Międzynarodowi biegli zbadali ciała ofiar katastrofy smoleńskiej. Nie znaleziono obrażeń, które wskazywałyby na to, że na pokładzie prezydenckiego Tupolewa 154-M, jaki rozbił się w 2010 roku, doszło do wybuchu. Jak wskazuje TVN24, prokuratura od dwóch miesięcy nie podała tej opinii do publicznej wiadomości.
Reklama.
Reklama.
Według biegłych nie ma dowodów na to, że na pokładzie Tupolewa 154-M doszło do eksplozji
Nowa opinia biegłych w sprawie ciał ofiar katastrofy smoleńskiej
Śledztwo w sprawie katastrofy w Smoleńsku prowadzi specjalny Zespół Śledczy Numer 1 Prokuratury Krajowej, powołany w kwietniu 2016 roku.
Powołali oni szesnastu biegłych "w celu przeprowadzenia oględzin i otwarcia ekshumowanych zwłok 83 ofiar katastrofy, analizy dokumentacji medycznej wszystkich ofiar i wydania opinii wstępnych, uzupełniających oraz opinii końcowej". Dziennikarze TVN24 dotarli do rezultatów pracy ekspertów.
Mają być one zawarte w postanowieniu członka zespołu śledczego, prok. Michała Przybyłowskiego z 24 listopada, dotyczącym dopuszczenia "dowodu z uzupełniającej opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej".
Prokurator sformułował w nim dodatkowe pytania m.in. o doprecyzowanie czy stwierdzenie, że "w żadnym przypadku w opiniach nie wskazano na obecność obrażeń lub innych medycznych cech, których charakter sam w sobie stanowiłby podstawę uprawdopodobnienia hipotezy gwałtownego wyzwolenia energii o charakterze eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych" odnosi się do wszystkich opinii wstępnych i uzupełniających wydanych oraz analizowanych przez międzynarodowy zespół biegłych.
"Z przytoczonego fragmentu wynika zatem, że ostateczna konkluzja eksperckiego zespołu wskazała, że na pokładzie samolotu Tu-154 w Smoleńskunie doszło do wybuchu" - konkluduje redakcja portalu. Dokument miał zostać przesłany przez prokuratorów do członków rodzin ofiar.
Portal rozmawiał m.in. z posłanką Barbarą Nowacką, której matka Izabela Jaruga-Nowacka straciła życie w katastrofie smoleńskiej. Potwierdziła ona, że opinia została do niej przesłana. Jednak prokuratura do tej pory jej nie upubliczniła, chociaż została sporządzona we wrześniu tego roku.
"W imieniu rodzin b. oficerów BOR, które reprezentuję, domagam się upublicznienia tej opinii", napisał na Twitterze mecenas Roman Giertych.
Podtrzymywanie hipotezy o wybuchu
Przypomnijmy, że Antoni Macierewicz i jego komisja wyjaśniająca przyczyny katastrofy smoleńskiej jest oskarżana o ukrywanie dowodów świadczące o tym, że pod Smoleńskiem w 2010 roku nie doszło do zamachu.
Dziennikarze "Czarno na białym" dotarli do źródeł, według których Macierewiczmiał ukryć analizę amerykańskiego Narodowego Instytutu Badań Lotniczych. Naukowcy z NIAR mieli stwierdzić, że nie doszło do wybuchu w skrzydle, a do uderzenia w brzozę.
Były minister miał także otrzymać zdjęcie zerwanego dachu szopy leżącej na działce Nikołaja Bodina. Tymczasem polityk przekonywał, że Tu-154M leciał o wiele wyżej, niż zakładano, bo... nie zerwał dachu szopy.