Anna Dymna podzieliła się z Onetem swoją refleksją na temat hejtu, który regularnie spływa na nią w ostatnim czasie. Aktorka zwróciła uwagę, że jest poniżana za wygląd. Eskalacja komentarzy nastąpiła po emisji serialu "Wielka Woda", w którym Dymna zagrała Lillę Tremmer – matkę głównej bohaterki, która borykała się otyłością olbrzymią.
Reklama.
Reklama.
Anna Dymna jest docenianą aktorką, ale też działaczką społeczną
W młodości uważana była za synonim piękna, jednak w wieku 71 lat musi mierzyć się z negatywnymi komentarzami
Fala hejtu ma związek z tuszą aktorki, ale też z jej filmowym wizerunkiem wykreowanym na potrzeby serialu "Wielka Woda".
Nie wszyscy zrozumieli, że Anna Dymna została ucharakteryzowana do granej przez siebie roli. W konsekwencji na aktorkę spłynęła fala hejtu. O swoich refleksjach, które siłą rzeczy ją naszły, w rozmowie z Onetem mówiła w taki sposób:
"Po roli w "Wielkiej wodzie" wylewają się na mnie ścieki ohydnych słów. Jestem przecież publiczną osobą. Służymy też do tego, by różni biedni frustraci, zakompleksieni nieudacznicy, samotni, uszkodzeni mieli się na kim się wyżyć. Może to im pomaga? Jeśli tak, to dobrze. Może przez chwilę chociaż czują się lepiej" – powiedziała Anna Dymna i zwierzyła się, że czasem przykro jej słuchać i czytać takie komentarze w sieci.
Sposób Dymnej na radzenie sobie z hejtem
Na pytanie o reakcje w sytuacjach, które jej się zdarzają, Anna Dymna nie kryła, że zdarza jej się płakać.
"Niby jestem do tego przyzwyczajona, ale czasem popłaczę sobie w nocy, gdy nikt nie widzi. Na szczęście jeszcze to potrafię. Nie reaguję na takie prowokacje nigdy, bo jakiekolwiek reakcje tylko nakręcają spiralę nienawiści. A nienawiść niszczy wszystko" – wyznała.
Anna Dymna, oprócz pracy aktorskiej, aktywnie poświęca się pracy na rzecz osób dorosłych z niepełnosprawnościami intelektualnymi. Jest założycielką Fundacji "Mimo Wszystko".
– Oczywiście przykre jest starzenie się, bo kobieta służy przecież za ozdobę świata. A teraz mamy taki świat, w którym docenia się tylko piękno zewnętrzne, jakby ono było prawdziwą wartością człowieka – powiedziała aktorka w jednym z wywiadów.
Dymna wyjawiła również, co przykrego spotkało ją na ulicy. – Kiedyś młodzian zaczepił mnie na ulicy: "Jezu! To naprawdę jest pani? Wczoraj Janosika oglądałem i inaczej pani wyglądała. Jak się pani zmieniła, jaka się pani brzydka zrobiła" – cytuje relacje aktorki "Super Express".
– "Człowieku, ile masz lat?" - zapytałam. "Dwadzieścia" - odpowiedział, więc mu zaproponowałam: "To pogadajmy za pięćdziesiąt, zobaczymy, jak będziesz wyglądał". "Ale przecież za te pięćdziesiąt lat to już nie będzie po mnie śladu – opowiedziała Dymna.
Przecież mam 71 lat i na oczach swoich widzów z Ani Pawlaczki, Marysi Wilczur, Basi Radziwiłłówny zmieniłam się w Bayerową z "Ekscentryków". Bardzo długo szczuplutka, młodziutka - zmieniłam się i to nie z powodu, jak to piszą do mnie: "Ty zapyziały misiu, nie żryj tyle". Są różne uwikłania, choroby. Rehabilituję się już kilkadziesiąt lat i robię wszystko, by mimo wielu kontuzji, wypadków, operacji mieć siły i zachować sprawność. O to dbam i walczę. A wyglądam, jak wyglądam.Ważne, że jeszcze się komuś na coś przydaję. Ludzie i tak piszą, co chcą.