Minister skarbu państwa o prezesie GPW: Haniebne jest, gdy ktoś wykorzystuje funkcję do pozyskiwania funduszy

Sprawa prezesa warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych trwa w najlepsze. I jej koniec nie zapowiada się szybko. Ludwik Sobolewski został zawieszony i niedługo prawdopodobnie zostanie odwołany. W środę na wniosek ministra skarbu państwa działalności prezesa GPW zaczęło przyglądać się CBA. To wszystko to efekt działań Sobolewskiego oraz jego bliskiego współpracownika, którzy próbowali pozyskać fundusze na produkcję filmu. Filmu, w który zaangażowana była życiowa partnerka prezesa.

Mikołaj Budzanowski zapewnia, że cała sprawa nie miała wpływu na działanie GPW. – Giełda, jako instytucja funkcjonuje bez żadnych zastrzeżeń i zmian jeżeli chodzi o oferowane usługi – mówi Monice Olejnik w Radiu ZET. Niestety nie mógł tego powiedzieć o jej – zawieszonym już – prezesie. Jego zdaniem kariera Ludwika Sobolewskiego stoi teraz pod dużym znakiem zapytania, ponieważ zaangażował się w rzecz, która w żadnym stopniu nie jest związana z działaniem giełdy.

Minister skarbu państwa przypomina, że sam zainteresowany przyznał się, iż świadczył usługę o charakterze doradczo-eksperckim. – Nieetyczne jest to, że został stworzony bardzo złożony system poszukiwania finansowania dla filmu komercyjnego. Tu nie chodzi o jeden mail czy telefon. Mówimy tu o bardzo złożonym systemie, w który został zaangażowany prezes giełdy oraz jego najbliższy współpracownik. A wszystko to w instytucji zaufania publicznego, jaką jest GPW – tłumaczył Budzanowski.

Czytaj: Prezes giełdy Ludwik Sobolewski oświadcza: Nie naciskałem na żadnego klienta GPW

Zdaniem szefa resortu wiele wątpliwości budzi sytuacja, w której odpowiedzialny za funkcjonowanie giełdy prezes, wykorzystuje swój autorytet do poszukiwania finansów na produkcję filmu. – On, jako prezes reprezentuje całą instytucję na zewnątrz. W momencie, kiedy wykorzystuje swoją funkcję, żeby zainteresować inne spółki związane z giełdą, aby coś współfinansowały, to jest to zdecydowanie przekroczenie granic swoich kompetencji wyjaśniał "Gość Radia ZET". I dodał, że zbieranie pieniędzy na takie projekty nie jest jego kompetencją.

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że jedną z osób zaangażowanych w film "Klątwa Faraona" jest życiowa partnerka prezesa GPW, Anna Szarek. – Ja nie wnikam w życie prywatne pana prezesa. Niemniej jednak, gdy okazało się, że to właśnie ta pani będzie beneficjentem tych działań, to taka sytuacja jest dla mnie niejasna. Dlatego poprosiłem o przeprowadzenie precyzyjnego audytu, który sprawdzi wszystkie niejasności – mówił minister. Wspomniany audyt stwierdził, że te działania to naruszenie biznesowej etyki, jednocześnie zaznaczając, że GPW nie finansowała filmu.

Pytany o pomysł, żeby CBA zajęło się sprawą prezesa GPW, wyjaśnia, że wspomniany audyt był oparty jedynie o pewną ilość informacji, do której miał dostęp zewnętrzny audytor. – Prawdopodobne jest, że istnieje więcej materiałów związanych z tą sprawą, do których on nie był w stanie dotrzeć. Dlatego zwróciłem się do CBA z wnioskiem o przeprowadzenie normalnej procedury sprawdzającej. Robię to wszędzie, gdzie widzę, że mogło dziać się coś złego – zakończył minister skarbu państwa.