Nowa ekranizacja "Małej syrenki" wywołała taki trzask dolnej części pleców u niektórych osób, że dźwięk było słychać w głębi oceanu. Internautom nie podoba się to, że filmowa Arielka jest czarnoskóra. Ciekawe jak zareagują na to, że słynna baśń jest alegorią życia Hansa Christiana Andersena, który był nieszczęśliwie zakochany w innym mężczyźnie.
Reklama.
Reklama.
Disney nakręcił nową wersję "Małej syrenki" - tym razem aktorską. W roli Ariel obsadził Halle Bailey. Premiera w 2023 roku.
Czarnoskóra syrenka wywołała oburzenie i wysyp rasistowskich komentarzy, bo przecież baśniowa postać musi być wyłącznie biała.
Tak naprawdę biseksualny Hans Christian Andersen pisząc "Małą syrenkę" nie miał w głowie nawet kobiety, ale siebie i Edvarda Collina.
Podobnie jak główna bohaterka baśni nie mógł być ze swoim ukochanym. Baśń jest prawdopodobnie najpiękniejszym listem miłosnym, jaki kiedykolwiek powstał.
Najzabawniejsze w tych wszystkich hejterskich komentarzach o Arielce jest to, że piany nie biją małe dziewczynki, które uwielbiają starą animację Disneya, ale dorośli ludzie. W tym wielu mężczyzn, którzy przejmują się jakąś bajeczką dla dzieci, której i tak pewnie nawet nie obejrzą.
Podobnie jak w przypadku "Pierścieni Władzy" przekonują, że autor na pewno nie wyobrażał sobie "Małej syrenki" jako czarnoskórej kobiety. I nawet nie wiedzą, że mają rację, ale prawda o słynnej baśni też im się może nie spodobać.
Hans Christian Andersen był biseksualny, a swoje relacje czasem przelewał na papier.
Hans Christian Andersen był autorem ogromnej liczby ponadczasowych baśni. Można wymienić takie tytuły jak: "Brzydkie kaczątko", "Calineczka", "Dzielny ołowiany żołnierz", "Dziewczynka z zapałkami", "Królowa Śniegu", "Nowe szaty cesarza" i oczywiście "Małą syrenkę".
Duńczyk pisał je obok innych powieści, ale zasłynął i nadal powszechnie jest znany jako twórca baśni. Początkowo nie traktował tego na poważnie, tylko jako odskocznię od prozy dla dorosłych. Nie podobało mu się jednak to, że jego baśnie uznawano za dzieła dla najmłodszych. Uważał, że są jak pudełka: dzieci oglądają opakowanie, a dorośli mają zajrzeć do wnętrza.
I tak też jest z "Małą syrenką" - to smutna opowieść fantasy o morskiej księżniczce z rybim ogonem, która zakochuje się w człowieku. Baśń sama w sobie jest piękna, ale i brutalna – ma inny klimat niż animacja Disneya. Nie ma też happy endu, co też jest dość charakterystyczne dla twórczości niby dla dzieci z tamtych lat (a niektórzy uważają, że kreskówki na Cartoon Network są za mroczne).
"Mała syrenka" ma też głębię, której nie znajdziemy w samej opowieści, ale życiorysie pisarza. Nie jest tajemnicą, że Andersen był biseksualny. Zakochał się w wielu kobietach, ale zwykle była to miłość nieodwzajemniona. Np. oświadczył się w liście (!) pieśniarce operowej Jerry Lind, ale ta traktowała go jak brata.
Spotykał się też z mężczyznami. Jego biografowie sprzeczają się, czy związki z facetami były konsumowane w łóżku, ale z listów wiemy, że był w relacji z m.in. wielkim księciem Saksonii Karolem Aleksandrem, z którym "szedł ramię w ramię przez dziedziniec zamku", a ten "całował go czule".
Biograf Jackie Wullschlager uważa, że Andersen był też w związku z duńskim tancerzem Haraldem Scharffem. Ta relacja zainspirowała go do napisania opowiadania "Bałwan ze śniegu". Wullschlager twierdził, że była owocem "tęsknoty i niezadowolenia pisarza", ale obaj mężczyźni tworzyli parę w latach 60-tych XIX wieku, a Andersen poczuł "seksualne spełnienie i tymczasowy koniec samotności".
Andersen niczym Syrenka zakochał się w mężczyźnie bez wzajemności.
Wcześniej zakochał się nieszczęśliwie w Edvardzie Collinie - synie mecenasa Andersena, Jonasa Collina. Andersen w jednym z listów, które wysyłał mu w 1835 i 1836 roku, wyznał mu miłość. I nie ma w nim żadnych niedopowiedzeń lub dwuznaczności.
