Premier Mateusz Morawiecki udzielił wywiadu dla niemieckiego dziennika "Der Spiegel", w którym zapowiedział notę dyplomatyczną do niemieckiego rządu w sprawie reparacji wojennych dla Polski. Zaapelował też do niemieckich rodzin, aby "zastanowili się, skąd pochodzą dzieła sztuki w ich domach".
Reklama.
Reklama.
Premier Mateusz Morawiecki podważa analizy prawnicze, zgodnie z którymi według strony niemieckiej Polska zrezygnowała z reparacji wojennych
Jego zdaniem ta sprawa nie była dyskutowana przez polski rząd i parlament
Morawiecki domaga się rozmów ws. reparacji
Prawo i Sprawiedliwość od dawna przekonuje o prawach Polski do reparacji wojennych od Niemiec. Politycy partii rządzącej zajmują się sporządzaniem szczegółowych ekspertyz oraz map, które obrazują, jakie koszty poniósł nasz kraj podczas II wojny światowej.
"Ziemie, jakie Polska otrzymała na zachodzie po II WŚ, nie były to reparacje, lecz rekompensata za straty obszaru poniesione na wschodzie. Przed wojną terytorium Polski wynosiło - 388,000 km2, po 1945 - 312,000. W rezultacie utraciliśmy 76,000 tj. dziś terytorium całego Beneluxu" – informował Arkadiusz Mularczyk.
Jednak oprócz dyskusji, na razie brak było oficjalnych kroków ze strony polskiej. W udostępnionym w internecie wywiadzie dla najnowszego wydania tygodnika "Der Spiegel" premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że "najpierw zwrócimy się do berlińskiego rządu z notą dyplomatyczną".
Jak zaznaczył, strona polska uważa za błędne niemieckie analizy prawnicze, zgodnie z którymi Polska zrezygnowała w 1953 r. z reparacji.
- Polacy nie mogli domagać się odszkodowania od socjalistycznego "bratniego narodu". Moskwa zmusiła do tego swojego ówczesnego gubernatora w Warszawie, Bolesława Bieruta. Polski parlament nie podejmował w tej sprawie decyzji, nie ma też dowodów na to, że sprawa była dyskutowana w rządzie. W ONZ nie zostały złożone żadne dokumenty ratyfikacyjne - zaznaczył szef polskiego rządu.
Co więcej, premier Morawiecki chciałby też zaprosić do udziału w rozmowach z Berlinem także przedstawicieli Izraela. - W końcu połowa polskich ofiar była obywatelami żydowskiego pochodzenia - tłumaczył.
- Być może zwrócimy się później z naszymi żądaniami do sądów międzynarodowych. Będziemy przedstawiać w całym świecie nasz raport, który dotyczy nie tylko strat ludzkich i materialnych, lecz także strat dóbr kultury - dodał.
Przy okazji premier zaapelował do "wszystkich, u których na ścianie wiszą dzieła sztuki, które nagle pojawiły się po wojnie w posiadaniu rodziny", o zastanowienie się nad ich pochodzeniem.
"Postawa Niemców jest wielkim rozczarowaniem"
Dziennikarze tygodnika "Der Spiegel" zapytali także polskiego szefa rządu o ocenę zaangażowania Niemiec w heroiczną obronę Ukraińców przed atakiem Rosjan.
- Dla Polaków było rozczarowujące, że Niemcy tak późno zdały sobie sprawę z błędów w polityce energetycznej. Władimir Putin używa rurociągów jako broni, a polityka energetyczna jest dla niego narzędziem w walce. Ukraina odparła wroga szybciej, niż Niemcy zmieniły zdanie - stwierdził Mateusz Morawiecki.
Jego zdaniem opieszałość władz w Berlinie, ich "bezczynność" w kwestii wymiany broni stawia poważnie pod znakiem zapytania wartość sojuszu z Niemcami. Przypomniał, że Polska dostarczyła Ukrainie broń o wartości ponad 2 mld dolarów, w tym 300 czołgów i inny ciężki sprzęt.