W środę 14 września Sejm przyjął uchwałę ws. reparacji wojennych od Niemiec. "Za" głosowało aż 418 posłów, 4 było "przeciw", a 15 wstrzymało się od głosu. Głosowanie poprzedziła gorąca dyskusja. Ale nie mniejsza rozgorzała po, łącznie z głosami, jak to opozycja zapędziła PiS w kozi róg.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
14 września Sejm przyjął uchwałę ws. reparacji wojennych od Niemiec. "Za" głosowało aż 418 posłów, 4 było "przeciw", a 15 wstrzymało się od głosu
Wcześniej klub KO złożył projekt uchwały, w którym domaga się wystąpienia o reparacje zarówno od Niemiec, jak i od Rosji
Czy PiS wpadnie we własne sidła? Czy opozycje uniknie pułapki zastawionej przez PiS? – analizowano. Po głosowaniu odżyły podobne opinie.
Kilka dni temu, gdy burza wokół reparacji jeszcze nie trafiła do Sejmu, były premier Leszek Miller powtarzał, że cały ten pomysł to pułapka na opozycję. "Kaczyński liczy, że usłyszy gromkie Nie! Trzeba powiedzieć Tak! I codziennie domagać się finansowych efektów ogłoszonych żądań" – sugerował na Twitterze.
Propozycja wywołała skrajne, również krytyczne reakcje. Ale opinii w stylu "dokładnie tak" nie brakowało. "Też tak uważam. Należy wręcz domagać się nawet surowych kar za opieszałość w egzekwowaniu czegoś, o czym słyszymy co najmniej od kilku lat, jak tylko doszli do władzy" – odpowiedział jeden z twitterowiczów.
Potem w rozmowie z RMF FM Miller tłumaczył, że PiS uruchomił pułapkę na opozycję, bo w Polsce jest znaczne poparcie dla żądania o reparacje. — W tej sytuacji opozycja musi powiedzieć: proszę bardzo, my nie mamy nic przeciwko temu. Będziemy co kilka dni pytać PiS, czy już załatwił ten problem — mówił.
W środę 14 września to "tak" rozległo się w Sejmie, gdy posłowie przyjęli uchwałę ws. reparacji. Uchwała głosi m.in. że Sejm RP "wzywa rząd Republiki Federalnej Niemiec do jednoznacznego przyjęcia odpowiedzialności politycznej, historycznej, prawnej oraz finansowej za wszystkie skutki spowodowane w Rzeczypospolitej Polskiej i obywatelom Rzeczypospolitej Polskiej w wyniku rozpętania II wojny światowej przez III Rzeszę Niemiecką".
Przyjęto ją zdecydowaną większością głosów. "Za" głosowało aż 418posłów, 4 było "przeciw", a 15 wstrzymało się od głosu. Przypomnijmy, tak wyglądało głosowanie:
222 posłów PiS
118 - KO
39 - Lewicy,
20 - PSL-Koalicji Polskiej,
7 – Konfederacji,
5 - Porozumienia,
3 – Kukiz'15
Migalski: "Ładne aikido. Gratki"
Czy właśnie tak opozycja uniknęła wciągnięcia w tę pułapkę?
"PiS chciało z reparacji zrobić temat kampanii wyborczej i oskarżać opozycję o brak patriotyzmu. Dzięki poparciu tej kwestii przez opozycję reparacje mogą zaistnieć w kampanii, ale w formie… rozliczeń PiS z nieudacznictwa w ich uzyskiwaniu. Ładne aikido. Gratki" – skomentował na Twitterze politolog prof. Marek Migalski.
Przypomnijmy, gdy kilka tygodni temu PiS znów zaczął grzać tematem reparacji wojennych, opozycja była krytyczna. Na początku września zaczęło się to jednak zmieniać, gdy przypomniano uchwałę Sejmu z 2004 roku, którą wtedy poparła PO. Wszystkie prawicowe grzmiały potem, że opozycja zmieniła zdanie i analizowały dlaczego.
— Ja nie wierzę, że zmienili zdanie w tej kwestii. No ale dobrze, jeśli nie chcą pomagać, niech przynajmniej nie przeszkadzają — mówił jeszcze w środę rzecznik PiS Radosław Fogiel.
Pożywką dla prawicy były zwłaszcza słowa Donalda Tuska o tym, że nikt nas nie będzie dzielił w sprawie reparacji. "Zamiast cynicznej kampanii politycznej, oczekujemy precyzyjnego harmonogramu prac dyplomatycznych" – ogłosił lider PO.
Potem klub KO złożył projekt uchwały, w którym domaga się wystąpienia o reparacje zarówno od Niemiec, jak i od Rosji.
"PiS wpadnie we własne sidła? Jak mówią nieoficjalnie politycy Platformy, chodzi o to, żeby PiS-owi wytrącić z ręki broń, która może zostać wykorzystana w kampanii" – analizował "Newsweek".
