Tylko 14 proc. Rosjan uważa, że nielegalna inwazja Władimira Putina na Ukrainę przebiega dobrze. Poparcie dla brutalnie prowadzonej wojny spada z miesiąca na miesiąc. "Po kilku poważnych porażkach z rąk wojsk, które rzekomo zniszczyli rok temu, to po prostu zemsta na ludności cywilnej" – komentuje sytuację na froncie Aleksiej Nawalny.
Reklama.
Reklama.
Aleksiej Nawalny ujawnił sondaż, z którego wynika, że coraz mniej Rosjan uważa, że wojna w Ukrainie idzie po myśli Władimira Putina
Nie pomaga propaganda w wydaniu Kremla ani przechwalanie się skalą uderzeń w ludność i infrastrukturę krytyczną
"Te ataki na infrastrukturę cywilną wcale nie demonstrują siły i waleczności rosyjskiej broni, ale raczej bezradność" – napisał opozycjonista
Aleksiej Nawalny zwrócił uwagę na narrację prowadzoną przez propagandystów Władimira Putinaw środkach przekazu. "Niesamowite, z jakim zachwytem i beztroską opowiadają o zniszczeniu systemu energetycznego Ukrainy. Pławiąc się w radości, donoszą, ile miast zostało bez prądu, ilu ludzi nie ma ciepła" – napisał.
Relacje o sparaliżowaniu metra, a nawet "podgrzewaniu posiłków świeczkami", mają pokazać potęgę Putina i Kremla w obliczu "zagrażających suwerenności Rosji nazistów z Ukrainy".
Tymczasem, sondaż ujawniony przez Nawalnego pokazuje, że tylko 14 proc. Rosjan wciąż zgadza się, że "specjalna operacja wojskowa" idzie dobrze. "Odsetek takich odpowiedzi spada z każdym miesiącem" – wskazał opozycjonista.
Jeszcze miesiąc temu opinię tę utrzymywało 23 proc. Rosjan. Z miesiąca na miesiąc nieznacznie zmienił się odsetek osób uważających, że jest zbyt wcześnie by ocenić sytuację na froncie. Mowa o spadku z 27 do 26 proc.
W listopadzie aż 36 proc. ankietowanych odmówiła udzielenia odpowiedzi na pytanie. W grudniu liczba ta wzrosła do 41 proc. Warto podkreślić, że nie mówimy o "braku zdania", a o uchyleniu się od oceny.
To stara, sprawdzona taktyka Władimira Putina – wywołać konflikt zbrojny, doprowadzić do śmierci niewinnych ludzi, a następnie uruchomić machinę propagandową. Powód? Poza imperialnymi zapędami dyktator Rosji chce uruchomić zjawisko jednoczenia się wokół flagi.
Co oznacza rally round the flag? O tym w rozmowie z Anną Dryjańską dla naTemat powiedział szef IBRiS Marcin Duma.
– Rzeczywiście jest tak, że gdy pojawia się zagrożenie, zwłaszcza jeśli ma charakter zewnętrzny, to gromadzimy się wokół instytucji władzy. Robimy to niezależnie od tego, kto tę władzę sprawuje – wyjaśnił.
Kolejną ważną kwestią jest fakt odcięcia Rosjan od niezależnych od Kremla źródeł informacji. To sprawia, że do wielu z nich docierają jedynie wypowiedzi wskazujące na zagrożenie ze strony Ukrainy, USA i całego "zgniłego Zachodu".
To dlatego ujawnione przez Aleksieja Nawalnego dane są tak sensacyjne. Wynika z nich bowiem, że pomimo wytoczenia najcięższych dział, opinia publiczna jednoznacznie ocenia porażki Władimira Putina na froncie wojennym.