Kościół w Neapolu jak co roku obchodzi jedyne w swoim rodzaju święto. Wiernym, którzy chcą doświadczyć "cudu" na żywo pokazuje uroczystość znaną jako "cud św. Januarego". Czy istnieje naukowa interpretacja tego zjawiska? Wiadomo, co mówią o tym fizycy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Cud świętego Januarego" w Neapolu ma miejsce przynajmniej raz w roku, dokładnie 19 września. Krew św. Januarego ma być umieszczona w ampułce. Tamtejsi duchowni twierdzą, że na co dzień występuje w stałej, zakrzepłej postaci. Są jednak trzy dni w roku, gdy "przemienia się" w ciecz. Przekonują, że wtedy mamy do czynienia z cudem świętego Januarego.
Miało do niego dojść także w 2022 roku. Ampułkę z krwią w płynnej postaci pokazał w katedrze w Neapolu metropolita kardynał Domenico Battaglia. Zaczął ją dość energicznie przechylać z lewej na prawą stronę i odwrotnie.
Krew katolickiego świętego miała stać się płynna dokładnie w poniedziałek 19 września o godz. 9:26. U wiernych zgromadzonych w świątyni wywołało to aplauz. Relikwie w postaci krwi męczennika znajdują się w tamtejszej katedrze pod wezwaniem św. Januarego.
Dla wiernych zmiana stanu krwi na płynny ma oznaczać pomyślność dla miasta i jego mieszkańców. To zjawisko jest cyklicznie powtarzane od końca XIV wieku.
Kim był święty January?
Święty January był biskupem Benewentu, miasta położonego około 70 kilometrów na wschód od Neapolu. Poniósł wraz z towarzyszami śmierć męczeńską w okresie wielkich prześladowań chrześcijan za rządów cesarza Dioklecjana (przełom III i IV wieku). Według starego podania za odmowę złożenia ofiary bożkom oprawcy wrzucili ich do ognia, jednak płomienie miały w cudowny sposób nie zrobić im żadnej krzywdy. Nie tknęły ich także dzikie zwierzęta, którym rzucono ich na pożarcie. Ostatecznie zgładził ich kat przy pomocy topora 19 września 305 roku na terenie dzisiejszego miasta Pozzuoli pod Neapolem.
Relikwie męczennika trafiły w pod koniec XV wieku do katedry w Neapolu. Tuż przed tym ktoś miał zauważyć, że jego krew przechowywana w ampułce miała zacząć się burzyć, upłynniać, pulsować i zachowywać tak, jak gdyby została świeżo rozlana.
Naukowcy o cudzie świętego Januarego
Nauka jak dotąd nie zajęła stanowiska wobec takiego zjawiska, nie potwierdza go też oficjalnie Kościół katolicki.
W 1991 roku naukowcy z włoskiego Uniwersytetu w Pawii argumentowali, że substancja w fiolce prawdopodobnie podlega znanemu zjawisku tak zwanej tiksotropii. To przechodzenie gęstego żelu w ciecz pod wpływem potrząsania czy mieszania. Tiksotropię ma być widać na przykładzie niektórych majonezów.
O komentarz poprosiliśmy naukowca z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Piotra Sułkowskiego. – Jestem przekonany, że zjawisko to można wytłumaczyć w naukowy sposób – jest to natomiast o tyle trudne, że naukowcy dotychczas nie otrzymali zgody na pobranie próbek substancji z fiolki. Natomiast zjawisko tiksotropii wydaje się naturalnym wyjaśnieniem – tłumaczy prof. Piotr Sułkowski w rozmowie z naTemat.
– W szczególności, pewien zespół naukowców zaproponował też, iż w fiolce może znajdować się mieszanina zawierająca tzw. tlenowodorotlenek żelaza, który ma właśnie własności tiksotropowe, i który od bardzo dawna ludzie byli w stanie uzyskać. Warto podkreślić, że zjawisko tiksotropii nie jest niczym tajemniczym, korzystamy z niego także w życiu codziennym, np. używając farb tiksotropowych, które dzięki tej własności nie zostawiają zacieków i nie skapują z sufitu – dodaje naukowiec z Wydziału Fizyki UW.
Sułkowski twierdzi, że tiksotropia "to procesy odwracalne, w których wskutek niszczenia wewnętrznej struktury układu następuje izotermiczne zmniejszanie się tarcia wewnętrznego płynu wraz z upływem czasu ścinania (np. podczas jego mieszania), a w czasie spoczynku mamy do czynienia z wyraźnym (dającym się zmierzyć w czasie) powrotem do pierwotnej konsystencji". Taką odpowiedź na pytanie dotyczące tego zjawiska można znaleźć na stronie Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego.
Włoscy naukowcy: jest krew, nie ma cudu
Ze zjawiskiem zmierzyli się też między innymi w 2010 roku włoscy biolodzy. W 2010 roku Giuseppe Geraci, profesor na Wydziale Biologii Molekularnej Uniwersytetu Fryderyka II w Neapolu przeprowadził eksperyment na fiolce zawierającej starą krew.
Relikt z XVIII wieku z Eremo di Camaldoli w pobliżu Arezzo w Toskanii miał podobno cechy krwi św. Januarego. Prof. Geraci wykazał, że relikwia zawiera również krew, która może zmienić swoją fazę stałą na ciecz przez wstrząsanie.
Następnie odtworzył to zjawisko za pomocą własnej krwi przechowywanej w tych samych warunkach, co relikwia. Stwierdził, że "nie ma jednoznacznego faktu naukowego, który wyjaśniałby, dlaczego te zmiany zachodzą. Nie wystarczy przypisać ruchowi zdolność rozpuszczania krwi, płyn zawarty w skrzyni skarbowej zmienia stan z powodów, które nie zostały jeszcze zidentyfikowane". Ostatecznie argumentował, że "jest krew, nie ma cudu".