
Małgorzata Kożuchowska należy do tego grona gwiazd, które niechętnie zdradzają szczegóły dotyczące swojego życia prywatnego. Tym razem aktorka zrobiła wyjątek i opowiedziała o swoim małżeństwie i macierzyństwie. Została mamą po 40. roku życia. –Doświadczyłam tej presji. (...) Moje starania o dziecko śledziła chyba cała Polska – wspominała. Okazało się, że pojawiły się poważne trudności.
Kożuchowska ma na swoim koncie wiele kultowych ról. Największą popularność przyniosły jej jednak angaże do produkcji "M jak miłość" oraz "rodzinka.pl". Rok 2022 roku również był bogaty w filmy z udziałem słynnej aktorki. Zagrała m.in. w "Gierku", "Krime Story. Love Story" czy "Zołzie".
Ślub i narodziny dziecka w życiu Kożuchowskiej
O zawodowej karierze Kożuchowskiej wiemy już wiele. A co przez lata działo się w jej życiu prywatnym? Ważnym momentem był ślub z dziennikarzem Bartłomiejem Wróblewskim, który odbył się w 2008 roku.
Może Cię zainteresować również: Kożuchowska w "Hallo Haller": Czasami dopiero, jak przestaniesz być miła, ludzie zaczynają słuchać
Czy dowiedziały się o nim media? Gwiazda tego postanowiła nie ukrywać. – To był jedyny wyjątek, jaki zrobiłam – wspomina. – Wtedy bardzo prężnie działali paparazzi i wiedzieliśmy, że musielibyśmy chyba wyjechać na koniec świata, by ten ślub ukryć. A z drugiej strony, nie było to coś, z czym chcielibyśmy uciekać ani czego się wstydziliśmy – powiedziała w rozmowie z Natalią Hołownią w podcaście "Tak mamy".
Zdecydowała się zostać mamą, gdy była już dojrzałą kobietą. Media i fani wywierali jednak na niej przez lata ogromną presję. Syna Franciszka urodziła w październiku 2014 roku.
– To, że na pewno chcę być mamą, zrozumiałam dopiero jakoś koło 40-tki. Najpierw wiedziałam, czego nie chcę. A nie chciałam być starą, zgorzkniałą i niespełnioną kobietą, która ma poczucie, że coś w życiu – być może najważniejszego – przegapiła lub potraktowała niewystarczająco poważnie. I wtedy zajęłam się tym tak naprawdę, porządnie. Znalazłam lekarzy, którzy, jak się okazało, byli mi potrzebni. Natomiast te ciągłe pytania w mediach, one mnie denerwowały, bo uważałam, że nie jest to sfera życia, do którego chciałabym wpuszczać kogokolwiek, a już na pewno nie 40 mln Polaków – zwierzyła się.
Szaleństwo rozpętało się, gdy aktorka wyznała, że skorzystała z metody, zwanej naprotechnologią. Zarzucono jej, że potępia in-vitro.
– Nie, nie jestem przeciwniczką in-vitro! – podkreśliła jasno w podcaście. – Po prostu ja bym in-vitro nie zrobiła. Ale każdy ma prawo do własnej decyzji. Moja historia jest moja i zwyczajnie chcę, by ją uszanowano – dodała.
Kożuchowska rozwinęła wątek trudności z zajściem w ciążę. – Już wiele lat po porodzie, dowiedziałam się, że gdy lekarze spojrzeli na moje wyniki, stwierdzili, że przy takich parametrach to już nawet in-vitro się nie proponuje (śmiech). Szczęśliwie wybrałam inną drogę – mówiła.
Zobacz także
