Trwa intensywny polityczny weekend prezesa PiS. W niedzielę Jarosław Kaczyński odwiedzi Sieradz i Pabianice w województwie łódzkim. W sobotę odwiedził Myszków i Częstochowę. W "świętym mieście" poruszył m.in. temat klubów gejowskich. Długo też mówił o kwestii "zmiany płci". Niemal już tradycyjnie temat ten wzbudził u prezesa PiS ogromną wesołość.
Reklama.
Reklama.
Jarosław Kaczyński w Częstochowie ze śmiechem mówił o osobach transpłciowych
Są ludzie, którzy mają jakieś wady psychiczne albo nawet fizyczne, tak zwane obojnactwo. I tym ludziom oczywiście trzeba pomóc – mówił prezes PiS
Kaczyński "zażartował": No, że na przykład pan marszałek mówi, że od dzisiaj od godziny tej i tej (...) ja mam na imię Zofia
Ten temat na spotkaniach Jarosława Kaczyńskiego z sympatykami PiS powraca jak bumerang. I za każdym razem polityk nie jest w stanie powstrzymać się od śmiechu, któremu towarzyszy rechot całej sali.
W sobotę wieczorem na spotkaniu z wyborcami w Częstochowiepo raz kolejny poruszył temat transpłciowości. Zrobił to z właściwym sobie brakiem wyczucia. No i nie byłby sobą, gdyby nie odniósł tego do Donalda Tuska.
Kaczyński: Pan marszałek mówi, że ma na imię Zofia
– Jest taki problem, o którym też trzeba wspomnieć, bo to też jest jedna z linii podziału. Otóż, jakie ma rzeczywiście ten wspomniany przeze mnie pan o imieniu Donald, na sprawy takie jak kwestie życia rodzinnego, na takie kwestie, które są związane dzisiaj z możliwością zmiany płci. I to nie zmiany poprzez jakieś zabiegi lekarskie, operacyjne, bo to czasem jest potrzebne – mówił Kaczyński.
Te słowa Kaczyński kierował najpewniej do marszałka województwa. Pewności nie ma, bo na salę wpuszczono tylko wąskie grono zwolenników partii rządzącej, a kamera organizatora spotkania nie pokazała, do kogo zwracał się prezes PiS.
Kaczyński o uczelniach
– Z punktu widzenia przepisów, które już dzisiaj są na niektórych uczelniach, gdyby pan na przykład był pracownikiem tego typu uczelni, to trzeba by było się tak do pana zwracać. A jakby się ktoś tak nie zwracał, to byłby dyscyplinarnie ukarany. Tak, proszę państwa, jest nawet już w Polsce, nawet na Uniwersytecie Jagiellońskim wprowadzono tego rodzaju przepisy. One dotyczą studentów, no ale jeśli dotyczą studentów, to dlaczego mają nie dotyczyć pracowników. Pan marszałek już w wieku studenckim raczej nie jest (śmiech) – kontynuował Kaczyński.
O co chodziło prezesowi PiS? Można się tylko domyślać. Wiosną ogromne oburzenie na prawicy wywołała ankieta dotycząca oferty skierowanej do studentów UJ.
Uczelnia udostępniła swoim studentom kilka opcji zaznaczenia płci. Oprócz "kobieta" i "mężczyzna" znalazły się tam także "trasnkobieta", "transmężczyzna", "niebinarna", a także możliwość nieodpowiedzenia na to pytanie. Kurator Barbara Nowak w reakcji porównała Uniwersytet Jagielloński do agencji towarzyskiej.
Na spotkaniu w Częstochowie powróciła też kwestia osób homoseksualnych. – Pewnie w "świętym mieście" też są kluby gejowskie, nie wiem, obawiam się, że w Częstochowie są. Ale tu chodzi o to, by tego nie promować - mówił także prezes PiS.
Kaczyński: Ja bym to badał
To nie pierwszy raz, gdy Jarosław Kaczyński, nie kryjąc wesołości, porusza problem transpłciowości i mniejszości seksualnych.
– Oczywiście ktoś się może z nami nie zgadzać, ma lewicowe poglądy. Uważa, że każdy z nas może w pewnym momencie powiedzieć, że teraz, do tej pory, do godziny – jest w tej chwili koło wpół do szóstej - byłem mężczyzną, a teraz jestem kobietą – mówił Kaczyński w czerwcu we Włocławku. – No, można mieć takie poglądy, dziwne co prawda. Ja bym to badał – skwitował.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Bo są ludzie, którzy mają jakieś wady psychiczne albo nawet fizyczne, tak zwane obojnactwo. I tym ludziom oczywiście trzeba pomóc. Ale chodzi o zmianę płci na zasadzie decyzji. No, że na przykład pan marszałek... (śmiech i sali, i Kaczyńskiego – przyp. red.) mówi, że od dzisiaj od godziny tej i tej (...) ja mam na imię Zofia (salwa śmiechu – przyp. red.). Na przykład Zofia, bo nie wiem, jakie imię pan lubi (śmiech).