Prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas ostatniego objazdu po Polsce zaskakuje dziwnymi wypowiedziami. Rzecznik partii Radosław Fogiel próbował właśnie wyjaśnić dziennikarzom w Sejmie, skąd lider tej formacji czerpie wiedzę do swoich wystąpień.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jarosław Kaczyński kontynuuje objazd Polski. Podczas tych spotkań wygłasza jednak absurdalne tezy i powołuje się na nieistniejące sytuacje
Dziennikarka "Gazety Wyborczej" w związku z tym przepytała rzecznika PiS, co jest źródłem wiedzy prezesa PiS
– Skąd pan prezes czerpie wiedzę do swoich wystąpień – dopytywała Radosława Fogla w Sejmie dziennikarka "Gazety Wyborczej" Justyna Dobrosz-Oracz. Wspomniała m.in. o wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, że "edukatorzy seksualni dobierają się do dzieci", a rodzice, którzy się temu sprzeciwiają, są ścigani przez FBI. – Kto panu prezesowi takie rzeczy sufluje? – chciała wiedzieć Dobrosz-Oracz.
Rzecznik PiS tłumaczy, skąd Kaczyński czerpie informacje
– Pan prezes nie potrzebuje, żeby mu ktokolwiek, cokolwiek suflował. Bazuje na swoim doświadczeniu, szerokiej wiedzy z różnych dziedzin. Jest na bieżąco z lekturą prasy – odpowiedział jej rzecznik PiS.
Na uwagę, czy chodzi o prasę amerykańską, choć dziennikarka nie natknęła się na takie doniesienia, odparł, że "być może pani redaktor czyta inną prasę".
Rzecznik PiS: prezes zagląda nawet do "Gazety Wyborczej"
Dopytany, co zatem dokładnie czyta Kaczyński, Fogiel stwierdził, że "prezes czyta bardzo wiele, rozmaitych tytułów". Dobrosz-Oracz chciała też wiedzieć, czy ktoś mu prasę tłumaczy, gdyż Kaczyński nie zna angielskiego. Rzecznik PiS powiedział jej, że są przeróżne źródła, nie tylko anglojęzyczne. Zapewnił także, że "prezes zagląda nawet do 'Gazety Wyborczej'".
O co chodzi z wypowiedzią prezesa o edukatorach seksualnych? Otóż podczas ostatniego spotkania w Żywcu Kaczyński przytoczył słowa zwolennika Partii Republikańskiej, że edukatorzy seksualni w szkołach "dobierają się do 5-latków". Miała to być rozmowa rodziny "typu mąż, żona, dzieci", którzy popierają Partię Republikańską w USA. Nie podał jej źródła.
Kaczyński powołuje się na wyimaginowane sytuacje
– I ten mąż mówi tak: my nie chcemy, żeby w szkołach szaleli ci seksedukatorzy, którzy nawet w szkołach dobierają się do 5- i 6-latków. Rodzice się sprzeciwiają, to FBI się nimi zajmuje. Są wyroki skazujące nawet za to, że ktoś mówi, ale to już nie w USA, że z pary dwóch mężczyzn nie ma dzieci. A są dzieci? Jest tu ktoś, kto myśli, że są dzieci? No? To jakby karać, że ktoś mówi "po dniu następuje noc". Może oni uznają, że to skandal pewnego dnia, bo oni uważają inaczej – opowiadał prezes PiS mieszkańcom Żywca.
Z kolei w Wadowicach Kaczyński rozprawiał o "12-latkach, które chcą być lesbijkami". "Te zjawiska już w Polsce się szerzą, gdzie 12-letnie dziewczynki ogłaszają się lesbijkami. Miałem okazję udzielać na placu wywiadu, który będzie traktowany jak praca szkolna, trzem dziewczynkom. Zapytałem dziewczynki, ile mają lat –11, 12. Pomyślałem sobie – no to mają być te... już nie będę kończył? Co one w ogóle do tego mają? To szaleństwo i temu szaleństwu trzeba się przeciwstawić"! – powiedział prezes PiS w Wadowicach.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.