Krytyka Donalda Tuska przez Prawo i Sprawiedliwość uprawiana jest od wielu lat. Tym razem jednak PiS zmaga się z pewnym problemem. Jak krytykować byłego premiera, gdy ten sam porusza tematy, w których jego stanowisko okazuje się zgodne z dążeniami partii? Donald Tusk skrytykował postawę Niemiec i poruszył temat reparacji. "Propaganda PiS sypie się w piach" – komentuje Jakub Bierzyński.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Propaganda PiS-u oparta na krytyce Donalda Tuska zaczyna się sypać, bo były premier wyraził swoje stanowisko na temat Niemiec, które jest zbieżne z poglądami partii rządzącej.
Tusk w Poczdamie skrytykował Niemcy za bagatelizowanie ostrzeżeń Polski w kwestii Rosji, które były przekazywane już w 2008 roku, gdy sam był premierem.
Mimo tego, że Donald Tusk popiera domaganie się reparacji od Niemiec i większe wsparcie dla Ukrainy, rzecznik rządu Morawieckiego zarzuca mu prokremlowskie działania.
"Propaganda PiS sypie się w piach"
Zgodnie z narracją PiS-u Donald Tusk od zawsze sympatyzował z Niemcami i niejednokrotnie oskarżany był przez partię rządzącą o to, że bardziej zależy mu na interesie państwa Angeli Merkel niż swojej ojczyzny. Okazuje się jednak, że nadszedł moment, w którym ważny filar propagandy Prawa i Sprawiedliwości zaczyna upadać, co zauważył między innymi Jakub Bierzyński.
Trudno krytykować Donalda Tuska, gdy ten sam mówi nieprzychylnie o postawie Niemiec wobec Ukrainy i porusza temat reparacji dla Polski. "To Tusk, a nie Duda został wybrany, by wygłosić laudację na cześć narodu ukraińskiego. Tusk skrytykował Niemcy, domagając się większego zaangażowania. Dla propagandy nie ma to znaczenia, bo celem jest wykreowanie alternatywnej rzeczywistości" – skomentował Jakub Bierzyński na swoim Twitterze.
Pojawiły się nawet głosy, że Tusk "zaczął mówić językiem PiS-u". "Wybory coraz bliżej, Tusk zaczął mówić językiem PiS i nawet po polsku" – czytamy w innym poście na Twitterze, w którym udostępniono też artykuł prorządowego portalu Niezależna.
O pewnej panice, która zaczęła panować w partii rządzącej po tym, gdy Tusk w jasny sposób określił swoje stanowisko wobec Niemiec, może świadczyć m.in. tweet rzecznika rządu Mateusza Morawieckiego.
Piotr Müller zarzucił Tuskowi próbę oszukania Polaków i wypomniał mu jego domniemane prorosyjskie działania. Udostępnił filmik, w którym pojawiają się obrazy spotkań Tuska z Wladimirem Putinem, na których były premier Polski mówi, że "Polska nie jest krajem agresywnej koncepcji antyrosyjskiej".
"Nie zasłonicie prawdy o Waszych prorosyjskich działaniach. Był Pan premierem. Wtedy trzeba było odwagi, żeby stawać przeciwko energetycznemu sojuszowi Rosji i Niemiec. Odwagi do sankcji za Krym. Panu jej zabrakło, wolał Pan interesy z Putinem" – zwrócił się na Twitterze do Donalda Tuska.
Donald Tusk: "Niemcy powinny posłuchać Polski wiele lat temu"
Tymczasem sam Donald Tusk w Poczdamie przypominał Niemcom, że w momencie gdy był premierem Polski w 2008 roku, namawiał na przyjęcie Ukrainy do NATO, przestrzegał przed Nord Stream 2 i naciskał na utworzenie europejskiej unii energetycznej.
– Kiedy słyszę słowa, że Europa i Niemcy powinny posłuchać Polski już wiele lat temu, mam gorzką satysfakcję. [...] . Czasu nie cofniemy, więc zróbmy, co się da i co trzeba zrobić teraz. Mówmy o natychmiastowym zwiększeniu dostaw broni dla Ukrainy, gwarancjach politycznych wstąpienia Ukrainy do UE najszybciej jak to możliwe po zakończeniu wojny, wróćmy do kwestii członkostwa Ukrainy w NATO — mówił w Poczdamie.
Jednoznacznie wypowiedział się także na temat niewystarczającego zaangażowania Niemiec w pomoc Ukrainie i reparacji z czasów II WŚ.