"W kopalni nie ma jabłek, ziemniaków", "Co minister rolnictwa robi w kopalni?", "Może się pan przebranżowi?" – pod nagraniem, na którym polityk Solidarnej Polski chwali się wizytą w kopalni, zaroiło się od podobnych reakcji. To, co zrobił wiceminister rolnictwa, zostało uznane za lans i ustawkę, a komentujący nie mają litości. Nie pierwszy zresztą raz pod adresem Janusza Kowalskiego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski zaskoczył wizytą w kopalni w Katowicach
"Każdy polski poseł powinien poznać warunki i ciężar pracy polskich górników w kopalniach węgla kamiennego" – stwierdził polityk Solidarnej Polski
Internauci pytają w komentarzach, czy nie pomylił resortów
Zaczęło się od porannego nagrania sprzed kopalni KWK Staszic-Wujek w Katowicach. Była godz. 6.30, zmrok, Janusz Kowalski, wiceminister rolnictwa, pojawił się przed wejściem razem z Rafałem Jedwabnym, przewodniczącym związku zawodowego Sierpień '80 w Polskiej Grupie Górniczej.
Polityk Solidarnej Polski zakomunikował światu, że jest przed zjazdem na przodek, na poziomie 900 metrów. I że wspiera polskie górnictwo.
– Panie przewodniczący, co z polskim węglem? Będzie, czy nie będzie? – pytał.
Już wtedy pod postem posypały się komentarze w rodzaju: "Lansuje się pan na Śląsku, zamiast zajmować obowiązkami, to jest rolnictwem. Kto opłacił pański wyjazd".
Ale to nie był koniec górniczej przygody wiceministra rolnictwa. Niedługo potem zamieścił kolejne nagranie, jak – w kasku na głowie i kombinezonie – przekonuje, że "każdy polski poseł powinien poznać warunki i ciężar pracy polskich górników w kopalniach węgla kamiennego".
– Powinien spotkać się z górnikami i zjechać, tak jak ja, na przodek. 900 metrów pod ziemię. I zobaczyć jak wygląda praca górnika – powiedział.
To nagranie również nie spotkało się z uznaniem. "A rolnicy zostali samopas? Chyba czas się nimi zająć i tym, co rośnie na ziemi, a nie pod nią", "Ale Szanowny Panie jest wiceministrem rolnictwa a nie górnictwa!", "Nie pomyliły się ministerstwa?" – zareagowali internauci.
Część odebrała to jako lans i ustawkę, część nie szczędziła żartów. Poseł Lewicy Tomasz Trela też nie omieszkał wbić szpilki sekretarzowi stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Janusz Kowalski wiceministrem rolnictwa
Nikogo zapewne nie zdziwiłaby ta wizyta, gdyby nie fakt, że od 15 września 2022 roku Janusz Kowalski jest wiceministrem w resorcie rolnictwa – stanowisko przejął po zdymisjonowanym partyjnym koledze Norbercie Kaczmarczyku.
Choć, trzeba przyznać, 21 października został powołany przez premiera na Pełnomocnika Rządu ds.Transformacji Energetycznej Obszarów Wiejskich, więc związek energetyczny jest. Jednak i tak wielu komentujących wytyka mu, że przede wszystkim powinien zapoznać się z rolnictwem, sytuacja wsi i jej problemami.
Pokazano mu np. zdjęcie zboża, miał je rozpoznać, ale nie było to łatwe. – Nie chcę być odpytywany ze zbóż. Od tego są specjaliści – odpowiedział. Pierwsze zdjęcie określił niepoprawnie.
Ostatnio nagrał filmik, zachęcając Polaków do jedzenia jabłek deserowych. "Jako wiceminister Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi chcę wspierać przede wszystkim pozycję rynkową polskiego jabłka deserowego, a nie jabłka przemysłowego" – napisał.
– Niech Janusz Kowalski przestanie mówić, co powinno być, a niech robi to, co jest słuszne. Dlaczego w marketach są takie tanie jabłka? Dlaczego markety łupią polskich rolników? Jakim ministrem jest, skoro w sklepach są zagrzybiałe jabłka? Niech tym zajmie się Kowalski – zareagował na to w rozmowie z naTemat Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii.