Pogoda za oknem powoli zaczyna sprzyjać oglądaniu mroczniejszych filmów. "Bodies Bodies Bodies" to komediowy slasher od chyba już kultowego studia A24, który będzie trzymał was w napięciu przez cały seans, a na koniec rozwali wam głowy i nie da szybko o sobie zapomnieć.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Bodies Bodies Bodies" to najnowszy slasher od studia A24 w reżyserii holenderskiej twórczyni Haliny Reijn
W filmie wystąpili m.in. Pete Davidson ("Król Staten Island"), Amandla Stenberg ("Igrzyska śmierci"), Maria Bakalova ("Bańka") oraz Chase Sui Wonders ("Pokolenie")
Horror studia A24 nabija się z kultury tzw. płatków śniegu ("snowflake'ów")
Zagrajmy w "Bodies Bodies Bodies"
Sophie (Amandla Stenberg) zabiera swoją świeżo poznaną dziewczynę Bee (Maria Bakalova) na imprezę do luksusowej willi swojego przyjaciela Davida (Pete Davidson). Alkohol płynie strumieniami, a nosy są białe od ilości wciąganego proszku, gdy balangowicze postanawiają zagrać w tytułowe "Bodies Bodies Bodies" – grę, w której jedna z osób wciela się w mordercę.
Niewinna zabawa kończy się, gdy naprawdę zaczynają padać trupy. Przyjaciółkom przestaje być do śmiechu, a strach wpędza je w paranoję i patrzenie sobie nawzajem na ręce. Tylko kto naprawdę jest mordercą – i czy w ogóle otrzymamy odpowiedź na to pytanie?
A24 nabija się z Zoomerów
Horror holenderskiej reżyserki Haliny Reijn początkowo zmyla nas konwencją typowego młodzieżowego slashera w neonowej estetyce rzeczywiście nieco zbliżonej do "Euforii" (tak horror reklamowany jest nawet przez polskiego producenta).
Standardowy przebieg filmu siekanego sprawnie zagęszczono jednak wprowadzeniem do niego głębszych znaczeń, skupiających się przede wszystkim wokół tego, jak wychowane z nowymi mediami Pokolenie Z odbiera rzeczywistość społeczną.
Chociaż horror Reijn (jak to slasher) bywa brutalny, reżyserka nie epatuje równie agresywnymi komentarzami i daleka jest od taniego moralizowania, trafnie jednak podsumowuje taką samą hipokryzję i niemal identyczne kierowanie się stereotypami progresywnej młodzieży, która to samo zarzuca innym.
Czarny humor filmu uderza też w tendencję "płatków śniegu" ("snowflake'ów") do nadmiernego i narcystycznego roztapiania się nad swoimi problemami oraz niezwykle fasadową wrażliwością społeczną.
Slasher do oglądania
"Bodies Bodies Bodies" w przeciwieństwie do "X", czyli wcześniejszego slashera A24 z tego roku nie jest jedynie opowiedzianą za pomocą pięknych zdjęć erudycyjną rozprawką dla filmoznawców.
Kadry w horrorze Holenderki być może nie są aż tak wysmakowane, a w filmie brak nawiązań do połowy historii horroru czy narracji rodem z Francuskiej Nowej Fali, jednak zachowuje on idealną równowagę pomiędzy byciem czymś więcej niż tylko kolejnym slasherem a zwyczajnie angażującym i trzymającym w napięciu kinem. Z seansu filmu Reijn czerpie się autentyczną przyjemność, porównywalną do obcowania z takimi sztandarowymi klasykami gatunku, jak "Krzyk".
Za dużą część frajdy z obcowania ze slasherem odpowiadają świetnie nakreśleni, charakterystyczni bohaterowie, zagrani przez utalentowaną obsadę. Najsłynniejszego z młodych aktorów, czyli Pete'a Davidsona co prawda za wiele na ekranie nie zobaczymy, ale z nawiązką wynagradzają to Maria Bakalova ("Kolejny film o Boracie") oraz Rachel Sennott ("Shiva baby"), które już w swoich wcześniejszych filmach zaprezentowały komediowe talenty.
"Bodies Bodies Bodies" z pewnością dołącza do grona jednych z bardziej udanych produkcji A24 i na pewno trafi na niejedną listę najlepszych horrorów tego roku. Ma wszystko to, co powinien mieć dobry slasher i świetny film. Jeśli tylko nie boicie się, że zostaniecie urażeni – włączajcie bez strachu!
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.