Siarczysty mróz. Zwykły człowiek robi wszystko, by nie wychodzić z domu, oni idą nad jezioro. Tną przeręblę, rozgrzewają się i wskakują do wody. Poznajcie morsów, których w Polsce jest coraz więcej. Są na Podlasiu, są w Bydgoszczy, są pod Warszawą. Są Morsjanie, a nawet Komando Foki. Nie przepadają za kwietniem. Wolą, gdy na zewnątrz jest minus kilkanaście stopni. Wtedy kąpiel smakuje najlepiej.
Nowodworce na Podlasiu, na zewnątrz -30 stopni. Myślicie, że przerażeni ludzie chowają się w domach i wpatrują z lękiem we wskazówkę termometru? Nic z tego. Członkowie stowarzyszenia Podlaski Klub Morsów właśnie odbywają tradycyjną kąpiel w przerębli.
- Jak wtedy było? Bardzo przyjemnie. Woda miała jeden stopień ciepła i jak wchodziłeś do niej, to czułeś napływ gorąca. Tak jest zresztą najlepiej, przy dużych mrozach. Musi być różnica temperatur. Przy chlapie to już wie pan, żadna przyjemność - mówi mi Ryszard Staranowicz, prezes stowarzyszenia. Inni dodają, że najgorzej jest w kwietniu, bo wtedy, wchodząc do wody, czujesz napływ zimna.
- 28C? Nie polecam
Jednak przy skrajnie niskiej temperaturze nie każdy mors wskoczyłby do wody. Jerzy Ejsmund jest prezesem klubu biegacza Lechici z podwarszawskiej Zielonki. Oprócz tego w każdy zimowy weekend organizuje kąpiele. Gdy ponad rok temu rozmawiałem z nim na temat morsowania, mówił: "mamy taki przepis, że kąpiemy się do minus 20 stopni. Jak jest chłodniej, kąpiel przekładamy. Spotykamy się wtedy nie o ósmej, a bliżej dwunastej, trzynastej. Najniższa temperatura? Kiedyś wskoczyliśmy, jak było minus 28C. Ale nie polecam, nie było to mądre. Kolega coś sobie zrobił z udami".
Fragment tekstu o morsach:
Onet.pl
Do przerębla nie powinien wchodzić ktoś, kto ma problemy z sercem, nerkami, krążeniem w kończynach. Są jednak i dolegliwości, w których kąpiel okazać się może pomocna, jeśli stosowana jest jako dodatek do zwyczajowego leczenia. Do nich Sławek Kaszuba ze stowarzyszenia "Morsy Gdyńskie" zalicza nadciśnienie tętnicze i astmę oskrzelową. CZYTAJ WIĘCEJ
Odpowiedzi na pytanie "dlaczego?", padają różne. Najczęściej powtarzany argument: Dla zdrowia. - Dzięki temu jestem świetnie uodporniony na zimno - tłumaczy Staranowicz. Z kolei Małgorzata Zielińska z Bydgoskiego Klubu Morsów odpowiedź ma nieco bardziej rozbudowaną. Zawierającą trzy argumenty. - Każdemu powtarzam, że morsuję dla zdrowia, dla humoru i dla towarzystwa - mówi z przekonaniem w głosie. Dodaje, że kiedyś w zimie często chorowała, a po latach kąpieli zapada średnio na jedno przeziębienie. W dodatku lekkie. Humor? Chodzi o hormony - w czasie przebywania w wodzie wydziela się m. in adrenalina i człowiek, po wyjściu z wody, czuje się panem świata. Rozpiera go energia.
Tu zobaczysz kąpiel wspomnianych morsów z Bydgoszczy:
Mors - Mikołaj, rozdaje cukierki
W Bydgoszczy kąpią się w centrum miasta. Jest ich coraz więcej i zdarza się, że ktoś dzwoni albo przysyła wiadomość: "Witam, widziałem was w telewizji. Czy można by się z wami wykąpać?". Normalnie wskakują do wody trzy razy w tygodniu. Gdy są wolne dni - zdarza się, że codziennie. Tak było właśnie w dniach 24,25 i 26 grudnia. Każdy z nich miał na głowie czapkę, ale to w zasadzie jest normą. Podobnie jak rękawiczki, bo dłonie są stosunkowo mało odporne na zimno. Tym razem byli jednak i tacy, którzy ubrali się na czerwono. Jeden z morsów, przebrany za Mikołaja rozdawał nawet innym cukierki.
