nt_logo

W tym samochodzie wszyscy pytali o tę jedną opcję. Ten Maybach naprawdę potrafi... podskakiwać

Michał Mańkowski

30 września 2022, 13:50 · 4 minuty czytania
Jeśli jednym słowem miałbym opisać ten samochód, bez wahania wybrałbym "majestatyczny". I to nie dlatego, że "M" pasuje do Mercedesa i Maybacha. To samochód iście królewski: zarówno pod względem rozmiaru, jak i luksusu. Ma też jedną opcję, o którą pytali wszyscy. Rzadko kiedy coś jest tak przaśne i świetne jednocześnie. Ten samochód... skacze.


W tym samochodzie wszyscy pytali o tę jedną opcję. Ten Maybach naprawdę potrafi... podskakiwać

Michał Mańkowski
30 września 2022, 13:50 • 1 minuta czytania
Jeśli jednym słowem miałbym opisać ten samochód, bez wahania wybrałbym "majestatyczny". I to nie dlatego, że "M" pasuje do Mercedesa i Maybacha. To samochód iście królewski: zarówno pod względem rozmiaru, jak i luksusu. Ma też jedną opcję, o którą pytali wszyscy. Rzadko kiedy coś jest tak przaśne i świetne jednocześnie. Ten samochód... skacze.

Niby Mercedes, ale jednak nie Mercedes. To Maybach. Coś tak rzadkiego i prestiżowego, że często jest synonimem luksusu. Motoryzacyjna rzadkość, którą na polskich ulicach naprawdę trudno wypatrzeć.


Mercedes Maybach to producent luksusowych aut, który należy do koncernu Mercedes-Benz. To taka podmarka, firma-córka, która odpowiada za tworzenie najbardziej luksusowych i wypasionych wersji aut tego producenta. Dziś tworzy tylko dwa modele: swoją wersję królewskiej limuzyny klasy S i jej odpowiednika w świecie SUV-ów tj. GLS. I z tym drugim autem mieliśmy przez parę dni do czynienia.

Oto 7 rzeczy, za które zapamiętam ten samochód.

1. Wielkość

Jeździłem wieloma samochodami, małymi, średnimi, dużymi, wielkimi. Maybach GLS jest jednak czymś z zupełnie innej planety. To auto jest OGROMNE, wręcz surrealistycznie. Pozycja za kierownicą jest jak w małej ciężarówce, zwłaszcza gdy podniesiemy zawieszenie. Samym swoim rozmiarem robi wrażenie wszędzie tam, gdzie się pojawi.

Nie sądziłem, że to możliwe, ale auta, które do tej pory wydawały mi się wielkie (i obiektywnie takie są) zza kierownicy tego Maybacha wyglądają na zaskakująco małe. Jadąc takim GLS-em z góry patrzycie na wszystkich, także w Audi Q8, BMW X5, Volvo XC90. Na początku potrzeba chwili, by sie przyzwyczaić do gabarytów, ale przecież do dobrego człowiek szybko się przyzwyczaja.

2. Luksus i komfort

"S" w nazwie Mercedesa sugeruje, że mowa o najwyższej klasie. Jesli doda się do tego markę Maybach, ten luksus i komfort wynosi się na zupełnie inny poziom. Wnętrze Maybacha GLS to pierwsza i biznes klasa w jednym. Czujesz się jakbyś siedział na kanapie w salonie i tylko brakuje telewizora... A nie, przecież są tablety zamontowane z tyłu foteli z pierwszego rzedu. Można tam dosłownie zamieszkać. Aż żałuję, że na czas testu nie miałem zaplanowanej jakiejś większej podróży, bo sama mysl o tysiącach kilometrów i godzinach we wnętrzu tego auta, jest przyjemna.

Masaże, pozycja prawie leżąca, lodówka pomiędzy tylnymi miejscami, wyciągane stoliczki do jedzenia lub pracy, podnóżek, poduszki, miękkie nagłówki, sterowanie całym wnętrzem auta, miękkie dywaniki, wielki panoramiczny dach, klimatyczne oświetlenie ambient. Cytując klasyka, tu jest jakby luksusowo.

3. Wygląd

Wiemy już, że jest ogromny. Wiemy też, że jest luksusowy i komfortowy. Natomiast przy tym wszystkim jego design zewnętrzny jest nawet nieco zachowawczy. Oczywiście mamy potężne 23-calowe felgi, które przy skali tego auta wcale tak duże się nie wydają. Mamy charakterystyczny "szprychowy' grill, ale to wszystko przy luksusie i rozmiarze Maybacha GLS jest i tak niewielką doza ekstrawagancji.

