Mija pół roku, od kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę. Ostatnio pojawiają się coraz lepsze wieści z ukraińskiego frontu. Tym samym propagandowy przekaz o niezwyciężonej Rosji zaczyna upadać. Panikę widać nawet w rosyjskiej rządowej telewizji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wydaje się, że rosyjska propaganda na temat wojny w Ukrainie powoli się sypie i nawet telewizyjni eksperci wiedzą już, iż twierdzenia o niezwyciężonej Rosji mają niewiele wspólnego z prawdą
Amerykańska dziennikarka podaje przykłady, które świadczą o panice w rosyjskiej telewizji
Panika w rosyjskiej telewizji
Dziennikarka Julia Davis zajmuje się zawodowo analizowaniem rosyjskiej propagandy. Tym razem amerykańska ekspertka skupiła się na przekazach w rosyjskiej telewizji. Okazuje się, że nawet mistrzowie propagandy zaczynają mieć problemy, gdy zaczyna brakować materiałów, którymi można by posługiwać się w czasie manipulacji odbiorcami. I tak właśnie zaczyna wyglądać sytuacja w Rosji.
Jak wskazuje Davis, eksperci, którzy zapraszani są do rosyjskich programów, coraz bardziej zdają sobie sprawę z tego, że armia Putina zawodzi, że decydując się na wojnę przeciwko Ukrainie, Rosja popełniła błąd, a argument o ruskim mirze i zjednoczeniu narodowym nijak nie usprawiedliwia rzezi Ukraińców.
"Teraz zaczynają grę w obwinianie" - wskazała amerykańska dziennikarka. Davis dodała, że "niektórzy zaczynają rozumieć to, że ich ludobójcze zaprzeczenie tożsamości ukraińskiej nie działa na korzyść Rosji".
Piotr Łukasiewicz, były ambasador Polski w Afganistanie i pułkownik rezerwy Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, na swoim Twitterze umieścił fragment rosyjskiego programu wraz z komentarzem amerykańskiej ekspertki.
"Fascynujące, że rosyjska propaganda łamie się równie szybko jak linia frontu pod Charkowem. Można tu znaleźć kilka rozsądnych głosów, zdań" – skomentował.
Chociaż propaganda nadal jest szerzona, to ostatnio pojawiło się kilka przykładów, świadczących o tym, że dyskurs "sprawiedliwej walki" czy "operacji specjalnej" zaczyna się walić.
Niedawno w rosyjskiej telewizji publicznej mówiono o "pewnych błędach w obliczeniach podczas rosyjskiej inwazji na Ukrainę". A dziennikarz Zachar Prilepin niejako przypominał odbiorcom o tym, jaki pogląd powinni zachować, przekonując, że "są konstytucyjnie zobowiązani do wspierania rosyjskich działań wojennych".
Rosyjscy żołnierze uciekają w popłochu
Ostatnio informowaliśmy w naTemat.pl o ukraińskiej ofensywie pod Charkowem. W sieci pojawił się filmik, na którym widać jak z odwetem poradzili sobie rosyjscy żołnierze. Uciekali tak szybko, że spadali z czołgu.
Pod postem na Twitterze pojawił się komentarz, z którego dowiadujemy się, że chodzi o rosyjski czołg T-72B3, wycofujący się przed siłami ukraińskimi pod Bałaklią w obwodzie charkowskim – 95 km na południowy wschód od Charkowa, na linii kolejowej Moskwa – Donbas.
Na udostępnionym nagraniu widać czołg, który porusza się z dużą prędkością do tego stopnia, że wypada z niego kilku żołnierzy. Pojazd przejeżdża też tuż obok Sił Operacji Specjalnych Ukrainy i żołnierzy w ciężarówkach. Po kilku chwilach ucieczka kończy się na drzewie.