Głosowanie w Sejmie było jakby kulminacją. Po nim posłanka Barbara Nowacka powiedziała: — Zagłosowaliśmy za reparacjami, bo dajemy szansę PiS-owi. Niech się wykażą.
W internecie wywołało to dość euforyczne reakcje.
Siemoniak o poparciu dla reparacji
Jak w PO odbierają takie reakcje? Czy to była ucieczka przed zagrywką PiS i sprytne zagranie opozycji, by teraz rozliczać PiS?
Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący PO, mówi, że zagrywką by tego nie nazwał. Raczej niedopuszczeniem do tego, żeby PiS wykorzystywał temat reparacji.
— Zagrywka byłaby wtedy, gdybyśmy sobie zaprzeczyli czy zrobili coś, co byłoby wbrew naszym poglądom. A my uważamy, co potwierdziło poparcie PO i Donalda Tuska dla uchwały z 2004 roku, że Polsce po prostu należy się zadośćuczynienie za krzywdy, których doznaliśmy od Niemiec w czasie II wojny światowej. To jest fundament. Natomiast oczywiście była w tym dość czytelna zagrywka PiS, który nie dość, że rozgrywa kartą antyniemiecką w polskiej polityce, to jeszcze próbuje oskarżać opozycję o proniemieckość i związki z Niemcami — komentuje w rozmowie z naTemat.
— Uważamy, że tego rodzaju rzeczy nie powinny być elementami dość cynicznej politycznej, gry. A ponieważ tekst uchwały został wspólnie przepracowany w Sejmie, to dlatego go poparliśmy. Taki jest stan rzeczy. Jakiekolwiek były intencje PiS, z pewnością nie były dobre, to efekt jest, jaki jest. PiS nie dostał tu jakiegoś paliwa do oskarżania opozycji — podkreśla.
Na pewno zamierzają sprawdzać, co PiS zrobi z tym dalej.
— To rząd podjął ten temat. Zobaczymy, jak będzie postępował w tej sprawie. Nasza rola jest taka, żeby sprawdzać i co jakiś czas pytać o postępy w tej sprawie, o to, co zostało konkretnie zrobione. Sfera wykonawcza jest bardzo słabą stroną PiS. Świetnie wychodzi im pisanie i przyjmowanie jakichś aktów, natomiast jeśli chodzi o skuteczność polityki zagranicznej, to ona jest mizerna. Nie sztuka jest coś głośno powiedzieć, sztuka jest coś dla Polski załatwić — mówi Tomasz Siemoniak.
Prawice analizuje głosowanie
Taki rozwój sytuacji musiał wywołać niemałe zaskoczenie po prawej stronie. Borys Budka, szef klubu PO powiedział w Polsat News, że w Sejmie było widać zdziwienie prezesa PiS, gdy większość przedstawicieli opozycji poparła uchwałę.
— Wyszeptał do Mariusza Błaszczaka "i oni wszyscy za?". Widać było, że nie był zadowolony z tego, że nie udało mu się ponownie skłócić sceny politycznej — powiedział.
"Zaskakująca postawa opozycji ws. reparacji" – zareagował też portal Karnowskich.
Tu analizy poparcia opozycji ws. reparacji idą w innym kierunku.
Paweł Jabłoński, wiceszef MSZ uznał, że Tusk zmienił front, bo zorientował się, że realizacja niemieckich interesów przestała mu się opłacać. Ale dodał, że bardzo dobrze się stało, niezależnie od motywacji: — Uważam, że każdy polski polityk powinien w tej sprawie rząd popierać, bo działamy tu w polskim interesie.
"Zdali sobie sprawę, że może ich to bardzo dużo kosztować w sensie politycznym" – analizował w prawicowym portalu prof. Mieczysław Ryba.
"Dlaczego totalna opozycja głosowała za uchwałą ws. reparacji, chociaż wielokrotnie deklarowali sprzeciw? Wiedzą, że nawet betonowy elektorat nie zrozumiałby tego. W ten sposób Jarosław Kaczyński zmusił ich do poparcia wniosku PIS. Klasyczna orka na skalistym gruncie. Mistrz" – doszedł do wniosku jeden z użytkowników Twittera.
Komentujący ten wpis szybko jednak odpowiedzieli: "Zagłosowali, bo odcięli wam paliwo od krytyki", "Twój idol zapędził się sam w kozi róg. Wszyscy Polacy chcieliby reparacji od Niemiec i teraz wszyscy będą rozliczać Zjednoczoną Prawicę ze skuteczności ich pozyskania", "Żeby polityka zagraniczna PiS mogła rozwinąć pełnię skrzydeł, pokazać swoje prawdziwe możliwości i powalającą skuteczność".
Ta cała historia pokazuje, że coś, co PiS-owi zawsze się udawało, czyli polaryzowanie społeczeństwa, atakowanie opozycji, że ten arsenał PiS, ta metoda działania, trochę się wyczerpała. Kolejne takie akcje coraz słabiej im wychodzą, coraz mniejsze budzą emocje.