Jarosław Kaczyński odwiedził woj. łódzkie.
Jarosław Kaczyński odwiedził woj. łódzkie. Fot. Łukasz Kalinowski/East News

"Junior partner" – taki zdaniem prezesa PiS był status Polski za czasów rządów poprzedniej ekipy. – Tego rodzaju status był niestety naszym statusem przez wiele lat i to z zupełną akceptacją, a nawet wręcz wchodzeniem w to coraz głębiej – podkreślał Jarosław Kaczyński podczas wizyty w Tomaszowie Mazowieckim.

REKLAMA

Tomaszów Mazowiecki w woj. łódzkim jest kolejnym przystankiem podczas objazdu Jarosława Kaczyńskiego po Polsce. W trakcie spotkania ze zwolennikami Prawa i Sprawiedliwości prezes partii przekonywał, ile kraj zyskał w ostatnich latach i jak wzmocnił swoją pozycję na arenie międzynarodowej za rządów prawicy, a ile tracił, gdy u sterów była Platforma Obywatelska.

Junior partner Berlina. To nie jest status, który może usatysfakcjonować 40-milionowy naród z przeszło tysiącletnią historią. Ten status ma to do siebie, że często zmienia się jeszcze w dużo gorszy – zaznaczał, mając na myśli rzeczywistość sprzed 2015 roku.

– Za czasów rządów Tuska to był status junior partnera i to takiego, który coraz niżej się kłania. Tutaj cele były personalne. Chodziło o karierę jednego człowieka, który chciał być dużym misiem. Chciał być dużym misiem i był gotów za to misiowanie dużo zapłacić. Płacił na Zachodzie, ale płacił też na Wschodzie – podkreślał Kaczyński.

Prezes przekonywał zebranych, że ta sytuacja przekładała się na wiele strat, tych mniej zauważalnych przez obywatela, czyli pozycji Polski na arenie międzynarodowej, ale i strat gospodarczych.

Ostatnie dni nie wydają się najlepszym czasem dla prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Sondażownia IBRiS podała wyniki badania przeprowadzone dla Radia Zet. Mogą być one druzgocące dla Jarosława Kaczyńskiego.

PiS nadal mógłby liczyć na najwyższy wynik, ale partia musiałaby zapomnieć o większości w przyszłym Sejmie. Na Prawo i Sprawiedliwość zagłosowałoby 34,1 proc. wyborców, a na Koalicję Obywatelską 28 proc. badanych. Z kolei na trzecim miejscu znalazłaby się Polska 2050.

Bunt na Śląsku

W poniedziałek doszło też do politycznego trzęsienia ziemi na Śląsku. PiS musiał oddać władzę w sejmiku województwa – utracił większość – ponieważ radni troje radnych odeszło z partii. Na ten krok zdecydował się także marszałek woj. śląskiego Jakub Chełstowski.

"Nie ukrywam, było to zaskoczenie mocno nieprzyjemne, ale cóż, takie rzeczy się zdarzają. Jeżeli pan Chełstowski chce być od następnej kadencji, a w końcu do wyborów samorządowych zostało troszeczkę więcej niż rok, w opozycji na Śląsku, to wybrał drogę dobrą, celną" – tak w rozmowie z PAP skomentował sytuację Jarosław Kaczyński.