Niż Brygida, wyż Julian i cyklon Zachariasz. Za specyficznymi nazwami kryją się śnieżyce, ulewy i burze lub dotkliwe upały. Skąd jednak tak niecodzienne określenia i kto za nimi stoi? – Ten wyż czy niż może nazywać się nawet Alan, bo pan może go nazwać – wyjaśnia w rozmowie z naTemat rzecznik Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Grzegorz Walijewski.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Enigmatyczne nazwy wywołują zainteresowanie, ale i niepokój. Niekiedy związane z nimi są niebezpieczne zdarzenia pogodowe oraz ostrzeżenia Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Specyficzne nazewnictwo nie jest jednak wymysłem mediów, by skłonić czytelnika do zapoznania się z treścią artykułu.
O tym, skąd akurat takie nazewnictwo i po co, w rozmowie z naTemat wyjaśnia rzecznik IMGW Grzegorz Walijewski.
"Czy to Brygida, Zachariasz, czy Ksawery, to nie ma znaczenia"
– Czy to Brygida, Zachariasz, czy Ksawery, to nie ma znaczenia. Ten wyż czy niż może nazywać się nawet Alan, bo pan może go nazwać – mówi, po czym dodaje: – Wolny Uniwersytet w Berlinie od lat 50' zajmował się opisywaniem klimatu i sytuacji przy danym układzie barycznym w Europie.
Konkretny niż lub wyż opisywano jednak w wyjątkowo formalny i zawiły sposób. – W końcu jedna z doktorantek stwierdziła, że lepiej byłoby, gdyby nazywać układy wysokiego i niskiego ciśnienia inaczej niż "układ z dnia pomiędzy 14 a 15 grudnia 1958 roku". Uznała, że lepiej nadać im konkretne imiona – precyzuje.
Walijewski wyjaśnia, że w tamtych czasach przez Europę rocznie przechodziło ponad 100 układów ciśnienia. – Zazwyczaj nadawano im imiona żeńskie. Dopiero potem, aż do lat 90', niżom nadawano imiona żeńskie, a wyżom – męskie – tłumaczy.
Ostatecznie jednak konieczne było wprowadzenie zmian. Dlaczego? Zazwyczaj układ niskiego ciśnienia powoduje więcej szkód: burze, ulewy, porywy wiatru, czy sztormy. Jak wielokrotnie pisaliśmy, niż Brygida spowodował intensywne opady śniegu.
– Pytano, dlaczego to imionom żeńskim przypisywano te zjawiska? Dlatego od lat 90' co roku niże mają imiona żeńskie, a wyże męskie, a następnego roku dochodzi do zamiany – mówi rzecznik IMGW.
– Teraz nad nami jest wyż Julian. Oni to nazywają, a służby europejskie zazwyczaj przyjmują te nazwy – podsumowuje.
Pogoda to nie tylko prognozy – możesz adoptować własny układ ciśnienia
Władze Wolnego Uniwersytetu w Berlinie w końcu odkryły, że na tej kwestii można zarobić. – Umożliwiono adoptowanie układów ciśnienia. Składa się wniosek i uiszcza się opłatę. W tym roku to było 299 euro za niż i 399 euro za wyż – opowiada.
Skąd ta różnica? Układ niskiego ciśnienia krócej jest na mapach synoptycznych, więc nazwa jest eksponowana nierównomiernie do nazw wyżu. – Jest jeszcze jedna zasada. Wszystkie zgłoszenia są zbierane, ale układy są nazywane alfabetycznie. Teraz nad Morzem Czarnym już otworzył się niż Colleen. Potem będzie Dora – wymienia.
– Kiedy dojdziemy do litery "Z", wracamy do "A". W układach niskiego ciśnienia już mieliśmy pięć takich powrotów do litery "A". W układach wysokiego ciśnienia były tylko dwa takie powroty – wyjaśnia.
– Niekiedy pojawiają się trudne do powtórzenia nazwy. Niektóre służby meteorologiczne mają z tym problem i w przypadku podobnych sytuacji, dają własną nazwę – precyzuje. Robi się tak w przypadku, gdy dany układ mocno wpływa na dane państwo lub jest wyjątkowo niebezpieczny.
Nie można jednak nazwać układu ciśnienia inaczej niż imieniem. – Nie może to być nazwa firmy, nie moglibyśmy nazwać wyżu "IMGW" – podkreśla.
Warto zaznaczyć, że mówimy o systemie nazewnictwa stosowanym w Europie.