W Przewodowie w wyniku uderzenia pocisku zginęły dwie osoby. Podsumowanie tego, co już wiemy w tej sprawie, w czwartek przedstawił rzecznik rządu Piotr Müller. Wyjaśnił także, dlaczego we wtorek polskie władze tak późno podały mediom informację o tej eksplozji. Wcześniej informowały o niej niemal wszystkie polskie i zagraniczne redakcje, w tym te z USA, które powoływały się na amerykańskie służby.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W Przewodowie w wyniku eksplozji pocisku zginęły dwie osoby. Zdarzenie miało miejsce około godz. 16 we wtorek, ale władze potwierdziły je dopiero późnym wieczorem tego dnia
Rzecznik rządu w czwartek próbował wyjaśnić mediom, dlaczego zdecydowano, że przez te kilka godzin nie było żadnego oficjalnego komunikatu
– Na ten moment wiemy, że 15 listopada Rosja, która przeprowadziła zmasowany atak rakietowy na terytorium Ukrainy, doprowadziła do sytuacji, w której ukraińskie siły przeciwlotnicze musiały podjąć działania obronne – przekazał na początku konferencji mediom Piotr Müller, nawiązując do tego, co wydarzyło się we wtorek.
Rzecznik rządu podsumował, co wiemy ws. incydentu w Przewodowie
Jak dodał, odpowiedzialność leży po stronie Rosji, gdyż to ona atakuje Ukrainę. – Zgromadzone materiały przez nasze i sojusznicze służby wskazują, że powodem tego zdarzenia były działania obronne Ukrainyprzeciw działaniom ofensywnym Rosji. Nic nie wskazuje na to, że mamy do czynienia z bezpośrednim zagrożeniem dla naszego kraju – podkreślił również rzecznik rządu.
Wyjaśnił także mediom, że sposób informowania o tej sytuacji wyglądał tak, jak wyglądał (przez kilka godzin nie było oficjalnego komunikatu władz), gdyż chciano podawać tylko zweryfikowane informacje.
Wiele mediów zwracało wówczas uwagę, że polskie władze robiły to zbyt wolno. Oficjalne informacje podano dopiero bardzo późnym wieczorem we wtorek. Do eksplozji doszło przed godz. 16 (dokładnie o 15.40).
Müller tłumaczył się z polityki informacyjnej rządu ws. eksplozji
– Zawsze staramy się jak najszybciej przekazywać informacje dziennikarzom, ale chcemy też, żeby były to informacje rzetelne, zweryfikowane – przekonywał w czwartek Müller. Podkreślił także, że w kolejnych dniach od tego zdarzenia Polska była chwalono za granicą za reakcję na to, co się stało.
Przypomnijmy, że stanowisko Polski ws. wybuchu w Przewodowie mówi o tym, że rakieta, która doprowadziła do śmierci dwóch Polaków, spadła z Ukrainy.
Prezydent Andrzej Duda mówił już w środę o prawdopodobnym wypadku, do którego doszło w momencie, w którym Ukraińcy próbowali odeprzeć zmasowany atak rakiet lecących z Rosji. Zdarzenie ma być dokładnie zbadane.
– W naszym i ekspertów przekonaniu, był to niezamierzony incydent. Nikt nie chciał nikomu w Polsce zrobić krzywdy. To w jakim sensie nasza wspólna tragedia – powtórzył prezydent to samo stanowisko prezydent.
W czwartek także prezydencki minister Jakub Kumoch poinformował, że Polska nie widzi przeciwwskazań, by do zespołu ustalającego przyczyny eksplozji w Przewodowie dołączyła Ukraina.
Chcą tego także władze w Kijowie. Choć w środę prezydent Ukrainy zapewniał, że nie był to ukraiński pocisk, to w czwartek zmodyfikował swoje stanowisko. – Najważniejsze jest to, aby przeprowadzić dochodzenie – oświadczył Wołodymyr Zełenski.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.