Jerzy Urban zmarł w wieku 89 lat. Redaktor naczelny tygodnika "Nie" oraz rzecznik rządu Wojciecha Jaruzelskiego był postacią budzącą w Polsce ogromne kontrowersje. Po jego śmierci Twittera zalała fala postów, w której politycy, dziennikarze i zwykli obywatele komentują, jaką był dla nich osobą. "Kłamca, cynik, aparatczyk państwowy" – piszą internauci, przywołując komunistyczną przeszłość Urbana.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W poniedziałek 3 października Tygodnik "NIE" poinformował o śmierci Jerzego Urbana, nie podając dokładnego powodu jego śmierci
Twittera zalała masa komentarzy na temat Urbana. Krytycy nie przebierają w słowach, mówiąc o nim, że bym "siedliskiem zła, aparatczykiem państwowym, kłamcą"
Jerzy Urban nie żyje. "Większa część Polaków go nienawidziła"
Jerzy Urban był jedną z najbardziej charakterystycznych postaci w polskich mediach. W latach 1981–89 pełnił funkcję rzecznika prasowego Rady Ministrów PRL i współtworzył propagandę stanu wojennego.
"Jerzy Urban na zawsze w Polsce pozostanie figurą kłamstwa i cynizmu władzy. Nie przykryje tego nawet obecna działalność PiS o wiele bardziej w tym zaawansowana – każde pokolenia ma swoje 'czarne figury'. I nie mówcie mi, że o zmarłych dobrze albo wcale – napisał poseł PO oraz były minister spraw wewnętrznychBartłomiej Sienkiewicz.
Informacja ośmierci Jerzego Urbana stała się jedną z najczęściej komentowanych spraw na polskim Twitterze. Jedni nazywają go "mistrzem pióra" i jednym z "najważniejszych polskich felietonistów", inni podkreślają jego udział w PRL-owskiej propagandzie. Powtarzana po raz kolejny staje się opinia, że "większość Polaków nienawidziła Urbana".
"Zmarł Jerzy Urban. To przerażający przykład fascynacji złem za życia. Nic nie zmyje jego roli siewcy nienawiści. Emocji, które przyczyniły się do zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki" – napisał publicysta tygodnika "Do Rzeczy" Piotr Semka.
"Pozostanie na zawsze, cynicznym i kłamliwym rzecznikiem rządu późnych komunistów w PRL" – skomentował z kolei poseł PO Bogusław Sonik.
Przypomnijmy, że Jerzy Urban od 1961 do 1981 r. kierował działem krajowym w tygodniku "Polityka". W 1981 r. został rzecznikiem prasowym rządu gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Funkcję tę pełnił w kolejnych gabinetach do 1989 r. Od 1986 r. wspólnie ze Stanisławem Cioskiem i szefem wywiadu MSW gen. Władysławem Pożogą opracowywał dla gen. Jaruzelskiego analizy polityczne i propozycje działań.
To także Urban próbował utworzyć specjalny pion do spraw "czarnej propagandy", ocieplenia wizerunku Służby Bezpieczeństwa oraz Milicji Obywatelskiej.
Urban jednak nigdy nie krył się ze swoją przeszłością, a nawet niejednokrotnie wykorzystywał ją do satyry uprawianej w sieci czy podczas wywiadów. W 2004 roku bowiem przeszedł na polityczną emeryturę.
Urban żartował ze śmierci — własnej i cudzej
Do jego najgłośniejszych występów należy ten w programie "Skandaliści". W 2015 roku bowiem palił papierosy na antenie w stroju biskupa, co doprowadziło do czasowego zdjęcia programu z anteny. – Oburzacie się na wywiad z Urbanem? Gdyby żył Hitler, wszyscy staliby w kolejce – skomentowała wówczas dla naTemat prowadząca Agnieszka Gozdyra.
Urban znany był także z kontrowersyjnych żartów, uznawanych nie tylko za skandaliczne, ale wulgarne i profanujące. W jednym z nich kładł się na grobie własnych rodziców, przeklinając i prosząc ich o zrobienie dla niego miejsca. Fingował także własną śmierć, wstając z trumny i wykrzykując wulgaryzmy.
Stało się to ważnym elementem w dyskusji na temat tego, czy o zmarłych wypada mówić źle po śmierci. Wielu komentujących przekonuje, że sam Urban nie raz żartował sobie z własnej i cudzej śmierci, więc nawet po jego śmierci nie należy cenzurować nawet negatywnych słów o nim samym.