nt_logo

Nie tylko Kombi i Kombii. Oto 6 polskich zespołów, które pożarły się o nazwy i piosenki

Bartosz Godziński

13 września 2022, 19:28 · 5 minut czytania
Konflikt między Kombi a Kombii nie jest jedynym, którym rozegrał się w polskiej muzyce (za granicą też wielu artystów potrafi się kłócić o podobne sprawy). Od lat znane i lubiane kapele sądziły się lub dalej sądzą o prawa do nazwy, lub wykonywania piosenek, a fani muszą wybierać, po której stronie stanąć.


Nie tylko Kombi i Kombii. Oto 6 polskich zespołów, które pożarły się o nazwy i piosenki

Bartosz Godziński
13 września 2022, 19:28 • 1 minuta czytania
Konflikt między Kombi a Kombii nie jest jedynym, którym rozegrał się w polskiej muzyce (za granicą też wielu artystów potrafi się kłócić o podobne sprawy). Od lat znane i lubiane kapele sądziły się lub dalej sądzą o prawa do nazwy, lub wykonywania piosenek, a fani muszą wybierać, po której stronie stanąć.
Od lewej u góry: Małgorzata Ostrowska, Andrzej Krzywy, Paweł Kukiz, Krzysztof Jaryczewski Fot. Piotr Matusewicz, Adam STASKIEWICZ, Lukasz Kalinowski / East News, Karol Makurat/REPORTER
  • Spór między Kombi i Kombii trwa od kilku lat, a słuchacze dalej nie mogą przywyknąć i czują się czasem zdezorientowani, ale w zeszłym tygodniu doszedł nowy wątek
  • Sławomir Łosowski przegrał sprawę przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) dotyczącą znaku towarowego "KOMBI"
  • Po wszystkim Grzegorz Skawiński i Waldemar Tkaczyk z Kombii napisali mocne oświadczenie, w którym ostrzegają organizatorów i promotorów. Organizacja koncertu Kombi będzie według nich naruszeniem praw autorskich
  • Takich głośnych starć w Polsce było całkiem sporo. Poznajcie historię kłótni w zespołach m.in. Łzy, Lombard, Piersi, De Mono czy Oddział Zamknięty

Kombi i Kombii od kilku lat grali sobie koncerty i nagrywali płyty, ale ostatnio okazało się, że skłóceni muzycy zaczęli wchodzić na drogę sądową. Sławomir Łosowski próbował zarejestrować znak towarowy Kombi, ale zablokował to Grzegorz Skawiński i wygrał przed sądem. Kombii wcześniej zarejestrowało swój znak towarowy. Nowy wyrok oznacza, że Łosowski, grając jako Kombi, może naruszać prawa zespołu Skawińskiego i Tkaczyka, bo nazwa Kombi jest... zbyt podobna do Kombii. Więcej o tym przeczytacie tutaj.

Większość awantur między artystami skupia się na tym, kto ma prawo do używania nazwy: tylko założyciel(e) kapeli czy wszyscy muzycy oryginalnego składu, którzy przecież kolektywnie pracowali na sukces i rozpoznawalność. Do tego dochodzi też kwestia piosenek: co, jeśli było kilku kompozytorów, którzy teraz są zwaśnieni? Czy wokalista, który nie współtworzył utworu, ale jego głos wpłynął na sukces kawałka, może dalej śpiewać złote przeboje po rozłamie? O tym zwykle decyduje sąd, bo poniższe przykłady udowadniają, że raz skłóceni muzycy już nigdy nie godzą.

Łzy

Wiedzieliście, że od 2021 roku działają dwa zespoły Łzy? Nie, bo akurat w tym wypadku nie grają Łzy i Łzyy. Konflikt jest jednak podobny - każdy z nich koncertuje i nagrywa swoje piosenki. Wszystko zaczęło się sypać w 2010 roku, kiedy z grupy odeszła Anna Wyszkoni i rozpoczęła karierę solową. Dalej jednak śpiewała stare przeboje Łez. Założycielowi i kompozytorowi Adamowi Konkolowi to się rzecz jasna nie podobało. I jego żonie, która kazała się "odp***dolić" się od piosenek męża. Pozostali członkowie odcięli się od tych słów.

