
18 proc. z nas jeździ na gapę, 53 proc. oprogramowania w Polsce jest nielegalna, co dziesiąte zwolnienie lekarskie jest "lipne", a połowa firm skarży się, że jest okradana przez własnych pracowników. Czy można zmierzyć skalę polskiej nieuczciwości?
– W całym 2011 roku przeprowadzono 5 275 594 kontroli, które zakończyły się wystawieniem 269 348 wezwań – informuje mnie Barbara Anna Janiszewska z warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego. Oznacza to, że wśród skontrolowanych pasażerów warszawskiej komunikacji miejskiej ok. 5 proc. nie jechało na gapę. Jak podawała swego czasu wp.pl, tylko co trzeci z jeżdżących na gapę zapłacił karę. "Rekordzistka gapowiczka z Warszawy zalega 44 tys. złotych, ze Szczecina – ponad 30 tys" – informowała wp.pl.
Do jazdy na gapę przyznało się około 18 proc. pasażerów komunikacji miejskiej. Swoje zachowanie tłumaczyli najczęściej zapominalstwem lub niedostępnością biletów. Jednak aż 36 proc. z nich wskazało, że jeżdżą bez ważnego biletu licząc na to, że po prostu uda im się uniknąć kontroli, a 33 proc. że oszczędza w ten sposób pieniądze. CZYTAJ WIĘCEJ
Badanie wykazuje jednocześnie, że gapowicze nie różnią się od płacących za bilety poziomem dochodów. Wynik ten przeczy obiegowej tezie, że na gapę jeździmy, bo nas nie stać.
Z raportu opracowanego przez firmę Euler Hermes wraz z Uniwersytetem Szczecińskim w zeszłym roku wynika, że niemal połowa polskich firm narzeka na kradzieże, jakich dopuszczają się pracownicy.
Wśród polskich grzechów głównych, które często wiąże się z naszym brakiem uczciwości, regularnie wraca też problem piractwa komputerowego. Ze Światowego Badania Piractwa Komputerowego, wynika, że:
53 procent oprogramowania używanego w Polsce w 2011 r. było nielegalnego pochodzenia, a jego wartość oszacowana została na rekordową kwotę 618 milionów dolarów. Mimo iż skala piractwa komputerowego w naszym kraju regularnie zmniejsza się od 2003 r. nadal jest wyższa od średniej unijnej (33 procent) o 20 punktów procentowych, co wymaga dalszych wysiłków, aby utrzymać stały postęp. CZYTAJ WIĘCEJ
Jakiś czas temu głośno było o sprawie policjantów, którzy nadmiernie korzystają z urlopu chorobowego. Problem ten nie dotyczy jednak tylko mundurowych. Według danych ZUSu, które przywołuje Onet.pl, co dziesiąte zwolnienie lekarskie może być wystawiane bez autentycznego, medycznego uzasadnienia. Dziennikarz portalu w swoim tekście wspomina też o tym, że wartość wstrzymanych i obniżonych świadczeń chorobowych wzrosła z 72 mln złotych w 2006 roku do 150 mln w zeszłym roku. Z drugiej strony, dziennikarz przytacza też informację, że na 40 tys. kontroli zwolnień lekarskich przeprowadzonych w II kwartale 2011, tylko 1,3 tys. zakończyło się cofnięciem prawa do zasiłku. To więc tylko nieco ponad 3 proc. całości.
Jak więc jest z tą polską nieuczciwością? Czy stanowi realny problem, który psuje standardy życia społecznego? Czy może jest jednak tylko medialnym faktem i elementem naszych własnych wyobrażeń o sobie samych? Dane liczbowe trudno interpretować, jeśli nie możemy ich porównać z innymi krajami. Dariusz Pauch, badacz środowiska pracy, twierdzi np. że poziom kradzieży dokonywanych w miejscu pracy w Polsce nie odbiega znacznie od światowego. Z kolei prof. Ireneusz Krzemiński wskazuje na inny problem z “mierzeniem nieuczciwości”. – Problemem jest to, co za nieuczciwość uznamy. Ktoś może omijać prawo, ale jednocześnie być bardzo uczciwym wobec swoich kolegów. Trudno to wyważyć – mówi socjolog.

