Jarosław Kaczyński nie ma szans na utworzenie większości w przyszłym Sejmie, choć Prawo i Sprawiedliwości popiera 34,1 proc. wyborców – wynika z sondażu IBRiS dla Radia Zet. Poza parlamentem znalazłaby się Konfederacja, którą wskazuje się jako jedynego potencjalnego koalicjanta opcji aktualnie rządzącej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Prawo i Sprawiedliwość nieustannie zajmuje pierwsze miejsce w sondażach poparcia dla partii politycznych, choć nie przynosi to obietnicy sprawowania władzy w przyszłym Sejmie. Na PiS chce głosować 34,1 proc. wyborców, a na Koalicję Obywatelską 28 proc. badanych.
W ostatnich badaniach trzecią pozycję na podium zajmuje nie Lewicaa Polska 2050. Głos na partię Szymona Hołowni chce oddać 10,2 proc. wyborców. Koalicję Nowej Lewicy i Partii Razem zaś popiera 9,2 proc. badanych.
Z wyliczeń naTemat wynika, że układ sił w przyszłym Sejmie wyglądałby następująco. Prawo i Sprawiedliwość wywalczyłoby 206 mandatów, a Koalicja Obywatelska 153. Polska 2050 mogłaby liczyć na 47 miejsca w Sejmie, a Lewica na 37. Polskie Stronnictwo Ludowe mogłoby liczyć na 16 miejsc w parlamencie.
"Najbardziej prawdopodobny scenariusz to około 200 posłów dla Jarosława Kaczyńskiego"
Do utworzenia rządu potrzeba przynajmniej 231 mandatów. Oznacza to, że Jarosławowi Kaczyńskiemu zabrakłoby aż 26 szabel. Opozycja zaś mogłaby liczyć nawet na 253 miejsca. Nawet próby przeciągania na swoją stronę pojedynczych posłów spoza PiS nie umożliwiłyby sprawowania władzy.
PiS zdobyłoby 196 mandatów, KO – 153, Polska 2050 wprowadziłaby do Sejmu 60 swoich przedstawicieli, Lewica – 38, natomiast PSL – Koalicja Polska miałaby 12 posłanek i posłów. Cała opozycja zdobyłaby łącznie 263 miejsca w Sejmie
– Poparcie dla Prawa i Sprawiedliwość będzie słabnąć. Ta tendencja trwa od prawie dwóch lat. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to około 200 posłów dla Jarosława Kaczyńskiego – podsumował w rozmowie z naTemat prof. Antoni Dudek.