Paweł P. miał bez pozwolenia wejść do domu Iwony Wieczorek po jej zaginięciu i usuwać z komputera bliżej nieokreślone pliki – wynika z ustaleń "Interwencji" Polsat News. Pełnomocnik mężczyzny podkreśla, że jego klient nie przyznaje się do zarzucanych czynów. Dlaczego nie wystąpił przed kamerami w "Interwencji" i nie opowiedział o swojej wersji zdarzeń? – Ustalenia są takie, że [Paweł] nie udziela się w mediach – tłumaczy w rozmowie z naTemat.pl Krzysztof Woliński.
Reklama.
Reklama.
– Paweł nie przyznaje się do winy – przekazał pełnomocnik Pawła P., Krzysztof Woliński, w rozmowie z Interwencją Polsatu. Pytano go o nowe ustalenia, z których wynika, że P. miał bez pozwolenia wejść do domu IwonyWieczorek po jej zaginięciu i "usuwać nieokreślone pliki". To doniesienia, które rzucają nowe światło na niedawne przesłuchanie P. i postawienie mu zarzutów nie tylko w sprawie dot. posiadania narkotyków, ale też domniemanego mataczenia, które zarzuca mu prokuratura.
Nowe ustalenia ws. Pawła P. Ma zakaz rozmowy z mediami? "Rodzaj dżentelmeńskiej umowy"
Zdaniem pełnomocnika Pawła P. jego klient "tłumaczył wszystko śledczym". – Ja nie mogę powtarzać jego zeznań, jego wyjaśnień, bo w końcu jest osobą podejrzaną w tej sprawie – powtórzył przed kamerą Polsatu. Jak dodał, jego klient ma "zakaz kontaktowania się z mediami".
O jaki zakaz chodzi i czy to z tego powodu P. nie przyjął zaproszenia dziennikarzy Polsatu, którzy chcieli skonfrontować jego wersję zdarzeń przed kamerami? Zapytaliśmy o to pełnomocnika mężczyzny.
– Tak to rozumiem [że P. ma nie rozmawiać z mediami - red.], ja nie uczestniczyłem w tych czynnościach, podczas których to padło. Natomiast nie jest to formalny zakaz od śledczych, bo takiego być by nie mogło, tylko rodzaj takiej dżentelmeńskiej umowy – przekazał nam Krzysztof Woliński.
– Absolutnie nie mamy tutaj pretensji do prokuratury. Ja z nim wczoraj rozmawiałem i ustalenia są takie, że w mediach się nie udziela, tyle mogę powiedzieć – dodał w rozmowie z naTemat.pl pełnomocnik Pawła P.
W ubiegłym tygodniu Woliński mówił też, że komunikaty prokuratury ws. działań dotyczących jego klienta są "sprzeczne".
Sprawa Pawła P. i sprawa Iwony Wieczorek. Dziennikarz: Brał aktywny udział w poszukiwaniach
W nowym materiale "Interwencji" Polsatu pokazano też archiwalne nagranie z udziałem Pawła P. i Krzysztofa Jackowskiego, jasnowidza, który na prośbę dziennikarzy Polsatu włączył się w sprawę Wieczorek miesiąc po tym, jak zaginęła. Wówczas P. powtarzał: "Zmarnowany czas, jak szukacie koło mnie, mówię wam".
O Pawła P. pytaliśmy też Mikołaja Podolskiego, dziennikarza śledczego, który bada sprawę Iwony Wieczorek (wcześniej zajmował się również sprawą "Zatoki Sztuki", którą z "Dream Clubem", po wyjściu z którego zaginęła Iwona, łączy m.in. jeden współwłaściciel).
–Z moich obserwacji wynika, że Paweł jest traktowany bardziej jako osoba, która może mieć ważne informacje, hipotetycznie mogła je zdobyć zarówno tamtej nocy, jak i później, podczas własnych poszukiwań – mówił w rozmowie z naTemat.pl Podolski, dodając, że " trzeba pamiętać, że Paweł brał bardzo aktywny udział w poszukiwaniach w pierwszych tygodniach, więc może chodzić o ten okres".
– Nie rozmawiałem jeszcze z Pawłem, odkąd został zatrzymany, ale spotkałem się z nim kilka razy w ostatnich tygodniach i omówiłem z nim masę wątków, odpowiadał na trudne pytania, nie narzucał żadnej narracji. Chcę z nim jeszcze dokończyć te rozmowy, jednak mogę stwierdzić, że przedstawiona przez niego wersja z pewnością ma ręce i nogi – podkreślał.
W rozmowie z naszą redakcją ujawnił też okoliczności, w jakich została zatrzymana Joanna S., dawna koleżanka Iwony Wieczorek i jednocześnie partnerka Pawła P. (jej postawiono tylko zarzut ws. przestępstwa związanego z posiadaniem narkotyków). – Zatrzymano ją w dużej gdańskiej galerii handlowej, przy ludziach, przewieziono dosłownie przez całą Polskę i puszczono potem samą, bez telefonu, żeby jechała pociągiem do Gdańska – opisywał.