- Zawsze staramy się jakoś ubarwiać nasze spotkania. W Sylwestra też się widzieliśmy. Po kąpieli zebraliśmy się przy ognisku, były muzyka i tańce. Nie wiem, czy do końca, bo wyszłam z rodziną o 21.00 - opowiada Zielińska, która już wkrótce ma być prezesem nowo utworzonego stowarzyszenia.
Na Podlasiu poszli nawet dalej. W Sylwestra spotkali się o 23.15 przy moście w Nowodworcach. Nowy rok 2013 przywitali w wodzie. Zresztą ich kąpiel jest ze wszech miar szczególna. Pytam Staranowicza, jak długi czas spędzają w wodzie. - Wie pan, to jest różnie, w zależności od zaawansowania. Ale generalnie między 5 a 10 minut. Kto ma chęci, wchodzi drugi raz. Drugie wejście jest zdecydowanie bardziej przyjazne - słyszę od prezesa stowarzyszenia.
Kąpiel morsów w Mielnie:
Raz do przerębli to i pijak wpadnie
Kilka minut to bardzo długo. W Zielonce wchodzą na kilkadziesiąt sekund, ewentualnie na minutę. Ale już to, by wchodzić dwa razy, stawiają sobie za punkt honoru. Mówią, że raz do przerębli do i pijak wpadnie, jak akurat przesadzi z tanim winem pod sklepem i napatoczy się w okolice zamarzniętego jeziora. A dwa razy - no, to już prawdziwa sztuka. Zarezerwowana dla morsów. Ludzi, którzy przed wejściem do wody muszą się porządnie rozgrzać. Normalnie w sporcie rozgrzewka jest z reguły krótsza niż występ. Tutaj jest różnie. W Zielonce trwa kilkadziesiąt minut i w jej trakcie wykonuje się określone, specjalistyczne ćwiczenia. Na Podlasiu kąpiący są zahartowani i wystarczy im kilka minut.
Bydgoszcz? - U nas jest różnie. Jedni rozgrzewają się dziesięć minut, inni pół godziny. Potem ci, którzy zaczynają, wchodzą do wody na chwilę. Żeby być w niej dłużej, potrzeba doświadczenia. Generalnie każdy ma swój system. Chociaż zdarzało mi się być już w wodzie i widzieć, jak ktoś gdzieś w rogu przerębli wykonuje coś na kształt jogi. Nie wiem, co robił - opowiada Zielińska.
Wilki, Morsjanie, Komando Foki
Morsów, którzy doczekali się nawet swojego rekordu Guinessa, zawartego w księdze. W Mielnie od lat odbywają się specjalnie międzynarodowe zloty. Przybywają obywatele okolicznych państw, są nawet tacy, którzy przylatują z USA. Dwa lata temu uczestnicy takiego spotkania postanowili przejść do historii. W jednej chwili do wody weszło około 1400 osób. I Mielno, miejscowość w Polsce, stała się znana na świecie. Właśnie przez morsów.
Fragment tekstu o tym, jak się kąpać:
ze strony Podlaskiego Klubu Morsów
Po wyjściu z wody można się od razu wytrzeć lub też pobiegać do czasu wyschnięcia. Uczucie zimna, nawet jeśli pojawi się w wodzie, to na suchym lądzie powraca dopiero po kilku minutach. Natomiast szybki powrót do wody jest niemożliwy, gdyż skóra człowieka zaczyna się w ten sposób rozgrzewać, że w wodzie poczulibyśmy przenikliwe kłucie. Ponownie można wejść dopiero po kolejnej rozgrzewce. CZYTAJ WIĘCEJ
Morsy to nie tylko zwykli ludzie, którzy hartują się, wchodzą do przerębli i czerpią z tego radość. To też artyści. W Polsce aż roi się od różnych stowarzyszeń. Wpisuję na Facebooku dopełniacz "morsów" i wyskakuje mi kilkanaście przeróżnych stron. Komando Foki, Morsjanie, Grajewskie Wilki. Na stronach niektórych z organizacji możemy znaleźć próbki twórczości literackiej. Oto dwie wybrane strofy z wiersza, zamieszczonego na stronie Podlaskich Morsów:
Na Podlasiu my mieszkamy
Grupę morsów silną mamy
W zimniej wodzie się kapiemy
Swoje ciała hartujemy
Jeśli chcesz zachować zdrowie
Wskakuj z nami w zimną wodę
Gdy spróbujesz chociaż raz
Będziesz morsem cały czas.