W 2021 roku doszło do rozłamu zespołu. Konkol ma swój z Pauliną Titkin na wokalu (nagrali nawet kontynuację hitu: "Agnieszka 2.0 Była mroźna zima") i oskarżył dawnych kolegów o wyrzucenie z kapeli. Ci z kolei zaprzeczają temu, mają swoje Łzy z członkami oryginalnego składu (prócz Konkola i Wyszkoni rzecz jasna) i w zeszłym roku wydali płytę "Miłość w czasach samotności". Obie grupy zarzucają sobie hejt i kłamstwa, a sprawa będzie miał finał w sądzie, który ustali, kto uroni łzę, a kto będzie mógł koncertować jako Łzy. Całość jest jeszcze bardziej zawiła i możecie o tym przeczytać w reportażu Oli Gersz.

De Mono

Tutaj jest po tak zwanych "ptokach" i pokazuje, czym się prawdopodobnie skończą pozostałe, rozognione konflikty. W 2002 roku Marek Kościkiewicz odszedł z zespołu, a po 6 latach założył własne De Mono z Robertem Chojnackim i Dariusz Krupiczem. Nie spodobało się to Andrzejowi Krzywemu i Piotrowi Kubiaczykowi, którzy cały czas grali pod tą samą nazwą. Pozwali ich i rozpoczął się trwający ponad dekadę spór.

Sąd Najwyższy przyznał w 2021 roku ostateczną rację Krzywemu i Kubiaczykowi. "Sąd sięgnął nawet po przykład z Wielkiej Brytanii, gdzie Rogerowi Watersowi, który odszedł z supergrupy Pink Floyd, zabroniono koncertować pod tą nazwą" - czytamy w artykule na rp.pl. Od teraz jeśli zobaczycie, że Marek Kościkiewicz gra koncert jako De Mono, to robi to bezprawnie. I to pomimo tego, że jest współzałożycielem grupy.

Piersi

Piersi zaczynały jako punkowa grupa, ale styl muzyczny zespołu przez lata ewoluował i doszedł nawet do grania bałkańskiego folku w przeboju "Bałkanica". Zanim tak się stało, w 2013 roku formację opuścił jeden z inicjatorów - Paweł Kukiz. "Piersi ze swoją 'jarmarczno-rockową' stylistyką zaczęły popadać w rutynę. A może tylko ja? Nieważne. Ważne, że straciłem radość grania w tym zespole" - wyznał "Faktowi" i poświęcił się karierze politycznej. Po nim odeszli też klawiszowiec Krzysztof "Alladyn" Imiołczyk oraz gitarzysta Wojciech "Amorek" Cieślak. 

Nowym wokalistą Piersi został za to Adam "Asan" Asanow. Zbigniew Moździerski, basista oryginalnego składu, w 2014 zarejestrował słowno-graficzny znak towarowy "Piersi". Kukiz nie mógł się nim posługiwać (jego koncerty jako Kukiz i Piersi były blokowane) i do tego wściekł się, że zespół zagrał w "Dzień Dobry TVN". "Żeby z Piersi, z mojego dziecka, k...ę zrobić" - żalił się. W 2015 roku złożył razem z Rafałem Jezierskim (odszedł w latach 90.) pozew o zaprzestanie posługiwania się nazwą i logotypem bez jego zgody, ale w 2016 r. przegrał - sąd uznał, że muzycy nie łamią prawa i mogą dalej grać jako Piersi.

Kat

Kat to jeden z najważniejszych zespołów metalowych - nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Niestety z biegiem lat drogi muzyczne jego założycieli rozeszły się. W 2004 z grupy odszedł wokalista Roman Kostrzewski, a właściwie został usunięty przez lidera i gitarzystę Piotra Luczyka, bo pozostałym nie spodobały się jego nowe linie wokalne. W tym samym roku z zespołem pożegnał się też perkusista Ireneusz Loth. Wspólnie założyli grupę pod nazwą "Romek – The End", która potem została przemianowana na Kat i Roman Kostrzewski i również grała dawne kompozycje.

