Rafał Trzaskowski odniósł się do zatrzymania szefa biura bezpieczeństwa miasta stołecznego Warszawy Michała Domaradzkiego i stawianych mu zarzutów. Prezydent Warszawy sprawę ocenił jako motywowaną politycznie i "absolutnie niebywałą".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Prokuratura Regionalna w Szczecinie skierowała do Sądu Najwyższego w Szczecinie wniosek o uchylenie immunitetu dwóm prokuratorkom
W oświadczenie pada też nazwisko Michała Domaradzkiego, dyrektora Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Warszawie
Agenci CBA zatrzymali w środę dyrektora pionu bezpieczeństwa w warszawskim ratuszu Michała Domaradzkiego. Po przedstawieniu zarzutów (o sprawie piszemy szerzej poniżej) związanych z przekroczeniem uprawnień, dyrektor został wypuszczony.
Sprawę ocenił Rafał Trzaskowski. – Prokuratura dzieli się informacjami z korespondencji szefa biura bezpieczeństwa miasta stołecznego Warszawy ze mną, która pochodzi, jak rozumiem, z jakiejś inwigilacji. Jest to do tego korespondencja, która pochodzi z czasów kampanii wyborczej z 2020 roku. Więc sprawa jest naprawdę absolutnie niebywała – powiedział w piątek prezydent Warszawy.
– Dzisiaj nie dość, że mamy do czynienia z dowodami, że prokuratura Ziobry cały czas podsłuchuje, to formułowane są zarzuty, które są całkowicie absurdalne – dodał Trzaskowski.
Prezydent Warszawy zaznaczył, że jego zdaniem zarzuty stawiane Domaradzkiemu to "absurd".
– To chyba naturalne, że szef biura bezpieczeństwa i wszyscy, którzy tutaj pracują, chcą zapewnić bezpieczeństwo w momencie, kiedy sama policja podaje pewne informacje, bo wtedy tego dnia podawała informacje, wiadomo, że chcemy je weryfikować i stawianie zarzutów, że tego typu zachowanie, to jest działanie na szkodę interesu publicznego, jest absurdem – tłumaczył prezydent Warszawy.
Jak wyraził się Trzaskowski, ma nadzieję, że Zbigniew Ziobro wyjaśni, skąd ten pomysł.
W oświadczeniu pojawiają się także inicjały Michała Domaradzkiego, dyrektora Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w warszawskim ratuszu i byłego szefa warszawskiej policji, który w środę został zatrzymany przez CBA. Domaradzki zezwolił na używanie jego pełnego nazwiska, a w oświadczeniu dla mediów podkreślił, że "zarzuty oraz sposób zatrzymania ocenia jako krok czysto polityczny".
Śledczy informowali, że zarzut, jaki prokurator zamierza przedstawić Ewie Wrzosek, "dotyczy nakłonienia w lipcu 2020 r, w celu osiągnięcia korzyści osobistej dla niej i Michała D., Małgorzaty M. do niedopełniania obowiązków służbowych poprzez przekazanie osobom nieuprawnionym, m.in. Michałowi D. informacji z toczącego się postępowania".
Jednocześnie – jak wskazano – przyszłe zarzuty mają dotyczyć również niedopełniania obowiązków służbowych "poprzez m.in. formułowanie wobec Michała D. sugestii o medialnym wykorzystaniu bezprawnie uzyskanych informacji w toczącej się w 2020 r. kampanii wyborczej Rafała Trzaskowskiego".
O co dokładnie ma chodzić? Prokuratura odwołuje się do wypadku warszawskiego autobusu, do którego doszło w czerwcu 2020 w pobliżu mostu im. Grota-Roweckiego (kierowca autobusu został oskarżony o prowadzenie pojazdu po zażyciu narkotyków, zginęła jedna osoba).
"To właśnie w takich okolicznościach Michał D., dyrektor w stołecznym ratuszu, wykorzystując swoją znajomość z prokurator Ewą W. wyraził wobec niej za pośrednictwem komunikatora internetowego oczekiwanie, że niezwłocznie poinformuje go ona o ustaleniach śledztwa w zakresie wyników badań krwi i moczu na obecność narkotyków u podejrzanego. 'Ewa muszę wiedzieć o krwi pierwszy. Znaczy po Tobie' – pisał do Ewy W., jak wynika z zabezpieczonego przez prokuraturę nośnika cyfrowego należącego do Michała D" – opisywała prokuratura.
Śledczy relacjonowali też, że Wrzosek nie była referentem tej sprawy, więc "zwróciła się do znanej jej osobiście prokurator, pisząc: "(…) a tak serio Małgoś zależy mi na inf o wynikach krwi. Top secret oczywiście. Da się?”. Uzyskiwane etapami informacje miała, zdaniem prokuratury, przekazywać Domaradzkiemu.
Wrzosek w rozmowie z TVN24 potwierdziła, że zdarzało jej się rozmawiać z Domaradzkim "na tematy służbowe". – Nie potwierdzam w żadnym aspekcie tych cytatów, które zostały w komunikacie umieszczone – zaznaczyła jednak.