18 proc. z nas jeździ na gapę, 53 proc. oprogramowania w Polsce jest nielegalna, co dziesiąte zwolnienie lekarskie jest "lipne", a połowa firm skarży się, że jest okradana przez własnych pracowników. Czy można zmierzyć skalę polskiej nieuczciwości?
– Kombinowanie, wykorzystywanie prawa i jego omijanie to niestety powszechny problem – mówi prof. Ireneusz Krzemiński, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. “Nic nowego” – chciałoby się odpowiedzieć, bo o negatywnych zjawiskach, które sami uznajemy niemal za część polskiego “charakteru narodowego”, media, władze i badacze informują nas od lat. – To taka “instytucjonalna nieuczciwość” – mówi prof. Krzemiński.
– Kiedy stykamy się z niesprawiedliwym prawem lub konkretną instytucją, która według nas nie działa tak, jak powinna, bardzo łatwo się usprawiedliwiamy – twierdzi socjolog. Podkreśla, że w Polsce wciąż niezwykle rzadkie jest, aby w obywatelskim odruchu starać się zmieniać “złe” prawo. Wolimy je po prostu ominąć, oszukać, zignorować. Czy jednak nie uciekamy zbyt łatwo w generalizacje? Co można powiedzieć na temat realnej skali polskiej nieuczciwości?
5 proc. na gapę
– W całym 2011 roku przeprowadzono 5 275 594 kontroli, które zakończyły się wystawieniem 269 348 wezwań – informuje mnie Barbara Anna Janiszewska z warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego. Oznacza to, że wśród skontrolowanych pasażerów warszawskiej komunikacji miejskiej ok. 5 proc. nie jechało na gapę. Jak podawała swego czasu wp.pl, tylko co trzeci z jeżdżących na gapę zapłacił karę. "Rekordzistka gapowiczka z Warszawy zalega 44 tys. złotych, ze Szczecina – ponad 30 tys" – informowała wp.pl.
Z kolei w badaniu przeprowadzonym przez IMAS International dla Krajowego Rejestru Długów przeczytać możemy:
Badanie wykazuje jednocześnie, że gapowicze nie różnią się od płacących za bilety poziomem dochodów. Wynik ten przeczy obiegowej tezie, że na gapę jeździmy, bo nas nie stać.
50 proc. firm okradana
Z raportu opracowanego przez firmę Euler Hermes wraz z Uniwersytetem Szczecińskim w zeszłym roku wynika, że niemal połowa polskich firm narzeka na kradzieże, jakich dopuszczają się pracownicy.
Dariusz Pauch z Katedry Finansów Przedsiębiorstwa Wydziału Zarządzania i Ekonomiki Usług US twierdzi jednak, że problem może być szerszy, bo pracodawcy nie przyznają się w badaniu do tego, że są okradani. – Kryzys ekonomiczny tylko spotęgował skalę problemu. Obcinanie godzin pracy czy mniejsze prowizje sprawiają, że pracownicy starają się jakoś odbić sobie obniżkę zarobków. Kradzieży może więc być więcej – ocenia badacz.
Pauch jest jednak daleki od zrzucania całej winy po prostu na karb nieuczciwości pracowników: – Problem jest bardziej złożony. Kradzieże wynikają po części z tego, jakie warunki zatrudnienia obowiązują w polskich firmach. Pracownicy czują się skrzywdzeni pracą na umowach zlecenia czy umowach o dzieło lub brakiem wynagrodzenia za nadgodziny. Kradzież jest formą odegrania się na pracodawcy – tłumaczy Dariusz Pauch.
