
Ludwik Sobolewski w "Faktach po faktach" komentował aferę ze swoim udziałem. "Minister skarbu nie będzie mi mówić co mam robić w czasie wolnym" – stwierdził Sobolewski. Prezes GPW przyznał też, że "nie nadaje się do stania na postumencie cnót moralnych i etycznych".
Uslyszałem dzisiaj pana ministra skarbu jak był łaskaw mówić, że prezes giełdy nie powinien zajmować się produkcją filmów, tylko giełdą. Otóż ja mam inny pogląd na ten temat: uważam, że giełda to jest moje życie, ale jest w nim też kilka innych rzeczy i w czasie, który mam do dyspozycji, mogę czytać co chcę i mogę też kręcić filmy – czego nie robię, ale mógłbym. I minister skarbu nie będzie mi mówić co w tym czasie mam robić.
Sobolewski zaprzeczył też, jakoby namawiał, zachęcał lub naciskał kogokolwiek do inwestowania w "Klątwę Faraona". Prezes wyjaśniał też, że zainteresował się kwestią finansowania filmu, gdy jego przyjaciel Patryk Vega spytał go o to, "w jaki uczciwy, transparentny i efektywny sposób można by pozyskać pieniądze do filmu".
To że mój współpracownik wysłał je ze służbowego maila to niefortunność, ale też pewna strona formalna. Bo o tym czy jest presja i obietnica przywilejów w zamian za inwestowanie, rozstrzyga to co jest w treści, a nie to skąd to jest wysyłane. Gdyby z prywatnej skrzynki wysłano maila, który wskazywałby na presję, nacisk itd., w niczym by to nie umniejszało naganności takiego działania.
Prezes oświadczył też, że nie poda się do dymisji i zaczeka, aż 17 stycznia walne zgromadzenie akcjonariuszy podejmie w tej sprawie decyzję. Sobolewski nie chciał z kolei komentować sprawy w kontekście swojej partnerki Anny Szarek. – To już ściśle prywatna sfera o której nie chciałbym się rozwodzić – stwierdził krótko.
Ja jestem człowiekiem z 18 letnim doświadczeniem na rynku kapitałowym i mam taką osobistą refleksję, że ja się chyba nie bardzo nadaję żeby stać na postumencie cnót moralnych i etycznych. Co więcej, myślę, ze wielu ludzi się do tego nie nadaje, ale myślę też, że nie do tego powinna się sprowadzać rola prezesa giełdy. Gdyby była to mała giełda lokalna, to tak. Ale jeśli giełda ma być czymś ważnym, to owszem trzeba być skoncentrowanym na etyce, ale też na działaniu, popychaniu spraw do przodu, decyzjach, projektach, a wtedy i tak się naciska komuś na odcisk. Reperkusje naciskania na ten odcisk wyczuwam w przebiegu tej historii.

