Wpis jednej z wrocławskich restauracji zaskoczył internautów, a mówiąc dokładniej, zachowanie złodzieja, które pracownicy OKWineBaru opisali na Facebooku. Historia miała swój początek chwilę wcześniej, gdy ów złodziej przywłaszczył sobie własność knajpy – dywan.
Reklama.
Reklama.
Jakież musiało być zaskoczenie pracowników restauracji, gdy po dotarciu w niedzielę rano do miejsca pracy zdali sobie sprawę, że minionej nocy – najprawdopodobniej – ktoś połasił się na czerwonydywan zwykle leżący przed wejściem do lokalu.
Sprawa miała trafić na policję, tym bardziej że sytuacja została nagrana, gdyż w restauracji działa monitoring. Zanim jednak właściciele zdecydowali się na ten krok, wystosowali apel do złodzieja. W portalu społecznościowym pojawiła się prośba o zwrot i wspomniane wcześniej nagranie, gdzie widoczny był wizerunek złodzieja.
Jak się okazało, było to świetnie posunięcie. Ku zaskoczeniu wszystkich, człowiek, który przywłaszczył sobie dywan, postanowił naprawić swój błąd. Przyznał się, że poniosła go fantazja – oczywiście podlana sporą dawką alkoholu.
Zbyt dużo alkoholu
Dzień po wpisie, nazwijmy go wpisem ostatniej szansy, dywan powrócił na swoje miejsce. To jednak nie wszystko. Złodziej zostawił przed drzwiami więcej niespodzianek – czekoladki i list. W liście starał się wyjaśnić, co nim kierowało. Nie zabrakło również przeprosin.
"Szanowny właścicielu OK Wine Baru, zwracam dywan nienaruszony, bardzo przepraszam za moją głupotę i dziękuję za szansę naprawienia tego, co nabroiłem" – zaczął swoją wiadomość.
"Alkohol w zbyt dużej ilości może prowadzić do zbyt głupich zachowań. Od dziś przerzucam się na wino dobrej jakości i w umiarkowanej ilości. Będę wdzięczny za usunięcie nagrania ze strony internetowej. Jeszcze raz przepraszam i dziękuję. Z poważaniem" – dodał, podpisując się jako "Żartowniś (nieśmieszny)".
Reakcje internautów
Nagranie z monitoringu rzeczywiście zniknęło, a zamiast niego na facebookowym profilu restauracji pojawił się wpis okraszony takim opisem: "Coś optymistycznego na początek tygodnia". "Zniknął i wrócił… najważniejsze, to umieć naprawić błąd… doceniamy, powtarzać nie polecamy" – podkreślono.
Pod wpisem nie zabrakło komentarzy – pozytywnych zaskoczeń internautów. "Jestem pod wielkim wrażeniem", "Swoją drogą, nieśmieszny, mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy, you know..." – czytamy.
Ktoś inny, być może nie do końca wierząc w to, że sytuacja rzeczywiście miała miejsce, dodał: "Fajny marketing". O marketingu wspomniał także kolejny użytkownik: "To jest złoto materiał na real time marketing. Wykorzystajcie to - dobre miejsce, które wierzy w dobro ludzi...".
Na ten ostatni komentarz restauracja odpisała, że nigdy nie przestała wierzyć ludzi. "Dobra energia przyciąga dobrą energię. Tego się trzymamy" – podsumowani.