie "Diuny 2" Denisa Villeneuve'a.

Wiarygodnie brzmiąca wymówka szybko jednak rozpadła się w drobny mak, gdy w tym samym czasie, kiedy odbywała się konferencja, paparazzi przyłapali aktorkę w Wenecji... z drinkiem w ręku.

Pugh chętnie pozowała i uśmiechała się do fotografów, dając tym samym do zrozumienia, że nie obchodzi ją, że kompromituje (być może celowo?) reżyserkę. A Internet, jak to Internet – ochoczo wygenerował masę kolejnych memów na temat komicznej sytuacji, będącej ciągiem dalszym telenoweli wokół promocji "Don't Worry Darling".

Dodatkowo na nagraniach z czerwonego dywanu ewidentnie widać, że Pugh ostentacyjnie ogranicza do minimum wszystkie interakcje z Wilde. Co jest domniemaną przyczyną ich konfliktu?

Florence przede wszystkim ma być niezadowolona z faktu, że jako aktorka pierwszoplanowa dostała niższą gażę niż wcielający się w drugoplanową postać Styles. Ponadto 26-latka nie ma najlepszego zdania o związku Harry'ego z reżyserką – para miała się podobno zejść, gdy Wilde była jeszcze w relacji z Jasonem Sudeikisem ("Ted Lasso"), z którym ma dwójkę dzieci.

Pierwsze reakcje krytyków na "Don't Worry Darling"

Czy drama wokół "Don't Worry Darling" jest lepsza niż sam film? Póki co wszystko na to wskazuje, gdyż na chwilę obecną na popularnym agregatorze opinii Rotten Tomatoes thriller Wilde otrzymał zaledwie 43 proc. pozytywnych recenzji.

"Nienaganna produkcja i kostiumy. Jednak pod wypolerowanym, zewnętrznym połyskiem film jest tak pusty, jak życie jego rozpieszczonych, ale pustych bohaterów" – podsumował krytyk filmowy Geoffrey Macnab z portalu Independent.

Polskich krytyków "Don't Worry Darling" również nie zachwyciło. "(...) film Wilde pęka od nadmiaru wrażeń i tropów, ale jest z nim i ten sam problem, wyrażony już w tytule. Wizualne orgie robią wrażenie, ale przysłaniają emocjonalną więź z filmem, którym łatwo się zachwycić, ale ostatecznie, kochani, trudno się nim przejąć" – pisał w recenzji dla Filmwebu Adam Kruk.

W opiniach o filmie powtarza się natomiast nazwisko Pugh, której kreacja aktorska ma wybijać się na tle innych i ciągnąć cały zmarnowany potencjał dreszczowca. Jeśli plotki o niższym wynagrodzeniu od Stylesa są prawdziwe, trudno w takim razie dziwić się jej postawie wobec promocji projektu.

Florence, "Nie martw się kochanie" to tylko piękna katastrofa.