Dla dzieci święta to przede wszystkim prezenty. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie były to "jedynie prezenty". Niestety tak się dzieje coraz częściej. To dorośli sprawiają, że świat dzieci staje się materialny, że najmłodsi uczucia oceniają przez pryzmat prezentów i wyrastają na "zimnych i nieczułych materialistów".
W "Wysokich Obcasach" ukazał się list pani Magdy, który napisała, kiedy zobaczyła reklamę z hasłem: "Podkreśl swój świąteczny nastrój idealnym prezentem". Jej zdaniem, święta Bożego Narodzenia straciły swój charakter. Ze świąt rodzinnych stały się świętem prezentów.
Według niej rodzinne uroczystości coraz częściej zatracają swój charakter, a w efekcie sprowadzone zostały do rzeczy materialnych. "Niedługo się tak zapomnimy, że będziemy dawać w ratach siedmiolatkom mieszkania!" – zauważa czytelniczka "WO".
Czytaj też: Kolejny nietrafiony prezent. Ile wiemy o swoich bliskich?
Prof. Hanna Brycz, psycholog społeczny z Uniwersytetu Gdańskiego potwierdza, że zmieniło się nasze podejście do świąt i zmienił się ich charakter. – Dziś konsumpcjonizm szaleje. To się zmieniło. Kiedyś prezenty wyrażały uczucia. Teraz też tak jest, ale rodzice prześcigają się w kupowaniu prezentów coraz droższych. Prezenty zastąpiły rozmowy – podkreśla prof. Brycz.
Zdaniem psycholog w rodzinach brakuje rozmów. – Zamiast spędzać całe dnie w centrum handlowym pytając, co dziecko chciałoby dostać pod choinkę, lepiej posiedzieć z nim w domu, poczytać, porozmawiać o wartościach, które były ważne kiedyś. Przecież kiedyś w święta najważniejsze było wybaczyć sobie, zapomnieć przykrości – przypomina prof. Brycz.
Mali materialiści
To właśnie bliscy najbardziej tracą na tym całym prezentowym zamieszaniu, prześciganiu i szacowaniu, który prezent jest lepszy i droższy, tracą przede wszystkim bliscy. Pani Magda uważa, że nie potrafimy stworzyć relacji między ludźmi, a to oczywiście nie zostaje bez wpływu na dzieci. Powoli zaczynają utożsamiać święta i miłość rodziców z upominkami.
– Od dzieciństwa uczymy stałego rozliczania, co i od kogo dziecko dostało, co jest bardziej wartościowe. To gubi nasze człowieczeństwo – uważa prof. Hanna Brycz. Wspomina, że najpiękniejszym prezentem, który dostała od swojej mamy był album ze zdjęciami, który mama sama przygotowała. – To nie złote łańcuszki są dla mnie sentymentalne, a właśnie ten album – zaznacza.
Prof. Brycz uważa, że bez zmiany podejścia dorosłych, dzieci mają niewielkie szanse na wyrwanie się z tego konsumpcyjnego kołowrotka. – Człowiek jest interakcją między genami, a tym, czego nas wyuczy społeczeństwo. Niestety coraz częściej uczymy się, że pieniądze i dobrobyt są najważniejsze. Żeby je zdobyć poświęcamy czas, a często i zdrowie i relacje rodzinne – podkreśla psycholog i dodaje, że to powód, dla którego wiele rodzin i związków się rozpada.
Kiedyś to jednak tak nie było, święta nie zaczynały się od prezentów (...), a raczej od tego, kto z nami usiądzie przy rodzinnym stole albo czy będzie prawdziwa choinka.(...)
Oczywiście każde dziecko pragnie świątecznego upominku, ale czy to muszą być zabawki większe od naszych świątecznych drzewek? Czy to nie rodzice przypadkiem sami wpakowali się w ten świąteczny jarmark?
Magda
list do "Wysokich Obcasów" nr 51
Nie potrafimy wytłumaczyć między sobą rzeczy podstawowych, dla niektórych banalnych, ale, jak widać, coraz trudniejszych do wykonania. Bo skoro nie tłumaczymy dzieciom, że nie na tym to wszystko polega, i nie powtarzamy tego przy każdej sprzyjającej okazji – to jak mają nie wyrastać na zimnych i nieczułych materialistów?