Jednak Collin był hetero i w swoich wspomnieniach przywołał to zauroczenie. "Nie byłem w stanie odwzajemnić tej miłości, sprawiło to autorowi wiele cierpienia" - napisał. Nazywał też pisarza "czcigodnym przyjacielem", nie odwzajemniał jego zalotów i udawał, że ich nie dostrzega. Andersen był wściekły.
Jak to się ma do "Małej syrenki"? Syrenka to... Andersen.
Zacznę od końca: Disney w swojej "Małej syrence" nadał nie tylko imię głównej bohaterce, ale zmienił też finał. U Andersena księżniczka nie wychodzi za księcia, którego wcześniej uratowała. Za sprawą magii starej wiedźmy porzuciła dla niego swój przepiękny głos (a właściwie obcięto jej język), by zamienić swój ogon na nogi. Kiedy jej wybranek znalazł ją nagą na plaży, nie była w stanie wydusić nawet jednego słowa, bo nie mogła mówić.
Książę przygarnął ją, ale traktował jak przyjaciółkę, która do tego będąc niemą cierpiała przy tym ogromne katusze. Mężczyzna wzdychał do kobiety, która go kiedyś uratowała i jakoś tak przypominała mu nową znajomą. Ostatecznie ożenił się z inną księżniczką. Był przekonany, że to jest właśnie jego dawna wybawicielka.
Odrzucona Syrenka nie mogła wrócić w takiej formie do swojego królestwa: chyba że zabije księcia. Zrozpaczona skoczyła do morza, bo ważniejsze było dla niej szczęście ukochanego. Zamieniła się w... pianę, ale została uratowana przez córy powietrza i zyskała nieśmiertelną duszę za swój dobry uczynek.
"Mała syrenka" to smutna baśń i najbardziej oryginalny list miłosny w historii.
Hans Christian Andersen nie był niemy, ale tak jak Syrenka – cierpiał w milczeniu. Życie osoby biseksualnej w przemysłowym, niewielkim mieście Odense w XIX wieku z pewnością nie należało do najłatwiejszych i czuł, że tam nie pasował. Był outsiderem, podobnie jak Syrenka w swoim morskim królestwie.
Syrenka wiedziała, że książę nigdy by jej nie pokochał, jeśli nie byłaby człowiekiem. Andersen miał świadomość, że jego ukochany też wolał dwunożne kobiety, ale nie mógł z tym nic zrobić. Rictor Norton w zbiorze esejów "My Dear Boy: Gay Love Letters through the Centuries" teoretyzował, że "Mała syrenka" jest właśnie alegorią życia Andersena z tamtego okresu. I trudno się z tym nie zgodzić.
Andersem zasiadł do pisania baśni w czasie, gdy tracił swoją szansę na bycie ze swoim "księciem" - dowiedział się, że oświadczył się młodej kobiecie o imieniu Henriette'a. Był zdruzgotany i bezsilny, co widzimy w listach. "Mała syrenka" ukazała się w 1987 roku, czyli rok po ślubie Collina.
Tak więc zakończenia obu historii miłosnych są bez happy endu, a Ariel w filmie Disneya teoretycznie mógłby zagrać nawet facet. Nawet imię, które nosi wielu mężczyzn (np. były premier Izraela Ariel Szaron czy polski piłkarz Ariel Borysiuk) by się zgadzało.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Usycham z tęsknoty do ciebie tak jak do pięknej kalabryjskiej dziewczyny... Moje uczucia do ciebie są takie, jak uczucia kobiety. Ta moja kobieca natura musi pozostać tajemnicą.
Hans Christian Andersen
Jeden z listów do Edvarda Collina
Dlaczego nazywasz mnie swoim "czcigodnym przyjacielem"? Nie chcę być czcigodny! To najbardziej mdłe, nudne słowo, jakiego możesz użyć. Każdego głupca można nazwać czigodnym! Mam gorętszą krew niż ty i pół Kopenhagi. Edvard, czuję się tak wściekły na tę okropną pogodę! Tęsknię też za tobą, żeby tobą potrząsnąć, zobaczyć twój histeryczny śmiech, żeby móc odejść, obrazić się i nie wracać do ciebie do domu przez całe dwa dni.
Hans Christian Andersen
Jeden z listów do Edvarda Collina
Na statku znowu powstał ruch i życie. Książę wyszedł z namiotu z młodą żoną, szukano jej, wołano. Królewicz tylko stał smutny na stronie, patrząc na białą pianę fali zielonej, jakby przeczuwał, że tam się ukryła ta, której wszyscy szukali daremnie.
Syrena, uśmiechnęła się do niego, lekki pocałunek złożyła na czole młodej królowej i popłynęła lekko na rubinowy obłok, który niósł jej siostry, dzieci powietrza, w nieznane przestrzenie.