Szymon Marciniak, Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz – ci polscy sędziowie nie tylko "dostali się" do finału mistrzostw świata w Katarze, ale również przysłonili reprezentację Biało-Czerwonych. Na lotnisku Chopina w Warszawie powitały ich tłumy kibiców oraz kilkanaście redakcji.
Reklama.
Reklama.
Polacy wyszli z grupy, jednak odpadli już podczas starcia z Francją. Kibice mogli jednak dalej podziwiać profesjonalną pracę w wykonaniu polskich sędziów
Finałowy mecz między Argentyną i Francją sędziował Szymon Marciniak. W środę zespół sędziowski dotarł z Kataru do Polski
Na miejscu powitały ich tłumy większe niż po przylocie Biało-Czerwonych. – Czuliśmy, co się świeci no i dostaliśmy finał – powiedział na gorąco po wyjściu z samolotu
"No i dostaliśmy finał". Marciniak i spółka wrócili do kraju
W dwa tygodnie dwa różne światy– Biało-Czerwoni przylecieli do Warszawy na Terminal Wojskowy Portu Lotniczego. Tym samym kibice mogli obserwować ich z daleka. Na miejscu nie stawiły się tłumy, a ci, którzy byli na miejsce, przeżyli mocne rozczarowanie.
Zupełnie inne oblicze świata polskiej piłki nożnej zobaczyliśmy w środę na lotnisku Chopina. Z mundialu wrócili bowiem sędziowie. Na miejscu stawiło się kilkanaście redakcji, fotoreporterzy oraz kibice.
Sędziowie zatrzymali się, żeby porozmawiać z mediami. – My czasami to (mecze - red.) wszystko przeżywamy bardziej niż piłkarze – powiedział – Potem odpoczywaliśmy, a Massimo Busacca (szef rozwoju sędziów FIFA) wyganiał nas ze słońca, mówił, żeby odpoczywać – dodał.
– Czuliśmy, co się świeci no i dostaliśmy finał. Fajnie – podsumował.
Sędziowie prosto z lotniska udali się prosto do siedziby Polskiego Związku Piłki Nożnej, gdzie umówili spotkanie z Cezarym Kuleszą. Szef PZPN osobiście chciał podziękować polskim arbitrom za reprezentowanie kraju w Katarze.
Niestety, 5 minut Marciniaka dobiega końca, a jak pisaliśmy w naTemat, sędziego czeka powrót do prozy życia. 41-latek z Płocka udowodnił jednak, że wybór szefa sędziów FIFA był słuszny.
Podczas meczu Argentyny z Francją musiał podjąć wiele trudnych decyzji. Polak podyktował m.in. trzy rzuty karne, prowadził również pojedynek na maksymalnej przestrzeni czasowej, wliczając dogrywkę oraz konkurs rzutów karnych.
Poza Francuzami Polaka skomplementowali eksperci z całego świata. W obronę wzięli go między innymi Niemcy. Trójkolorowi wciąż jednak obwiniają Marciniaka za swoją porażkę w mistrzostwach.
Marciniaka będzie można zapewne zobaczyć w jednym ze spotkań powracającej PKO BP Ekstraklasy. Pierwsza kolejka krajowych rozgrywek powraca 27 stycznia 2023 roku.