Solidne spotkanie w dobrym tempie oglądali kibice zgromadzeni w poniedziałkowy wieczór na Ahmad bin Ali Stadium w Al Rayyan. W meczu grupy B reprezentacja USA zremisowała 1:1 (1:0) z Walią. Pojedynek miał dwa oblicza. W pierwszej części przewagę mieli Amerykanie, ale w drugiej do głosu doszli Walijczycy.
Reklama.
Reklama.
W poniedziałek na piłkarskich MŚ rozgrywane były mecze grupy A i B
USA będzie w 2026 roku współorganizatorem mundialu, z Meksykiem i Kanadą
Walia awansowała na piłkarskie MŚ po 64 latach przerwy
Ostatnie poniedziałkowe spotkanie na mundialu w Katarze niosło ze sobą sporo ciekawych historii. Na murawie Ahmad bin Ali Stadium zmierzyły się drużyny, dla których przyjazd na MŚ 2022 to była naprawdę duża rzecz.
Amerykanie po sensacyjnym braku awansu na mundial w Rosji (2018) odmłodzili swój zespół, powierzając zadanie wejścia na MŚ nowemu trenerowi. Gregg Berhalter tchnął nowego ducha w drużynę, która potwierdziła swoją wartość w strefie eliminacyjnej CONCACAF. Dodatkowo Amerykanie przyjechali do Kataru jako jeden z trzech gospodarzy MŚ 2026. Oprócz USA najlepsze drużyny świata odwiedzą za cztery lata Meksyk oraz Kanadę.
Co do Walijczyków, ich ostatni i jedyny występ na mundialu to rok 1958. W ćwierćfinale drużynę narodową z Walii eliminowała wówczas Brazylia, wygrywając skromnie 1:0 po golu legendarnego wirtuoza Pelego. To najlepiej pokazuje, że mowa o zupełnie innej epoce.
Walijczycy w drodze do Kataru wygrali jednak mecz barażowy, ogrywając na ostatniej prostej reprezentację Ukrainy. Jedynego wówczas, samobójczego gola dokładnie 5 czerwca 2022 roku zdobył Andrij Jarmołenko. Dzięki temu zespół trenera Roberta Page'a mogła świętować historyczny sukces walijskiego futbolu.
Katarski sędzia numerem jeden
Mecz był rozgrywany w Al Rayyan, czyli miejscu wyjątkowo dobrze znanym z czasów gry Jackowi Bąkowi. Z byłym kapitanem reprezentacji Polski, który grał w Katarze w latach 2005-07 porozmawialiśmy na łamach naTemat m.in. o katarskiej kulturze. Katarczycy po klęsce na inaugurację mogli drugiego dnia obserwować swojego rodaka w roli sędziego głównego.
Abdulrahman Al-Jassim już w pierwszym kwadransie rozdał dwie żółte kartki piłkarzom USA. Bardzo agresywnym wejściami "popisali" się gracze występujący na co dzień we włoskiej Serie A. Po "żółtku" otrzymali zarówno Sergino Dest (AC Milan) jak i Weston McKennie (Juventus Turyn). W pierwszych minutach bohaterem był jednak Wayne Hennessey.
Bramkarz Walijczyków w kapitalnym stylu wybronił już w 8 minucie, najpierw przypadkowy strzał obrońcy Joe Rodona, a następnie próbę, którą wykonał Joshua Sargent. Amerykanie próbowali uruchamiać kolejne ataki, za to zespół z Europy ograniczał się do destrukcji.
Duet Pulisic-Weah rozmontował Walię
Reprezentacja USA po pierwszych 20-25 minutach mocnego pressingu nieco zwolnili tempo. Zupełnie inaczej było na trybunach stadionu, gdzie zarówno Amerykanie, jak i Walijczycy tworzyli świetne show. Było głośno, kolorowo i tak, jak powinno podczas imprezy czterolecia.