Panowie może nie ciągali się po sądach, ale przez lata ciągle po sobie publicznie jechali. Topora wojennego nie zakopała nawet śmiertelna choroba Kostrzewskiego. Muzyk miał nowotwór i w 2021 zorganizował koncert ze zbiórką na leczenie (wystąpił m.in. Titus z Acid Drinkers i Nergal z Behemotha). Luczyk napisał złośliwie, że Kostrzewski gra covery Kata, a samo wydarzenie nie służy celom charytatywnym, lecz promocyjnym. W lutym tego roku legendarny wokalista zmarł kilka dni przed swoimi 62 urodzinami.

Lombard

Wszystko zaczęło jak się zwykle. Małgorzata Ostrowska odeszła z Lombardu 1991 roku, by 6 lat później do niego wrócić na dwa sezony koncertowe. W 1999 roku definitywnie rozstała się z zespołem i rozpoczęła karierę solistki, ale na swoich koncertach grała też piosenki Lombardu. W 1999 roku do zespołu dowodzonego przez Grzegorza Stróżniaka dołączyła nowa wokalistka Marta Cugier (jest w nim do dziś). I zaczęła się tworzyć analogiczna sytuacja jak z Kombi. Publiczność była skołowana, bo raz w telewizji widziała Lombard ze Martą Cugier ze "Szklaną pogodą", a innym razem Małgorzatę Ostrowską z jej zespołem, którzy też wykonywali tę piosenkę.

W 2012 roku Stróżniak zastrzegł w ZAiKS-ie, że jeśli ktoś chce nagrywać koncert, na którym będą śpiewane piosenki Lombardu lub wyda płytę z tymi utworami (nie chodziło tylko o byłą wokalistkę, ale także innych wydawców, np. kompilacji największych przebojów), musi uzyskać jego zgodę. Tymczasem do kilkunastu kawałków Ostrowska napisała lub współtworzyła tekst, a nie mogła ich legalnie zaśpiewać. Doszło więc do sporu sądowego, który zakończył się w 2021 roku. Teraz może bez zgody lidera Lombardu wykonywać piosenki tego zespołu, w których miała swój udział (nie może więc śpiewać "Szklanej pogody", bo muzykę skomponował Grzegorz Stróżniak, a słowa napisał Marek Dutkiewicz). Ponadto artystka może wydawać je na własnych płytach.

Oddział Zamknięty

Nazwa zespołu nawiązuje do oddziału w szpitalu psychiatrycznym, do którego trafił Krzysztof Jaryczewski - chciał w ten sposób uniknąć służby wojskowej. Współzałożyciel i pierwszy wokalisty grupy nadużywał narkotyków i alkoholu, przez co miał problemy ze zdrowiem, a zwłaszcza z głosem (doszło nawet do paraliżu strun głosowych). W 1985 roku wypisał się z Oddziału Zamkniętego. Wojciech Pogorzelski proponował mu wiele razy, by wrócił i grał na gitarze, ale Jaryczewski odmawiał i założył swój własny band - Jary Band.

W 2013 powołał do życia projekt Jary Oddział Zamknięty z m.in. byłym muzykiem OZ Krzysztofem Zawadką. I to pomimo tego, że Pogorzelski od 1979 roku nieprzerwanie działał pod egidą Oddziału Zamkniętego. W 2016 r. Jaryczewski wystąpił o rejestrację znaków towarowych: Oddział Zamknięty i Jary Oddział Zamknięty. Stwierdził, że kontynuuje projekt, z który odszedł w latach 80. i może się posługiwać tą nazwą. Połączenia z drugim OZ jednak nie będzie, a sprawa o znak towarowy i autorstwo niektórych piosenek nadal jest w toku. To jednak nie przeszkadza (póki co) obu kapelom w koncertowaniu.