Robert J. vel "Skóra", który brutalnie zamordował studentkę religioznawstwa Katarzynę Z., niedawno został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. W ostatnim czasie usłyszał też kolejny wyrok, tym razem w sprawie, w której on oskarżał strażników więziennych.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W połowie września Robert J. vel "Skóra" usłyszał wyrok dożywocia za brutalne zamordowanie Katarzyny Z. i jej oskalpowanie
Jak się okazuje, zapadł też drugi wyrok, który go dotyczył. Mężczyzna złożył bowiem fałszywe zawiadomienie o przestępstwie, którego nie popełniono
Twierdził, że strażnicy więzienni znęcali się nad nim
Portal Interia informuje, że tym razem chodzi o oskarżenia, które mężczyzna kierował pod adresem strażników więziennych, którzy rzekomo mieli znęcać się nad nim psychicznie.
Robert J. vel "Skóra" usłyszał kolejny wyrok
Jak opisuje portal, mężczyzna twierdził, że był nazywany "homoseksualistą", "pedałem" czy "skurwys....". Przekonywał również, że strażnicy kazali mu m.in wstawać z łóżka bez potrzeby czy grozili użyciem siły fizycznej.
Sąd jednak nie dał temu wiary i uznał, że mężczyzna mówi nieprawdę. Robert J. został skazany na rok więzienia, gdyż Sąd Okręgowy w Rzeszowie pod koniec października uznał, że mężczyzna złożył fałszywe zawiadomienie o przestępstwie, którego nie popełniono.
– Uznaję za winnego, że w nieustalonym dniu w Krakowie pozbawił życia i dokonał zdjęcia znacznej części skóry i rozczłonkowania ciała Katarzyny Z – powiedział sędzia w środę 14 września, wydając wyrok ws. "Skóry".
Ostatnio Robert J. usłyszał także wyrok w sprawie zabójstwa Katarzyny Z.
Prokurator Piotr Krupiński z Małopolskiego Wydziału Prokuratury Okręgowej podkreślał podczas rozmowy z dziennikarzami, że dowody przeciwko oskarżonemu są "bardzo mocne".
Inaczej do rozstrzygnięcia sprawy podchodził obrońca Łukasz Chojniak, który stwierdzał, że prokuratura wyciągnęła "niewłaściwe" wnioski. Ponadto adwokat przekonywał, że nie istnieje bezpośredni dowód, wskazujący na winę jego klienta.
Pod koniec 1998 roku Robert J. dopuścił się brutalnej zbrodni w wyniku zaburzeń preferencji seksualnych o cechach sadystycznych i fetyszystycznych. Według prokuratorskich ustaleń stosował przemoc fizyczną i psychiczną, pozbawił ofiarę wolności, podawał jej "leki psychotyczne, przeciwlękowe oraz środki zawierające jak chlorek potasu".
Według aktu oskarżenia, Katarzyna Z. była duszona łańcuchem, kopana, bita twardym narzędziem i okaleczana przy pomocy noża. Nieludzka przemoc spowodowała wiele złamań oraz ran kłutych, rąbanych i szarpanych. J. zdjął skórę z kobiety, poćwiartował zwłoki, a następnie wrzucił je do Wisły.
Mężczyzna został zatrzymany w 2017 roku na Kazimierzu w Krakowie. Nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów, podkreślając, że nie znał ofiary.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.