Ania Wyszkoni opowiedziała o depresji i leczeniu. "Zrozumiałam, że potrzebuję pomocy"
Kamil Frątczak
13 grudnia 2022, 16:42·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 grudnia 2022, 16:42
Śmiało można stwierdzić, że Ania Wyszkoni wygrała drugie życie. W 2016 roku zdiagnozowano u niej nowotwór tarczycy. Po wielu latach walki z rakiem pokonała chorobę, jednak zachorowała na depresję. Artystka przyznała, że nie potrafiła sobie sama pomóc i potrzebowała leczenia specjalistycznego. "Leżałam bez energii na podłodze i nie wiedziałam, w którą stronę pójść w życiu" – wspomniała w rozmowie dla magazynu "Twarze depresji".
Reklama.
Reklama.
Ania Wyszkoni to jedna z popularniejszych i bardziej lubianych polskich wokalistek. Dawniej frontmanka kultowego zespołu "Łzy", z którym stworzyła takie przeboje jak "Agnieszka", "Narcyz" czy "Oczy szeroko zamknięte"
Pomimo tego, że wszyscy kojarzymy wokalistkę ze scenicznych poczynań pełnych werwy i uśmiechu, w jej życiu nie zawsze układało się kolorowo
Artystka kilka lat temu pokonała raka tarczycy, a chwilę później zdiagnozowano u niej depresję. W najnowszym wywiadzie odważyła się na szczere wyznanie
Kiedy Ania Wyszkoni w 2016 roku odwołała wszystkie koncerty, nikt jeszcze nie wiedział, że wokalistce zawalił się świat. Usłyszała diagnozę, że to nowotwór tarczycy. Artystka przeszła przez istne piekło. Musiała poddać się operacji usunięcia gruczołu, która wiązała się z ogromnym dla niej ryzykiem – mianowicie utratą głosu, który jest jej narządem pracy.
Dzięki wielkiej determinacji i silnej woli oraz godzinom spędzonym na sali rehabilitacyjnej wokalistka wróciła do formy i na scenę. Niestety po terapii onkologicznej, artystka podupadła na zdrowiu psychicznym i zachorowała na inną równie groźną chorobę, którą jest depresja.
Ania Wyszkoni o depresji i leczeniu psychiatrycznym
Ania Wyszkoni pierwszy raz do psychiatry udała się prawie siedem lat temu. Kiedy skończyła leczenie onkologiczne zrozumiała, że potrzebuje pomocy specjalisty, bo sama sobie nie poradzi. O tym, jakie emocje towarzyszyły wokalistce, opowiedziała w najnowszym wydaniu magazynu "Twarze Depresji".
"Kiedy skończyła się terapia jodem, poczułam, że przyszedł czas na przepracowanie tej sytuacji od strony psychicznej. Nie byłam w stanie poradzić sobie z tym sama. Leżałam bez energii na podłodze i nie wiedziałam, w którą stronę pójść w życiu, co ze sobą zrobić. Autentycznie leżałam na podłodze. To był moment zwrotny, kiedy zrozumiałam, że potrzebuję pomocy. Wtedy właśnie poszłam do psychiatry" – opowiedziała Wyszkoni.
Wokalistka postanowiła wziąć udział w kampanii społecznej "Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję". W trakcie rozmowy zwróciła uwagę również na to, że groźna choroba wciąż jest tematem tabu i bardzo mało się o niej mówi. Dlatego warto wypowiadać się o depresji głośno, ponieważ coraz więcej osób z nią się spotyka.
W wywiadzie Wyszkoni zdradziła, że wahania nastroju i stany depresyjne mogły być spowodowane zaburzeniami hormonalnymi. Dlatego też wokalistka nie zdecydowała się na pomoc psychoterapeuty. Mimo wszystko artystka cały czas podkreśla, jak bardzo ważna jest rozmowa ze specjalistą.
"Swoich psychologów mają najlepsi sportowcy, biznesmeni, ludzie sukcesu. Bierzmy z nich przykład. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego w ich przypadku to budzi podziw, a w przypadku przeciętnego człowieka dystans" – podsumowała.