Kilka dni temu z katowickiej zajezdni tramwajowej Zawodzie mężczyzna ukradł tramwaj. Pojazdem udał się w trasę po Katowicach, a potem pojechał do Chorzowa. Tam został zatrzymany. Wiadomo już, że nie trafi na razie do aresztu, a do...szpitala psychiatrycznego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Do niecodziennego zdarzenia doszło w ostatni weekend. Mieszkaniec Świętochłowic ukradł tramwaj
25-latek jechał nim z Katowic w kierunku Chorzowa, a po drodze z przystanków zabierał pasażerów
Mężczyzna nigdy nie pracował w Śląskich Tramwajach i nie wiadomo, dlaczego dopuścił się kradzieży pojazdu
Wiadomo już też, co dalej się z nim stało, po tym jak sąd zgodził się na areszt tymczasowy
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, 25-latek okazał się być mieszkańcem Świętochłowic. W ostatni weekend wszedł do zajezdni, wsiadł do jednego z tramwajów śląskiego przewoźnika i wyjechał przez bramę. Tramwaj był warty aż siedem milionów złotych.
Mężczyzna ukradł tramwaj i pojechał nim do Chorzowa
25-latek jechał z Katowic w kierunku Chorzowa, a po drodze z przystanków zabierał pasażerów. Nikt nie zorientował się, że linii 33, którą prowadził mężczyzna, nie ma w rozkładzie przewoźnika. To jednak zaniepokoiło innego motorniczego, który nadjeżdżał z przeciwnego kierunku.
Motorniczy zauważył, że pojazd nie tylko jest nietypowo oznaczony, ale też jedzie bardzo powoli. O sprawie zawiadomił dyspozytora, który próbował się skontaktować z samozwańczym motorniczym przez radiostację, jednak ten nie reagował na sygnały.
25-latek usłyszał dwa zarzuty. Grozi mu nawet więzienie
W końcu tramwaj i motorniczego bez uprawnień udało się zatrzymać. Doprowadzono go do prokuratury, gdzie usłyszał dwa zarzuty, w tym sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym oraz zabrania cudzego pojazdu w celu krótkotrwałego użycia. Grozi mu nawet osiem lat więzienia.
Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, mężczyzna nigdy też nie pracował w Śląskich Tramwajach i nie wiadomo, dlaczego dopuścił się kradzieży pojazdu.
Mężczyzna nie trafił do aresztu, a do szpitala psychiatrycznego
25-latek w momencie zatrzymania był trzeźwy. Złożył także policjantom wyjaśnienia dotyczące tego, dlaczego dopuścił się kradzieży tramwaju. Jak powiedział "jego tata był motorniczym i on też chciał prowadzić tramwaj". Sąd zgodził na zastosowanie wobec niego aresztu tymczasowego na trzy miesiące, ale okazuje się, że mężczyzna do niego nie trafi.
Radio RFM FM donosi bowiem, że 25-latek trafił na szpitalny oddział psychiatryczny. Jak dowiedział się reporter radia, "toczą się wobec niego inne postępowania, w ramach których konieczne były opinie psychiatryczne".
Sytuacja stała się sławna w całej Polsce. W zabawny sposób zareagowały na nią Tramwaje Śląskie. Przewoźnik przeprowadził akcję "Marzysz o karierze motorniczego? Zrób to jak należy!".
Zachęca w niej, by potencjalni kandydaci na motorniczych zgłaszali się do zakładowego ośrodka szkoleń kierowców, dzięki czemu po kursie mogą stać się pełnoprawnymi motorniczymi, nie łamiąc przy tym prawa, jak to zrobił 25-latek, który może trafić nawet do więzienia.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.