Ireneusz Jaki nie jest już prezesem Wodociągów i Kanalizacji w Opolu. Decyzję podjęła rada nadzorcza miejskiej spółki. Wcześniej mężczyzna był zawieszony w związku z zarzutami o utrudnianie przeciwdziałania mobbingowi. Ojciec europosła twierdzi jednak, że nadal jest prezesem, ale nie będzie przychodził do firmy, bo chciano go pobić.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rada nadzorcza opolskiej spółki odwołała też dwoje zastępców Ireneusza Jakiego
– Jestem nadal prezesem, ale nie będę przychodził do spółki, ponieważ ostatnim razem chciano mnie pobić – powiedział Ireneusz Jaki we wtorek
W lipcu europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki stwierdził, że sprawa jego ojca jest polityczna
Ireneusz Jaki został odwołany ze stanowiska prezesa Wodociągów i Kanalizacji w Opolu, a wraz z nim posady stracili wiceprezesi spółki Agnieszka Maślak i Sebastian Paroń, którzy są skonfliktowani z ojcem europosła Solidarnej Polski.
Ojciec Patryka Jakiego stracił pracę
"Każda z tych osób została odwołana z innych powodów, ale zasadniczo odwołanie członków zarządu ma na celu uregulowanie i uspokojenie sytuacji w spółce" – poinformowała Anna Habzda, przewodnicząca rady nadzorczej opolskiej spółki, cytowana przez TVN24.
Pełniącym obowiązki prezesa został Paweł Kawecki, dotychczasowy członek zarządu WiK. Wiadomo też, że decyzja rady nadzorczej w tajnym głosowaniu nie zapadła jednogłośnie.
"Rada podejmuje uchwały kolegialnie większością głosów i nie może być blokowana przez jednego członka rady nadzorczej. Tym samym rada nie może być ograniczana w podjęciu właściwej decyzji, mając na względzie okoliczności, z którymi mamy do czynienia w niniejszej sprawie, w szczególności ciążący na spółce obowiązek przeciwdziałania mobbingowi" – czytamy w komunikacie spółki.
Ireneusz Jaki: Jestem nadal prezesem
Informację o odwołaniu prezesa i jego zastępców przekazano w poniedziałek. We wtorek do sprawy odniósł się natomiast Ireneusz Jaki. – Jestem nadal prezesem, ale nie będę przychodził do spółki, ponieważ ostatnim razem chciano mnie pobić – powiedział podczas spotkania z dziennikarzami.
Dodał, że otrzymał postanowienie Sądu Okręgowego w Opolu ws. jego zawieszenia przez radę nadzorczą. Z dokumentów wynika, że sąd – decyzją z 4 listopada – unieważnił uchwałę rady nadzorczej spółki o zawieszeniu. Z kolei w poniedziałek 7 listopada decyzja sądu została doręczona władzom WiK.
Ireneusz Jaki podkreśla, że w umowie spółki jest zapis mówiący o tym, że odwołanie członków zarządu musi odbyć się za zgodą członka Polskiego Funduszu Rozwoju, który wchodzi w skład rady. Takiej zgody, jak twierdzi odwołany prezes, w poniedziałek nie było.
– Jeżeli przez sześć miesięcy próbowano mnie bezskutecznie zawiesić, to prezydent musiał dowiedzieć się o postanowieniu z 4 listopada i postanowił mnie odwołać głosami swoich przedstawicieli w radzie. Odwołanie odbyło się przy głosie przeciwnym przedstawiciela Polskiego Funduszu Rozwoju i jednym głosie wstrzymującym się – przekazał dziennikarzom Ireneusz Jaki. Dodał, że uchwałę zaskarży.
Kłopoty ojca europosła Solidarnej Polski
Ojciec Patryka Jakiego miał dopuścić się działań mających znamiona mobbingu wobec co najmniej ośmiu pracowników Wodociągów i Kanalizacji w Opolu – przekazała pod koniec sierpnia "Gazeta Wyborcza". Dziennik powołał się na tajne ustalenia zewnętrznej komisji. Ireneusz Jaki odpierał zarzuty, twierdząc, że przygotowany raport jest nierzetelny.
Sprawa Ireneusza Jakiego ciągnie się od maja, kiedy pierwszy raz został zawieszony w obowiązkach prezesa WiK. Ojciec europosła przekonuje, że zarzuty są kłamstwem i zemstą za ujawnienie nieprawidłowości w przetargu na energię elektryczną.
Według polityka i jego ojca spółka miała zostać narażona na stratę około 14 milionów złotych. W tej sprawie złożono także zawiadomienie do prokuratury.