Tygodnik "NIE" poinformował o śmierci Jerzego Urbana. Specjalny komunikat wydano za pośrednictwem Facebooka i Instagrama. W rozmowie z Anną Dryjańską dla naTemat doniesienia potwierdził poseł Polskiej Partii Socjalistycznej Andrzej Rozenek.
W poniedziałek po godzinie 11 tygodnik "NIE" opublikował czarno-białe zdjęcie Jerzego Urbana na Facebooku. Do fotografii dołączono krótki komunikat: – Jerzy Urban nie żyje. Identyczną wiadomość na Instagramie opublikował także pracownik tygodnika Michał Marszał.
Jerzy Urban nie żyje
Andrzej Rozenek w rozmowie z Anną Dryjańską dla naTemat potwierdził, że Jerzy Urban nie żyje. W rozmowie z Gazetą Wyborczą zaś komunikat potwierdziła jego żona Małgorzata Daniszewska.
Na ten moment nie są znane przyczyny śmierci dawnego propagandysty PRL-u. Komunikat "NIE" w ciągu kilku chwil zdążył jednak wywołać niemałe emocje w mediach społecznościowych.
"Zmarł sowiecki kacyk Jerzy Urban. Niestety nigdy nie odpowiedział za swoje czyny. Niech mu ziemia lekką będzie" – napisał poseł Prawa i Sprawiedliwości Kazimierz Smoliński. "Dla wielu złowrogi propagandzista. Dla innych prześmiewca i mistrz ciętego pióra" – podsumował poseł Lewicy Maciej Gdula.
O Jerzym Urbanie można powiedzieć wiele. W mediach niejednokrotnie nazywano go "najbardziej znienawidzonym Polakiem". Wszystko przez wzgląd na sprawowaną przez niego funkcję rzecznika prasowego komunistycznego rządu.
Po 9 latach – w 1989 roku został ministrem oraz przewodniczącym Komitetu do Spraw Radia i Telewizji "Polskie Radio i Telewizja". Jego działalność doprowadziła od przypięcia mu łatki "głównych autorów propagandy państwowej i cenzury".
Samej łatce trudno się dziwić. Jerzy Urban jako felietonista zręcznie posługiwał się piórem. Znany był zaś z ciętego języka. W jednym z tekstów opublikowanym jeszcze w czasach PRL nazwał Maksymiliana Kolbe antysemitą.
To także Urban próbował utworzyć specjalny pion do spraw "czarnej propagandy", ocieplenia wizerunku Służby Bezpieczeństwa oraz Milicji Obywatelskiej.
W jednym z wywiadów dla amerykańskiej prasy zaprzeczył zaś, by miała miejsce akcja "Hiacynt". Przypomnijmy, że chodziło o nagonkę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przeciwko osobom homoseksualnym.
Urban jednak nigdy nie krył się ze swoją przeszłością, a nawet niejednokrotnie wykorzystywał ją do satyry uprawianej w sieci czy podczas wywiadów. W 2004 roku bowiem przeszedł na polityczną emeryturę.
Do jego najgłośniejszych występów należy ten w programie "Skandaliści". W 2015 roku bowiem palił papierosy na antenie w stroju biskupa, co doprowadziło do czasowego zdjęcia programu z anteny.
Znany i popularny tygodnik "NIE" zaś założył jeszcze w 1990 roku. Nie wiadomo, kto przejmie po nim stery w satyrycznym piśmie. – Jestem kłopotliwy ze względu na przeszłość, jako „Goebbels stanu wojennego”. Tygodnik "NIE" też jest prawie niezauważany – mówił w rozmowie z naTemat Urban.