Budynek w Milwaukee, w którym Jeffrey Dahmer dokonywał większości zabójstw, został zrównany z ziemią 30 lat temu. Od tamtego czasu w tym miejscu jest pusta działka i nie powstało nic, co mogłoby ocalić ofiary kanibala seryjnego mordercy od zapomnienia. Najnowszy serial Netfliksa jednak może sprawić, że coś się ruszy w tym temacie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera" to miniserial fabularny Netfliksa na podstawie prawdziwych wydarzeń. Opowiada o "kanibalu z Milwaukee" i jego ofiarach
W serialu jest poruszony wątek upamiętnienia chłopców i mężczyzn zabitych przez seryjnego mordercę. Do tej pory jednak takie miejsce lub obiekt nie powstał
Do urzędu miasta Milwaukee zaczęli dzwonić widzowie serialu, a w intenrecie pojawiło się wiele postów wzywających do oddania hołdu. Ze słów burmistrza wynika, że temat zostanie podjęty ponownie
Jeffrey Dahmer między 1978 a 1991 rokiem zamordował 17 osób - głównie czarnoskórych gejów. Jego najmłodsze ofiary miały zaledwie 14 lat. Większości zabójstw dokonał w budynku Oxford Apartments w Milwaukee. Do mieszkania pod numerkiem 213 zwabiał ludzi, odurzał ich, zabijał, ćwiartował, zjadał mięso, kolekcjonował szkielety, a niektórym wlewał do czaszki kwas solny, by zamienić ich w zombie. To również tam został w końcu schwytany.
Budynek Oxford Apartments został zrównany z ziemią. To tam głównie mordował Jeffrey Dahmer.
Blok przy 924 North 25th Street w Milwaukee został zbrukany, kojarzył się z Dahmerem, a większość mieszkańców się wyniosła. Właściciel, Campus Circle Project, postanowił go zburzyć. Stało się to w listopadzie 1992 roku - 15 miesięcy po aresztowani seryjnego mordercy. Obecnie działka jest pusta i otoczona czarnym płotem.
W serialu Netfliksa pojawił się wątek starań o upamiętnienie ofiar. Glendy Cleveland, która mieszkała w budynku obok Oxford Apartments, próbowała latami skłonić urzędników do stworzenia parku będącego miejscem pamięci. Przegrała jednak z biurokracją lub, co bardziej prawdopodobne, z brakiem woli władz miasta. Na koniec ostatniego odcinka również pojawiła się plansza z informacją, że od tamtego czasu się w tej materii nie ruszyło.
W sieci pojawiło się sporo komentarzy, w których widzowie wyrazili żal, że miasto przez tyle lat nie upamiętniło zabitych przez Dahmera osób. "To policzek dla ofiar. Pozostała po nich pusta przestrzeń. Lekceważono ich, gdy były zabijane, więc po co to zmieniać" - napisał jeden z internautów. "Każde życie zasługuje na upamiętnienie. To są czyjeś dzieci, o których imionach trzeba pamiętać" - stwierdziła inna internautka.
Stworzenie miejsca pamięci ofiar Dahmera znów jest na tapecie w Milwaukee.
Jeff Fleming, rzecznik burmistrza Cavaliera Johnsona (wcześniej był dziennikarzem, który opisywał proces kanibala), powiedział portalowi "The Daily Beast", że po serialu "rozdzwoniły się telefony" od mieszkańców, którzy pytali o to, czy ofiary zostaną w końcu upamiętnione. - Myślę, że obecny serial o Dahmer wzbudził zainteresowanie. Nie wydaje mi się, by wcześniej było takie publiczne zaangażowanie - przyznał Fleming.
Fleming przekazał, że burmistrz Milwaukee jest otwarty na miejsce pamięci w publicznej lokalizacji. Musiałoby to jednak się odbyć w normalnym trybie - za zgodą rady miasta. Pojawiają się jednak wątpliwości (całkiem uzasadnione), co do samego sposobu zrealizowania tego pomysłu. Pomnik raczej nie wchodzi w grę, bo mógłby się stać celem "pielgrzymek" fanów seryjnego mordercy.
Serial "Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera" wywołał kontrowersje. Bliski jednego z zamordowanych napisał na Twitterze, że rodzina znów przeżywa koszmar. "Trauma wróciła i po co?" - wyznał członek rodziny Errola Lindseya, Eric Perry. Możliwe jednak, że produkcja przyniesie też pozytywny efekt. Owszem, wzmożone zainteresowanie seryjnym mordercą powróciło po raz kolejny, ale po raz pierwszy uwaga nie jest skupiona tylko na nim.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Jest obawa dotycząca fizycznego miejsca pamięci. Miałoby niestety potencjał do przyciągania ludzi, którzy są chorobliwie zafascynowani Jeffreyem Dahmerem. Burmistrz nie chce stworzyć upiornego miejsca dla wyznawców Dahmera.