Mateusz Morawiecki miał obiecać polskim piłkarzom, że za awans do fazy pucharowej na mistrzostwach świata w Katarze otrzymają do podziału nagrodę w wysokości 30 mln zł. Internet się zagotował, w poniedziałek tłumaczył się rzecznik rządu, a teraz do sprawy odniósł się prezes PZPN Cezary Kulesza.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Z ustaleń "Przeglądu Sportowego" wynika, że na jednej z odpraw pomiędzy Czesławem Michniewiczem a Robertem Lewandowskim miało dojść do zgrzytu
Powodem kłótni miało być 30 mln zł, obiecanych przez premiera jako premia za awans do fazy pucharowej MŚ
Informację zdementował w poniedziałek rzecznik rządu, a godzinę po jego konferencji prasowej sprawę skomentował prezes PZPN
W poniedziałek rzecznik rządu zdementował medialne doniesienia o tym, że Mateusz Morawiecki obiecał polskim piłkarzom (z pominięciem PZPN) 30 mln zł w nagrodę za wyjście z grupy na katarskim mundialu. Piotr Müller przekazał natomiast, że "premier jest w stałym kontakcie z prezesem PZPN i selekcjonerem polskiej reprezentacji ws. większego wsparcia piłki nożnej".
– Warunkiem był jednak dobry występ w mistrzostwach świata. Prawdą jest, że chcemy powołać specjalny fundusz, przeznaczony na szkolenie młodzieży i tworzenie nowej infrastruktury, inwestowanie w nowe technologie – powiedział polityk. – Fundusz będzie zasilany z różnych źródeł, także z budżetu państwa. Z samego budżetu państwa to będzie kwota wyższa niż 30 mln zł.
Müller wymijająco odpowiadał jednak na pytania dotyczące samej premii od premiera dla piłkarzy. Padło ono trzykrotnie, ale rzecznik rządu ani razu nie udzielił konkretnej odpowiedzi.
Cezary Kulesza komentuje obiecane przez premiera 30 mln zł
Müller skomentował sprawę po godz. 14:00, ale już od rana polski internet zalewał się falą hejtu. Do sprawy w mediach społecznościowych odniósł się także Cezary Kulesza, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
"Z radością przyjąłem inicjatywę premiera Mateusza Morawieckiego, dotyczącą dofinansowania polskiej piłki. Włączymy się z pełnym zaangażowaniem w każdą inicjatywę, która powoduje rozwój futbolu w kluczowych obszarach, szczególnie szkolenia dzieci i młodzieży oraz edukacji trenerów" – napisał sternik polskiej piłki godzinę po wystąpieniu rzecznika rządu.
W szatni doszło do zgrzytu "Lewego" z Michniewiczem?
Do kłótni kapitana naszej reprezentacji z selekcjonerem miało dojść na jednej z odpraw już po dwóch meczach, gdy ważyły się losy wyjścia Polaków z grupy. Jak donosi gazeta, Michniewicz miał powiedzieć piłkarzom, że wspólnie z Lewandowskim "ustalił zasady podziału specjalnej premii, którą drużynie osobiście obiecał premier".
Premia miała wynieść od 30 do 50 mln zł. Zgrzyt powstał po słowach Czesława Michniewicza, który stwierdził, że – zgodnie z umową – 10 mln zł z całej kwoty trafi do ludzi ze sztabu. Wtedy miał zaprotestować Robert Lewandowski, twierdząc, że ustalenia były inne – sztab miał otrzymać tylko 5 mln zł.
Co ciekawe, piłkarzy o premii osobiście poinformował sam Morawiecki – tuż przed wylotem kadry do Kataru. Zadeklarował też, ale tej obietnicy nie spełnił, że wybierze się na jakiś mecz Polaków, "jak chłopaki wyjdą z grupy".
"Ja mogę tylko powiedzieć, że wierzę w was. Będziecie na pewno dawali z siebie wszystko, a my tu z panem trenerem zapewnimy, żeby, jak się uda, to żeby była bardzo naprawdę dobra nagroda" – słychać na nagraniu Morawieckiego.