We wtorek media obiegła informacja, że Viktor Orbán blokuje ważne wsparcie finansowe dla Ukrainy. Jednak wieczorem węgierski premier pisał już, że jest to "fake news". Obiecał też, że Budapeszt poprze pomoc dla Kijowa.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Węgry w kwestii wojny w Ukrainie mają bardzo ambiwalentne stanowisko
Tak też jest przy okazji najnowszego pakiety pomocy dla Kijowa
Najpierw Budapeszt go nie chciał, ale Viktor Orbán nagle zmienił zdanie
We wtorek portal Politico podawał, że węgierski rząd zablokowałporozumienie w sprawie pakietu pomocowego dla Ukrainy w wysokości 18 miliardów euro, zmuszając tym samym Komisję Europejską i inne kraje UE do poszukiwania alternatywnego rozwiązania, które zapewni Kijowowi uzyskanie bardzo potrzebnych funduszy już w styczniu.
"Premier Węgier Viktor Orbán zdecydował się grać twardo, wykorzystując potrzebę uzyskania zgody na pomoc dla Ukrainy jako środka nacisku, aby zabezpieczyć swoją część funduszy unijnych i środków na odbudowę . UE wstrzymała część funduszy przeznaczonych dla Budapesztu z powodu łamania praworządności" – napisano w tekście Politico.
Orbán: Węgry nie zablokowały pomocy dla Ukrainy
Ale we wtorek wieczorem nastąpiła nagła zmiana w tej kwestii. Viktor Orbán opublikował na Twitterze krótkie oświadczenie w tej sprawie. "Dzisiejsze wiadomości dotyczyły zawetowania przez Węgry pomocy finansowej dla Ukrainy. To jest fałszywa wiadomość (fake news). Węgry są gotowe udzielić Ukrainie pomocy finansowej na zasadzie bilateralnej. Żadnego veta, żadnego szantażu" – napisał premier Węgier.
Jak jednak dodał, chce jednocześnie przekonać państwa członkowskie UE, że wspólne zadłużenie Unii nie jest rozwiązaniem. "Jeśli nadal będziemy podążać drogą w kierunku wspólnoty zadłużenia, nie będziemy mogli zawrócić" – uważa Orbán.
Polityk podkreśli także, że jego rząd wyobraża sobie inną przyszłość Europy – taką zbudowaną na silnych państwach członkowskich, a nie na wspólnym długu.
Z kolei w poniedziałek rano doszło do dwóch, niemal jednoczesnych eksplozji na lotniskach pod Riazaniem i miastem Engels, w europejskiej części Rosji. Na lotnisku niedaleko Riazania eksplodowała cysterna z benzyną. W związku z tym wydarzeniem co najmniej trzy osoby poniosły śmierć, a sześć zostało rannych. Jeden z samolotów został uszkodzony. Z kolei w mieście Engels doszło do wybuchu bezzałogowego aparatu latającego.
Oba lotniska stanowią bazę dla lotnictwa Federacji Rosyjskiej. Przypuszcza się, że poniedziałkowy atak na Ukrainę był odpowiedzią na eksplozje w miastach Riazań i Engels, za którymi najpewniej stali Ukraińcy.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.