50 proc. programów piracka, co 10 zwolnienie lewe
Wśród polskich grzechów głównych, które często wiąże się z naszym brakiem uczciwości, regularnie wraca też problem piractwa komputerowego. Ze Światowego Badania Piractwa Komputerowego, wynika, że:
Jakiś czas temu głośno było o sprawie policjantów, którzy nadmiernie korzystają z urlopu chorobowego. Problem ten nie dotyczy jednak tylko mundurowych. Według danych ZUSu, które przywołuje Onet.pl, co dziesiąte zwolnienie lekarskie może być wystawiane bez autentycznego, medycznego uzasadnienia. Dziennikarz portalu w swoim tekście wspomina też o tym, że wartość wstrzymanych i obniżonych świadczeń chorobowych wzrosła z 72 mln złotych w 2006 roku do 150 mln w zeszłym roku. Z drugiej strony, dziennikarz przytacza też informację, że na 40 tys. kontroli zwolnień lekarskich przeprowadzonych w II kwartale 2011, tylko 1,3 tys. zakończyło się cofnięciem prawa do zasiłku. To więc tylko nieco ponad 3 proc. całości.
Problemem ogromne przyzwolenie
Jak więc jest z tą polską nieuczciwością? Czy stanowi realny problem, który psuje standardy życia społecznego? Czy może jest jednak tylko medialnym faktem i elementem naszych własnych wyobrażeń o sobie samych? Dane liczbowe trudno interpretować, jeśli nie możemy ich porównać z innymi krajami. Dariusz Pauch, badacz środowiska pracy, twierdzi np. że poziom kradzieży dokonywanych w miejscu pracy w Polsce nie odbiega znacznie od światowego. Z kolei prof. Ireneusz Krzemiński wskazuje na inny problem z “mierzeniem nieuczciwości”. – Problemem jest to, co za nieuczciwość uznamy. Ktoś może omijać prawo, ale jednocześnie być bardzo uczciwym wobec swoich kolegów. Trudno to wyważyć – mówi socjolog.
Dr Grzegorz Makowski z Instytutu Spraw Publicznych twierdzi jednak, że polska nieuczciwość jest faktem. – W tym przypadku statystyki przestępczości czy kontroli biletów nie są może najlepszym wskaźnikiem skali problemu. Pamiętajmy o tym, że takie dane mogą w gruncie rzeczy mówić więcej nie tyle o naszej uczciwości, co o sprawności policji, kontrolerów biletów, czy innych służb – podkreśla. Jego zdaniem kluczowe dla analizy zjawiska nieuczciwości jest przyjrzenie się badaniom sondażowym, w których Polacy deklarują, jakie zachowania akceptują, a jakim się sprzeciwiają.
– Dane są zatrważające. Patrząc choćby na wyniki Diagnozy Społecznej widzimy, że prawie połowa badanych akceptuje takie postawy, jak niepłacenie podatków lub czynszu, jazda na gapę czy wyłudzanie zasiłków dla bezrobotnych – ocenia dr Makowski. – Jesteśmy rozchwiani. Z jednej strony deklarujemy przywiązanie do rygorystycznych wartości, z drugiej, pytani o konkretne sytuacje, wykazujemy zaskakująco dużą tolerancję dla nieuczciwych zachowań – ocenia socjolog.
Reklama.
Badanie "Gapowiczów"
Do jazdy na gapę przyznało się około 18 proc. pasażerów komunikacji miejskiej. Swoje zachowanie tłumaczyli najczęściej zapominalstwem lub niedostępnością biletów. Jednak aż 36 proc. z nich wskazało, że jeżdżą bez ważnego biletu licząc na to, że po prostu uda im się uniknąć kontroli, a 33 proc. że oszczędza w ten sposób pieniądze. CZYTAJ WIĘCEJ
strefabiznesu.pl
53 procent oprogramowania używanego w Polsce w 2011 r. było nielegalnego pochodzenia, a jego wartość oszacowana została na rekordową kwotę 618 milionów dolarów. Mimo iż skala piractwa komputerowego w naszym kraju regularnie zmniejsza się od 2003 r. nadal jest wyższa od średniej unijnej (33 procent) o 20 punktów procentowych, co wymaga dalszych wysiłków, aby utrzymać stały postęp. CZYTAJ WIĘCEJ