
W wieku 92 lat odszedł Henryk Krupa - krawiec z Poznania, który w zawodzie przepracował 76 lat, szycia miarowego nauczył też córkę i wnuka, z którym w ostatnich latach prowadził zakład krawiecki. Teraz to on przejmie schedę po zmarłym dziadku, którego fachu nauczył jego własny ojciec - również krawiec.
Mieszkańcy Poznania doskonale znają elegancki zakład krawiecki Krupa & Rzeszutko, specjalizujący się w szytych na miarę garniturach. Jeszcze niedawno na swoim Facebooku usługi pana Henryka i jego wnuka Karola polecał prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, dla którego panowie uszyli garnitur.
Historia krawieckiej rodziny
Niebawem rodzinna pracownia będzie obchodziła setną rocznicę istnienia, bo i pierwszy zakład otworzył z żoną ojciec zmarłego pana Henryka jeszcze przed jego urodzeniem.
W 1926 roku Antonii Krupa z żoną mieszkali jeszcze w podpoznańskim Buku. Cztery lata później, gdy zakład pracował już pełną parą, na świat przyszedł ich syn Henryk Krupa. W zawodzie pracował, odkąd skończył 16 lat, bo od małego uwielbiał przyglądać się pracy rodziców i sam marzył, by zostać krawcem.
A że szybko stał się mistrzem w swoim fachu, mimo kolejnych przemian ustrojowych i zalewie gotowej odzieży, jego pracownia krawiecka przetrwała. Może i dlatego, że pan Henryk był perfekcjonistą - jeśli coś nie leżało idealnie, oznaczało to dla niego, że jego praca nie została skończona.
Zobacz także
Wnuk żegna ukochanego dziadka
Miłością do krawiectwa zaraził też swoją córkę Iwonę, a potem i wnuka - 38-letniego dziś Karola Rzeszutko, który poinformował o śmierci dziadka.
"Często powtarzał: głowa do góry, klata do przodu i przed siebie wnuczek! Zawsze do przodu, bez względu na wszystko! (...) Żegnaj Dziadku! Druhu! Pa Mistrzu!" - napisał Rzeszutko na stronie pracowni krawieckiej, którą jeszcze do niedawna współprowadził z dziadkiem.
Podobno pan Henryk powtarzał, że umrze przy pracy, a że jeśli tam po drugiej stronie nie można szyć, to jemu się tam nie spieszy. Jego rodzina wierzy, że tata, dziadek i pradziadek zasiądzie do maszyny i tam.
Krawiectwo bez wątpienia było jego największą pasją, dlatego mimo sędziwego wieku wciąż pojawiał się w pracy, do której mimo dziewięćdziesiątki na karku wciąż nie potrzebował okularów.
Henryk Krupa był nie tylko najstarszym, ale i najdłużej pracującym w swoim fachu krawcem w Polsce, spod którego rąk przez lata wyszły tysiące garniturów, zaś z pracowni - zadowolonych klientów.
Pogrzeb pana Henryka odbędzie się 30 listopada o godzinie 10.30 na Cmentarz Miłostowo od strony ulicy Gnieźnieńskiej w Poznaniu.
