Podczas przerw świątecznych, niezależnie, czy je lubimy, czy męczy nas ich skomercjalizowany charakter, większość z nas zasiądzie z rodziną przy stole, a później uda się na zabawę sylwestrową. Nie każdy jednak ma tyle szczęścia. Niektórzy muszą czuwać, by inni mogli świętować.
Świąteczna gorączka udzieliła się już większości z nas. Ostateczne przygotowania, zakupowy szał, zwiększona liczba obowiązków zawodowych w tym intensywnym okresie wszystkim dały się we znaki. Jeszcze nie zdążyliśmy odetchnąć, a już zaczyna się sylwestrowa gorączka.
"Misjonarze"
Policjanci, lekarze, ratownicy, dziennikarze, kierowcy. Lista jest długa. Oni często nie mogą pozwolić sobie na rodzinne świętowanie czy sylwestrowe zabawy. Choć mniej lub bardziej otwarcie frustruje ich ta świadomość, nie narzekają. Poczucie obowiązku jest ważniejsze.
Robert Jaryczewski jest starszym maszynistą warszawskiego metra. Przed trzema laty zdobył tytuł najlepszego maszynisty świata. Podczas tej przerwy świąteczno-noworocznej będzie pracował. - Każdy by chciał spędzić ten okres w domu. Lecz wykonuję taki rodzaj pracy, że nie zawsze mogę sobie na to pozwolić. W jednym roku pracuję ja, w drugim ktoś inny - opowiada w rozmowie z naTemat Robert Jaryczewski.
W podobnej sytuacji znalazł się aspirant Robert Opar. Święta spędził w pracy, po raz pierwszy jako oficer prasowy policji. Jak zaznacza, wcześniej nie raz zdarzało mu się pracować jako funkcjonariuszowi Wydziału Ruchu Drogowego, gdy inni biesiadowali przy wigilijnym stole lub bawili się w Sylwestra do białego rana. - Staramy się świętować trochę wcześniej, by mieć namiastkę Bożego Narodzenia. W pracy łamiemy się opłatkiem z innymi, którzy muszą czuwać. W policji się nie pracuje, w policji się służy. Taka specyfika zawodu - mówi Robert Opar.
- Tym razem mi się udało i podczas przerwy świąteczno-noworocznej nie będę pracować. Lecz w ubiegłych latach wielokrotnie spędzałem święta czy Sylwestra w szpitalu - mówi naTemat prof. Mirosław Ząbek, neurochirurg. - Jak każdy lekarz, wszyscy musimy czuwać. To nic wielkiego - dodaje.
Wyrzeczenia
Muszą wyrzec się niejednej przyjemności. - Wiadomo, to boli, gdy nie mogłem zobaczyć, jak dzieci rozpakowują prezenty, zjeść z nimi wspólnej kolacji - mówi Robert Jaryczewski. Wtórują mu nasi pozostali rozmówcy. - Oczywiście nikt nie zgłasza się na
ochotnika, by pracować w święta lub Sylwestra. To zawsze jest problem. Lecz dany zawód ma wymaga konkretnych poświęceń - mówi prof. Ząbek.
Ci, którzy pracowali w Boże Narodzenie lub będą pracować w Sylwestra, zgodnie twierdzą, że starają się stworzyć namiastkę świątecznego nastroju. - W szpitalu zawsze jest jakaś choinka, są spotkania opłatkowe - mówi prof. Ząbek. Dodatkowo misja, poczucie prestiżu, zdaniem naszych rozmówców pomagają przezwyciężyć frustrację. - Los nie wybiera, kiedy ktoś będzie potrzebował pomocy lekarskiej. Bywa, że nie mamy nawet czasu pojawić się na kameralnym spotkaniu opłatkowym czy życzeniach noworocznych, bo jest tak dużo obowiązków. W zasadzie pod tym względem zarówno święta jak i Sylwester to dzień jak co dzień - mówi prof. Ząbek.
Zapomniani?
Neurochirurg zaznacza, że jego zawód daje satysfakcję, co pozwala zmniejszyć poczucie frustracji. - Nawet mimo tego prestiżu, zadowolenia z wykonywanego obowiązku, gdzieś głęboko w środku człowiek czuje jednak smutek - mówi prof. Ząbek.
- Pamiętam jedną z Wigilii, podczas których pracowałem. Było już późno. Do mojej kabiny zapukał obcy człowiek, by podzielić się ze mną opłatkiem - opowiada starszy maszynista Robert Jaryczewski. - Innym razem, podczas Sylwestra grupka młodych ludzi zaoferowała mi lampkę szampana i złożyła życzenia noworoczne. Oczywiście alkoholu nie wypiłem, lecz życzenia przyjąłem z radością - śmieje się Robert Jaryczewski. Dodaje,
że takie z pozoru drobnostki, gesty obcych ludzi bardzo podnoszą na duchu i pomagają podtrzymać motywację.
Nie zawsze jednak można liczyć na tego typu "wspomagacze". - Pamiętam pracę podczas Sylwestra kilka lat temu. W pewnym momencie wezwano nas do wypadku. Grupa młodych ludzi jechała na imprezę, niestety nie udało im się dotrzeć do celu. Zamiast spędzić Sylwestra w blasku fajerwerków, towarzyszyła nam lampa aparatu fotograficznego - opowiada asp. Robert Opar. Tłumaczy, że takie doznania nie sprzyjają świątecznej czy imprezowej atmosferze w pracy.