Momentami jest nawet troszkę nudny, nie ma tam pazura i finzezji. Jest... klasyczny. Przebija z niego taka tradycyjna elegancja. Trzymając się nomenklatury królewskiej i majestatycznej, można powiedzieć, że jest trochę takim Królem Karolem, a nie wyróżniającą się Królową Elżbietą II. Z zewnątrz nie zdradza, jaki szał jest w środku. To idealny przykład na to, że liczy się... wnętrze.

Ciekawe było natomiast malowanie. Maybachy są znane z podwójnego koloru nadwozia. Tutaj mamy jednolite, ale w nieco magicznym rozwiązaniu. Zależnie pod jakim kątem spojrzysz i jak pada światło, czasami wygląda na czarny, czasami na butelkową zieleń.

4. Jazda

Gdy parę razy depnąłem mocniej w pedał gazu, komputer pokładowy pokazał przez chwilkę spalanie na poziomie 90l/100 km. W praktyce w miejskiej jeździe powinniśmy liczyć na takie w okolicy 15l/100km. Do dyspozycji mamy 4-litrowy silnik o mocy 557 koni mechanicznych i... to czuć. Mimo gabarytów i wagi, auto odpycha się naprawdę dynamicznie w wielu zakresach prędkości i nie jest ocieżałym słoniem.

Prawdziwym zaskoczeniem było dla mnie to, jak kilka razy GLS złamal się w łukach. Technologia czuwa, bo choć czuło się cały czas gabaryty auta, które prowadzimy, to wejście w ten łuk było jak po sznurku.

5. Bounce mode

Rzadko kiedy zdarza się, by tak funkcja w ogóle istaniała. Tymczasem w GLS mamy do czynienia z bounce mode (fachowo: tryb uwalniania), który jest dla wielu osób jednym z pierwszych skojarzeń z tym autem. Formalnie jest to system pomagający w trybie offroad wygrzebać się z piachu lub innego trudnego podłoża. Auto podnosi zawieszenie i podskakuje na amortyzatorach, czym ułatwia wyjazd.

Tyle teoria. W praktyce sytuacja, w której luksusowego Maybacha bierzemy w offroad, z którego trudno będzie się wygrzebać jest bliska zeru. Dlatego w rzeczywistości dostajemy opcję skaczącego auta na płaskim. I jesli o coś byłem pytany w kontekście tego samochodu, to głównie o to.

I powiem Wam, że to... działa. Jest absurdalne, komiczne, trochę wieśniackie, a jednocześnie cudownie inne i zabawne. Ludzie są już w miarę przywyczajeni do samochodów sportowych i turboluksusowych, zapewniam was jednak, że mało kto widział na żywo podskakującego o kilkanaście centymetrów giganta rozmiarów Maybacha GLS. W środku czuć to naprawdę wyraźnie. Można to zrobić tylko w trybie offroad i tylko do prędkości 15km/h, ale to wystarcza, by ludzie ze śmiechu i zdziwienia szerzej otwierali oczy i usta.

6. Wysuwane podesty

GLS Maybach jest tak wielki, że wsiadanie i wysiadanie może być pewnego rodzaju wyzwaniem. Jestem dosć wysoki i sprawny, więc wskakiwałem i wyskakiwałem bez problemu, ale śmiało wyobrażam sobie, że może to sprawiać trudności.

Tu z rozwiązaniem przychodzą automatyczne podesty, które wysuwają się na całej długości samochodu, gdy chcemy wysiadać lub wsiadać. I to naprawdę robi robotę. Te parę razy, które z nich skorzystałem wyraźnie ułatwiły sprawę, zwłaszcza gdy nie bardzo mogłem sięgnąć nogą do ziemi. Jest tylko jeden minus, jeśli się zagapisz to regularnie będą obijały ci piszczele.

7. Bagażnik

Uwierzylibyście, że w tak gigantycznym samochodzie, o czym piszę od początku tekstów, bagażnik będzie zaskakujaco mały? Ja też nie. To wszystko "wina' lodówki, która zajmuje lwią część kufra i stoi na samym środku. Można ją w razie czego zdemontować, wtedy zyskujemy nieco miejsca, ale i tak jak na wielkosć tego auta i to, co gwarantuje w środku, bagażnik jest niewspółmiernie mały. To znaczy może inaczej, nie jest mały, ale nie jest tak duży, jak można by oczekiwać po aucie takich rozmiarów.

8. Cena

Przed chwilą mieliśmy zaskoczenie in minus, a teraz – o dziwo – in plus. Strzelając w ciemno, ile kosztuje GLS600 Maybach od razu widziałem w głowie sześć zer. Tymczasem nie tylko w pięciu zerach się mieścimy, ale do miliona nawet sie nie zbliżamy. Ceny tego samochodu zaczynają się od ok. 855 tys. złotych, a testowany ezgemplarz kosztował tysięcy ok. 927. Potężne pieniądze, ale magicznej granicy nie przekroczyły.