25-latek okazał się być mieszkańcem Świętochłowic. W noc z piątku na sobotę wszedł do zajezdni, wsiadł do jednego z tramwajów śląskiego przewoźnika i wyjechał przez bramę.
Policja oraz służby Tramwajów Śląskich ustalają, dlaczego już na tym etapie mężczyzna nie został powstrzymany przez ochronę obiektu i mógł udać się w dalszą podróż.
25-latek jechał z Katowic w kierunku Chorzowa, a po drodze z przystanków zabierał pasażerów. Nikt nie zorientował się, że linii 33, którą prowadził mężczyzna, nie ma w rozkładzie przewoźnika. To jednak zaniepokoiło innego motorniczego, który nadjeżdżał z przeciwnego kierunku.
Motorniczy zauważył, że pojazd nie tylko jest nietypowo oznaczony, ale też jedzie bardzo powoli. O sprawie zawiadomił dyspozytora, który próbował się skontaktować z samozwańczym motorniczym przez radiostację, jednak ten nie reagował na sygnały.
Ostatecznie postanowiono odłączyć prąd w trakcjach, paraliżując tym ruch, ale też skutecznie powstrzymując mężczyznę przed dalszą jazdą. Do zatrzymania z udziałem policji doszło w Chorzowie, a samozwańczym motorniczym okazał się mieszkaniec Świętochłowic.
Mężczyznę doprowadzono do prokuratury, gdzie usłyszał dwa zarzuty, w tym sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym oraz zabrania cudzego pojazdu w celu krótkotrwałego użycia.
Mężczyźnie groził zarzut kradzieży pojazdu z włamaniem, za to kodeks przewiduje znacznie wyższą karę, niż za zabranie w celu krótkotrwałego użycia, jednak w dalszym ciągu mężczyźnie grozi surowa kara za pierwszy zarzut, który może skończyć się nawet na dziesięciu latach więzienia. Kodeks mówi bowiem, że "Kto sprowadza katastrofę w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym zagrażającą życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat dziesięciu".
Prowadzenie śląskiego tramwaju przez samozwańczego motorniczego nie było wynikiem zakrapianej imprezy. Badania policyjne wykazały bowiem, że 25-latek w momencie zatrzymania był trzeźwy.
Złożył także policjantom wyjaśnienia dotyczące tego, dlaczego dopuścił się kradzieży tramwaju. Jak powiedział "jego tata był motorniczym i on też chciał prowadzić tramwaj".
Potencjalnie niebezpieczna sytuacja ostatecznie stała się internetowym memem. W równie humorystyczny sposób odpowiedziały więc na nią Tramwaje Śląskie. Przewoźnik przeprowadził akcję "Marzysz o karierze motorniczego? Zrób to jak należy!". Zachęca w niej, by potencjalni kandydaci na motorniczych zgłaszali się do zakładowego ośrodka szkoleń kierowców, dzięki czemu po kursie mogą stać się pełnoprawnymi motorniczymi.