Nie chcemy litości
Mimo tych niedogodności, pracujący podczas przerwy świąteczno-noworocznej dalecy są od użalania się nad sobą. - Nie potrzebuję niczyjego współczucia. Wiedziałem, na co się piszę - mówi asp. Robert Opar. - Odbiję sobie te pracowite święta - dorzuca ze śmiechem Robert Jaryczewski. Kurczowo trzymają się poczucia misji.
Nie bez znaczenia są też specjalne dodatki do pensji dla tych, którzy okresy powszechnego wypoczynku spędzają w pracy. Dr Dorota Wiśniewska-Juszczak, psycholog społeczny z SWPS tłumaczy, że takie dodatki to jednak nie wszystko. Tym ludziom pomaga ich zaangażowanie. - Sami wewnętrznie się motywujemy. Skoro wybraliśmy taki a nie inny zawód, zdecydowaliśmy się lub padło na nas, by pracować w święta lub Sylwestra, uzasadniamy sensowność naszej pracy - tłumaczy. Przekonuje, że działa wtedy reguła zaangażowania i konsekwencji: skoro zaczęliśmy już coś robić, chcemy doprowadzić to do końca.
Poświęcenie godne pochwały
- Wszyscy mamy tendencję do nadawania celu temu, co robimy. Wtedy łatwiej
pokonać frustrację. Myślimy sobie: w porządku, nie spędzę tej przerwy świąteczno-noworocznej z rodziną, ale zyskam coś cenniejszego - mówi dr Wiśniewska-Juszczak.
Zwraca też uwagę na specyfikę w postrzeganiu misyjnych zawodów w Polsce. - Jest nam szkoda takich ludzi. To, że ktoś wykonuje misyjny zawód np. w Sylwestra wystarczy, by dostał naszą pochwałę i akceptację. Wcale nie muszą iść za tym aktualne efekty pracy - tłumaczy psycholog społeczny. - Cenimy ludzi za ofiarę, nie za skuteczność, zwłaszcza, jeśli są to osoby wykonujące zawody tzw. powołania - dodaje.
Dr Wiśniewska-Juszczak dodaje, że dla niektórych święta czy Sylwester nie są wcale nietykalne. Są tacy, którzy z własnej woli pracują podczas takich okresów, bo wtedy konkurencja jest mniejsza i łatwiej o zarobek - jak choćby taksówkarze czy właściciele małych sklepów. Motywacje, jakie nimi kierują, mogą być różne - jedni chcą tylko zarobić, inni po prostu bagatelizują święta czy konieczność szampańskiej zabawy. - Dla niektórych Boże Narodzenie lub Sylwester to tylko symbol, odchodzą od tej tradycji. Można znaleźć mnóstwo uzasadnień do rezygnacji ze świętowania. To również jakiś drobny element zamiany kulturowej - mówi psycholog społeczny.
Rodzinny naród
Dominika Staniewicz, ekspert ds. rynku pracy Business Centre Club, wątpi jednak, by świadome rezygnowanie ze świąt dla pracy stało się w Polsce trendem. - Jesteśmy bardzo rodzinnym narodem. W zdecydowanej większości przypadków wyżej stawiamy święta z
rodziną, niż możliwość łatwego zarobku czy realizowania się w zawodowo - mówi.
Przypomina, że bardzo częstą praktyką jest branie dodatkowych urlopów, by jak najlepiej zagospodarować sobie ten świąteczno-sylwestrowy okres i nie przerywać go pracą. - To, że w święta łatwiej zarobić nie jest też takie pewne. Mamy w nawyku, że w takich okresach wszystko jest pozamykane, a czas spędza się z rodziną. Nawet, gdy właściciel osiedlowego sklepiku postanowi sprzedawać w święta czy Nowy Rok, niekoniecznie zdobędzie klientów, gdyż okoliczni mieszkańcy nie będą tego świadomi - tłumaczy Dominika Staniewicz.
W pracy łamiemy się opłatkiem z innymi, którzy muszą czuwać. W policji się nie pracuje, w policji się służy. Taka specyfika zawodu.
prof. Mirosław Ząbek
neurochirurg
Los nie wybiera, kiedy ktoś będzie potrzebował pomocy lekarskiej. Bywa, że nie mamy nawet czasu pojawić się na kameralnym spotkaniu opłatkowym, bo jest tak dużo obowiązków. W zasadzie pod tym względem święta to dzień jak co dzień
Robert Jaryczewski
najlepszy maszynista świata
Pamiętam jedną z Wigilii, podczas których pracowałem. Było już późno. Do mojej kabiny zapukał obcy człowiek, by podzielić się ze mną opłatkiem.
dr Dorota Wiśniewska-Juszczak
psycholog społeczny z SWPS
Wszyscy mamy tendencję do nadawania celu temu, co robimy. Dzięki temu łatwiej pokonać frustrację. Myślimy sobie: w porządku, nie spędzę tych świąt z rodziną, ale zyskam coś cenniejszego.
Dominika Staniewicz
ekspert ds. rynku pracy BCC
Jesteśmy bardzo rodzinnym narodem. W zdecydowanej większości przypadków wyżej stawiamy święta z rodziną, niż możliwość łatwego zarobku czy realizowania się w zawodowo.