Pierwszy celny cios w 36 minucie zadał Timothy Weah. Syn aktualnego prezydenta Liberii, człowieka, który zdobył Złotą Piłkę w 1995 roku, wykorzystał świetne podanie od Christiana Pulisica. Ofensywny pomocnik, który nieprzypadkowo gra w Chelsea Londyn, kolejny raz potwierdził, że jest liderem kadry USA. Pulisic wyłożył piłkę na tacy młodszemu koledze.
George Weah mógł tylko przyklasnąć po golu swojego 21-letniego syna.
Tak napędzające się akcje Amerykanów sprawiały, że można było tylko przyklasnąć. Potencjał ofensywny młodej drużyny trenera Berhaltera mógł w pierwszych 45 minutach zaimponować.
Na kłopoty Gareth Bale
Druga połowa rozpoczęła się bardzo podobnie do pierwszej. Amerykanie ponownie śmiało atakowali, a Walijczycy starali się nadążyć za rozpędzonymi skrzydłowymi USA.
Niedawny rywal Biało-Czerwonych z rozgrywek Ligi Narodów UEFA zaczął się jednak częściej pojawiać na połowie przeciwników. Już przy pierwszej okazji, po rzucie rożnym, niepewnie zachował się Matt Turner. Rezerwowy golkiper Arsenalu Londyn dał się przepchnąć i Amerykanie szczęśliwie wyręczyli swojego bramkarza ze sporych opresji.
Z minuty na minutę widać było coraz bardziej, ile zdrowia Amerykanie zostawili na boisku, grając pressingiem w pierwszej części gry. To otwierało drzwi do wyrównania Walijczykom.
W 63 minucie świetne szanse w przeciągu kilku sekund mieli Ben Davies oraz Kieffer Moore. Najpierw kapitalnie obronił Turner, a następnie do szczęścia napastnikowi Walii zabrakło trochę więcej precyzji.
Drużyna z Europy dopięła jednak swego. W 82 minucie wyrównanie dał lider Walijczyków od wielu lat Gareth Bale. Człowiek, który zdobywał piękne gole w finale Ligi Mistrzów, broniąc barw Realu Madryt, pewnie wykorzystał rzut karny.
Trzeba przyznać, że Amerykanie nie wytrzymali fizycznie w drugich 45 minutach. Ostatnie 20 minut to były coraz groźniejsze ataki Walijczyków. USA szukało pomocy w zmianach, ale te na niewiele się jednak zdały. Amerykanie z pewnością po świetnym otwarciu meczu mogą czuć nie dosyt z ostatecznego remisu. Tym bardziej że w drugiej kolejce USA zagra rozpędzoną Anglią.
Trzeba jednak oddać, że obie reprezentacje w poniedziałkowe spotkanie włożyły mnóstwo zdrowia. Widać to było zwłaszcza w doliczony czasie gry, kiedy piłkarzy łapały skurcze, nie obyło się też bez drobnych urazów.
USA – Walia 1:1 (1:0)
Bramki: Timothy Weah (36) – Gareth Bale (82-rzut karny)
Żółte kartki: Sergino Dest, Weston McKennie, Tim Ream, Kellyn Acosta (USA) oraz Gareth Bale, Chris Mepham (Walia)
Sędziował: Abdulrahman Al-Jassim (Katar)
Widzów: ok. 40 000
USA: Matt Turner – Antonee Robinson, Walker Zimmerman, Tim Ream, Sergino Dest (74. DeAndre Yedlin) – Yunus Musah (74. Kellyn Acosta), Tyler Adams, Weston McKennie (66. Brenden Aaronson) – Joshua Sargent (74. Haji Wright), Timothy Weah (88. Jordan Morris), Christian Pulisic.
Walia: Wayne Hennessey – Ben Davies, Joe Rodon, Chris Mepham – Neco Williams (79. Brennan Johnson), Aaron Ramsey, Ethan Ampadu (90. Joseff Morrell), Connor Roberts – Daniel James (46. Kieffer Moore), Gareth Bale, Harry Wilson (90. Sorba Thomas).
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.