Zabójstwo Krzysztofa Zalewskiego oraz usiłowanie zabójstwa innego mężczyzny – takie zarzuty postawiono Cezaremu S., prezesowi wydawnictwa Magnum-X. Zalewski był współpracownikiem S.
10 grudnia w siedzibie wydawnictwa Magnum-X wybuchł ładunek pirotechniczny. Ucierpiały na tym trzy osoby: prezes firmy Cezary S., Krzysztof Zalewski i jeszcze jeden mężczyzna. Po wybuchu wszyscy trzej wydostali się na korytarz. Tam S. miał zaatakować Zalewskiego nożem – w efekcie Zalewski, były radny PiS, zmarł.
Wokół jego śmierci narosło sporo domysłów – Krzysztof Zalewski był bowiem nie tylko ex-radnym Prawa i Sprawiedliwości, ale też pasjonował się lotnictwem, zabierał głos w sprawie katastrofy smoleńskiej. Tutaj sprzeciwiał się, jak sam podkreślał, "wersji rosyjskiej" wydarzeń. Stąd też na prawicy od razu pojawiły się podejrzenia, jakoby śmierć Zalewskiego nie była przypadkowa.
Dla prokuratury jednak sprawa jest jasna: zabójstwa dokonał Cezary S., a powodem tragicznego wydarzenia miały być "rozliczenia finansowe i brak konsensusu co do dalszego prowadzenia i formy kierowania spółką. jak również różnego rodzaju zarzuty wzajemne pomiędzy członkami zarządu, a dotyczące m.in. spraw przyszłości spółki".
Śledczy byli zaskoczeni arsenałem, jaki zgromadzono w wydawnictwie. W trakcie śledztwa w metalowej szafie znaleziono tam broń i amunicję. W domu Cezarego S. odkryto zaś RPG - wyrzutnię granatów, a także broń krótką i duże ilości amunicji.
S. nie przyznaje się do winy, złożył jedynie obszerne wyjaśnienia. Prokuratura czekała z zarzutami, bo dopiero w zeszłym tygodniu stan zdrowia Cezarego S. pozwolił na jego przesłuchanie.