Najzabawniejsze w tych wszystkich hejterskich komentarzach o Arielce jest to, że piany nie biją małe dziewczynki, które uwielbiają starą animację Disneya, ale dorośli ludzie. W tym wielu mężczyzn, którzy przejmują się jakąś bajeczką dla dzieci, której i tak pewnie nawet nie obejrzą.
Podobnie jak w przypadku "Pierścieni Władzy" przekonują, że autor na pewno nie wyobrażał sobie "Małej syrenki" jako czarnoskórej kobiety. I nawet nie wiedzą, że mają rację, ale prawda o słynnej baśni też im się może nie spodobać.
Hans Christian Andersen był biseksualny, a swoje relacje czasem przelewał na papier.
Hans Christian Andersen był autorem ogromnej liczby ponadczasowych baśni. Można wymienić takie tytuły jak: "Brzydkie kaczątko", "Calineczka", "Dzielny ołowiany żołnierz", "Dziewczynka z zapałkami", "Królowa Śniegu", "Nowe szaty cesarza" i oczywiście "Małą syrenkę".
Duńczyk pisał je obok innych powieści, ale zasłynął i nadal powszechnie jest znany jako twórca baśni. Początkowo nie traktował tego na poważnie, tylko jako odskocznię od prozy dla dorosłych. Nie podobało mu się jednak to, że jego baśnie uznawano za dzieła dla najmłodszych. Uważał, że są jak pudełka: dzieci oglądają opakowanie, a dorośli mają zajrzeć do wnętrza.
I tak też jest z "Małą syrenką" - to smutna opowieść fantasy o morskiej księżniczce z rybim ogonem, która zakochuje się w człowieku. Baśń sama w sobie jest piękna, ale i brutalna – ma inny klimat niż animacja Disneya. Nie ma też happy endu, co też jest dość charakterystyczne dla twórczości niby dla dzieci z tamtych lat (a niektórzy uważają, że kreskówki na Cartoon Network są za mroczne).
"Mała syrenka" ma też głębię, której nie znajdziemy w samej opowieści, ale życiorysie pisarza. Nie jest tajemnicą, że Andersen był biseksualny. Zakochał się w wielu kobietach, ale zwykle była to miłość nieodwzajemniona. Np. oświadczył się w liście (!) pieśniarce operowej Jerry Lind, ale ta traktowała go jak brata.
Spotykał się też z mężczyznami. Jego biografowie sprzeczają się, czy związki z facetami były konsumowane w łóżku, ale z listów wiemy, że był w relacji z m.in. wielkim księciem Saksonii Karolem Aleksandrem, z którym "szedł ramię w ramię przez dziedziniec zamku", a ten "całował go czule".
Biograf Jackie Wullschlager uważa, że Andersen był też w związku z duńskim tancerzem Haraldem Scharffem. Ta relacja zainspirowała go do napisania opowiadania "Bałwan ze śniegu". Wullschlager twierdził, że była owocem "tęsknoty i niezadowolenia pisarza", ale obaj mężczyźni tworzyli parę w latach 60-tych XIX wieku, a Andersen poczuł "seksualne spełnienie i tymczasowy koniec samotności".
Andersen niczym Syrenka zakochał się w mężczyźnie bez wzajemności.
Wcześniej zakochał się nieszczęśliwie w Edvardzie Collinie - synie mecenasa Andersena, Jonasa Collina. Andersen w jednym z listów, które wysyłał mu w 1835 i 1836 roku, wyznał mu miłość. I nie ma w nim żadnych niedopowiedzeń lub dwuznaczności.
Hans Christian Andersen
Jeden z listów do Edvarda Collina
Jednak Collin był hetero i w swoich wspomnieniach przywołał to zauroczenie. "Nie byłem w stanie odwzajemnić tej miłości, sprawiło to autorowi wiele cierpienia" - napisał. Nazywał też pisarza "czcigodnym przyjacielem", nie odwzajemniał jego zalotów i udawał, że ich nie dostrzega. Andersen był wściekły.
Hans Christian Andersen
Jeden z listów do Edvarda Collina
Jak to się ma do "Małej syrenki"? Syrenka to... Andersen.
Zacznę od końca: Disney w swojej "Małej syrence" nadał nie tylko imię głównej bohaterce, ale zmienił też finał. U Andersena księżniczka nie wychodzi za księcia, którego wcześniej uratowała. Za sprawą magii starej wiedźmy porzuciła dla niego swój przepiękny głos (a właściwie obcięto jej język), by zamienić swój ogon na nogi. Kiedy jej wybranek znalazł ją nagą na plaży, nie była w stanie wydusić nawet jednego słowa, bo nie mogła mówić.
Książę przygarnął ją, ale traktował jak przyjaciółkę, która do tego będąc niemą cierpiała przy tym ogromne katusze. Mężczyzna wzdychał do kobiety, która go kiedyś uratowała i jakoś tak przypominała mu nową znajomą. Ostatecznie ożenił się z inną księżniczką. Był przekonany, że to jest właśnie jego dawna wybawicielka.
Odrzucona Syrenka nie mogła wrócić w takiej formie do swojego królestwa: chyba że zabije księcia. Zrozpaczona skoczyła do morza, bo ważniejsze było dla niej szczęście ukochanego. Zamieniła się w... pianę, ale została uratowana przez córy powietrza i zyskała nieśmiertelną duszę za swój dobry uczynek.
"Mała syrenka" - zakończenie
"Mała syrenka" to smutna baśń i najbardziej oryginalny list miłosny w historii.
Hans Christian Andersen nie był niemy, ale tak jak Syrenka – cierpiał w milczeniu. Życie osoby biseksualnej w przemysłowym, niewielkim mieście Odense w XIX wieku z pewnością nie należało do najłatwiejszych i czuł, że tam nie pasował. Był outsiderem, podobnie jak Syrenka w swoim morskim królestwie.
Syrenka wiedziała, że książę nigdy by jej nie pokochał, jeśli nie byłaby człowiekiem. Andersen miał świadomość, że jego ukochany też wolał dwunożne kobiety, ale nie mógł z tym nic zrobić. Rictor Norton w zbiorze esejów "My Dear Boy: Gay Love Letters through the Centuries" teoretyzował, że "Mała syrenka" jest właśnie alegorią życia Andersena z tamtego okresu. I trudno się z tym nie zgodzić.
Andersem zasiadł do pisania baśni w czasie, gdy tracił swoją szansę na bycie ze swoim "księciem" - dowiedział się, że oświadczył się młodej kobiecie o imieniu Henriette'a. Był zdruzgotany i bezsilny, co widzimy w listach. "Mała syrenka" ukazała się w 1987 roku, czyli rok po ślubie Collina.
Tak więc zakończenia obu historii miłosnych są bez happy endu, a Ariel w filmie Disneya teoretycznie mógłby zagrać nawet facet. Nawet imię, które nosi wielu mężczyzn (np. były premier Izraela Ariel Szaron czy polski piłkarz Ariel Borysiuk) by się zgadzało.
Zobacz także